Unijny zakaz importu zboża. Szok ukraińskich rolników
8 maja 2023Gdy w grudniu ubiegłego roku dzięki znajomym jego wspólnikiem został polski sprzedawca zboża, Mykoła Ołycki ujrzał światełko w tunelu. Ów ukraiński rolnik prowadzi gospodarstwo w Nowołabuniu w obwodzie chmielnickim na zachodzie Ukrainy. Uprawia się tu pszenicę, kukurydzę i jęczmień. Nowy rynek zbytu powinien zapewnić jego gospodarstwu bezpieczeństwo finansowe.
– Dostawy do Polski były jedyną szansą na pracę przy przynajmniej minimalnym zysku. Polski partner odebrał od nas ziarno na granicy. Za tonę dostaliśmy 6700 hrywien (167 euro) – powiedział DW Mykoła Ołycki.
Z pominięciem Brukseli
Podpisana w ubiegłym roku z Rosją, za pośrednictwem Turcji, umowa o „korytarzu zbożowym” na Morzu Czarnym nie jest jeszcze konsekwentnie realizowana, a eksport zboża tradycyjną drogą morską wciąż utyka. Skutkiem tego jest spadek cen i silne wahania na rynku ukraińskim.
Duże dostawy zboża z Ukrainy do Unii Europejskiej stały się możliwe dopiero po ataku Rosji na Ukrainę, kandydującą do UE. Nieco ponad rok temu Bruksela zniosła cła i kontyngenty importowe na ukraińskie produkty rolne, na znak solidarności i wsparcia ukraińskiej gospodarki.
Ale wiosną 2023 roku Polska, Węgry, Słowacja i Bułgaria jednostronnie wprowadziły zakaz importu ukraińskiego zboża po tym, jak ich rolnicy zaprotestowali przeciwko spadającym cenom na ich wyroby, mimo że za politykę handlową w gruncie rzeczy odpowiada Bruksela. Pod koniec kwietnia Komisja Europejska zalegalizowała wstecznie tę decyzję. Teraz odnosi się to także do Rumunii.
Komisja Europejska jednocześnie podkreśla, że mimo zakazu importu tranzyt ukraińskiego zboża do krajów trzecich pozostaje dozwolony. Ograniczenia obowiązywać będą na razie do 5 czerwca, po czym mogą zostać przedłużone na czas nieokreślony.
„Teraz jesteśmy na minusie”
– Polacy płacili równowartość 300 hrywien (7,50 euro) za tonę więcej niż handlarze ukraińscy, którzy dostarczali zboże do Odessy, skąd było eksportowane dalej. Płacili też w dewizach, co w dzisiejszych warunkach jest niewątpliwie zaletą. Eksport do Polski był dla nas pewnym źródłem dochodu – zaznacza Mykoła Ołycki.
Wstrzymanie importu zboża było szokiem dla ukraińskich rolników. Przedsiębiorca rolny z Nowołabuniu w zachodniej Ukrainie nie ukrywa swojego rozczarowania. – Jesteśmy bardzo wdzięczni za wielkie wsparcie, jakiego udziela nam Polska w tych trudnych czasach wojny. Ale po decyzji o wstrzymaniu importu zboża czujemy się osamotnieni.
Mykoła Ołycki może na razie zapomnieć o zyskach. – Umowy z partnerami w Polsce, na które długo pracowaliśmy, są już nieaktualne – wyjaśnił. Teraz znów jest zdany na łaskę pośredników, którzy sprzedają jego zboże na eksport z Odessy za znacznie niższe sumy. Gdy tylko w Polsce przestano kupować ukraińskie zboże, pośrednicy w Ukrainie natychmiast obniżyli ceny skupu. Teraz Ołycki dostