Wybory prezydenckie w USA: walka o głosy Polonii
2 listopada 2024W wyborach prezydenckich w USA Demokratka Kamala Harris i Republikanin Donald Trump walczą o każdy głos i starają się pozyskać ważne grupy wyborców. Należą do nich grupy, które tradycyjnie mają silny związek ze swoimi etnicznymi lub religijnymi korzeniami lub pierwotnym krajem pochodzenia. Jedna z tych grup jest również amerykańska Polonia.
Polonia stanowi około trzech procent całej populacji USA. Co ciekawe, wyborcy polonijni w ciągu ostatnich 100 lat niemal zawsze głosowali w większości na kandydata, który wygrywał wybory. W tegorocznych wyborach prezydenckich w USA kluczowy będzie wynik w stanie Pensylwania, położonym na wschodnim wybrzeżu kraju. Kto wygra w Pensylwanii, ten prawdopodobnie wygra również wybory - amerykańscy eksperci wyborczy są co do tego zgodni. W 2015 roku większość Polonii amerykańskiej głosowała na Donalda Trumpa, który złożył wtedy (i dotrzymał) obietnicę zniesienia wiz dla Polaków podróżujących do USA. Natomiast w 2020 r. większość z nich poparła kandydata Partii Demokratycznej, Joe'go Bidena.
Wciąż nie ma wiarygodnych wyników sondaży dotyczących obecnych wyborów w 2024 r. wśród Polonii amerykańskiej, choć badacz Polonii prof. John Radzilowski, który kieruje Polskim Instytutem Kultury i Badań w Orchard Lake Village w stanie Michigan, spodziewa się niewielkiej przewagi na rzecz Donalda Trumpa. Jak stwierdził prof. Radzilowski w rozmowie z DW, Trump prawdopodobnie zdobędzie punkty wśród tradycyjnie katolickiej Polonii ze względu na poparcie zakazu aborcji oraz odrzucenie praw społeczności LGBTQ, które z kolei Kamala Harris chce wzmocnić. Demokratka jest wieloletnim sojusznikiem społeczności LGBTQ w USA oraz zwolenniczką prawa do aborcji.
Ukraina czy pieniądze w kieszeni?
By zdobyć głosy Polonii kandydaci na prezydenta USA będą musieli zwrócić uwagę także na dwie inne dwie kluczowe kwestie: wojnę w Ukrainie i sytuację gospodarczą w USA. W obliczu spowodowanych inflacją wciąż wysokich cen w Stanach Zjednoczonych, szczególnie interesuje go ta druga kwestia - zaznacza w rozmowie z DW Wojciech Dworak, Polonus z Chicago. Większe kompetencje ekonomiczne przypisuje Donaldowi Trumpowi i jego Partii Republikańskiej. Jak zaznacza, dla wielu Polaków żyjących w USA takich jak on, priorytetem jest to, by móc utrzymać rodzinę i funkcjonujący biznes.
Natomiast Katarzyna Kucharska, która prowadzi polski sklep spożywczy w Filadelfii na południowym wschodzie stanu Pensylwania, nie uważa, by pod względem ekonomicznym Trump był bardziej kompetentny od swojej rywalki. Były prezydent zapowiedział, że nałoży cła na import. W przypadku towarów, które sprowadza z Polski, oznaczałoby to wzrost cen i byłoby niekorzystne dla jej biznesu - podkreśla Katarzyna Kucharska w rozmowie z DW.
W zależności od tego, po której stronie opowie się większość obywateli USA polskiego pochodzenia w wyborach w kluczowych stanach, może to faktycznie przesądzić o wyniku wyborów. "Swing states" to te "wahające się" stany w USA, w których nie ma stabilnej większości na rzecz jednej z dwóch głównych amerykańskich partii i które w przeszłości opowiadały się raz za kandydatem Demokratów, a innym razem Republikanów. W USA prezydenta wybiera de facto kolegium elektorskie złożone z delegatów poszczególnych stanów. Każdy stan ma w kolegium elektorskim określoną liczbę przedstawicieli proporcjonalnie do liczby ludności. Elektorzy z danego stanu głosują na tego kandydata, za którym opowiedziała się większość obywateli ich stanu. Tymczasem ostatnie sondaże np. z Pensylwanii i Michigan mówią o niemal równym poparciu dla obu kandydatów.
- W Pensylwanii i Michigan zaledwie kilkaset lub kilka tysięcy głosów może mieć duże znaczenie. W niektórych stanach USA, które mają znaczną populację polską, przesunięcie zaledwie kilku tysięcy głosów w jednym lub drugim kierunku może zasadniczo zmienić wynik wyborczy w tym stanie - tłumaczy prof. John Radzilowski.
Zabieganie o przychylność Polonii
W stanach Michigan, Pensylwania i Wisconsin Trump stara się przede wszystkim przyciągnąć robotników polskiego pochodzenia, mówi politolog prof. Dominik Stecuła z ośrodka badawczego Piast Institute w Hamtramck w stanie Michigan. - Są to wyborcy Republikanów, którzy czują się zaniedbani przez amerykański mainstream. Zapewnienie Trumpa, że przywróci im godność i da poczucie, że warto się nimi interesować, wydaje się być główną częścią przesłania Trumpa do Polonii - wyjaśnia prof. Stecuła.
Z kolei Kamala Harris stara się zdobyć głosy Polonii obiecując, że będzie wspierać Ukrainę bardziej niż Trump. W jednej ze swoich reklam wyborczych Harris zwróciła się nawet bezpośrednio do Polonii, cytując legendarne hasło: „Za wolność naszą i waszą”. - W przeciwieństwie do przeciętnego Amerykanina, Polonia postrzega Rosję, a nie Chiny, jako głównego geopolitycznego przeciwnika USA - tłumaczy prof. Dominik Stecuła. - Dlatego Kamala Harris w swoich reklamach wyborczych skupia się na Ukrainie, NATO i roli Ameryki na świecie - dodaje. Również prof. John Radzilowski uważa, że Kamala Harris może zdobyć kilka tysięcy ważnych głosów więcej dzięki temu ukłonowi w stronę uczuć Polonii.
Wyścig łeb w łeb
Stecuła podkreśla, że we wszystkich trzech „polskich” stanach - Michigan, Pensylwanii i Wisconsin - sondaże przewidują wyścig łeb w łeb między Harris a Trumpem. W Wisconsin wiele grup polonijnych opowiedziało się za Kamalą Harris, podczas gdy w Michigan i Pensylwanii Polonia jest podzielona - młodsze skupiska polonijne bliżej Filadelfii skłaniają się ku Harris, podczas gdy dla starszych z okolic Pittsburgha i Scranton najważniejsze są codzienne problemy w Ameryce, a nie te w Polsce - zaznacza prof. Stecuła.
Wojciech Dworak również utożsamia się z tym poglądem. Nie przekonują go apele Kamali Harris, by głosować na nią ze względu na wojnę w Ukrainie. Co więcej, jego zdaniem Kamala Harris namawia Polaków, którzy otrzymali obywatelstwo USA, do złamania przysięgi złożonej w trakcie ceremonii naturalizacji. - Jako obywatel USA masz obowiązek kierowania się dobrem Stanów Zjednoczonych i ich mieszkańców, a nie dobrem innego kraju - zaznacza.
Katarzyna Kucharska widzi to inaczej. Dla niej bezpieczeństwo Polski i Europy jest ważne nie tylko ze względu na jej biznes, ale leży także w interesie USA. - Nie chcę, żeby Ukraina padła łupem Putina, chcę, żeby była wspierana i żeby NATO zapewniało bezpieczeństwo przy zaangażowaniu USA - mówi z przekonaniem, choć przyznaje, że jej polonijni klienci w Filadelfii są podzieleni w swoich poglądach.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>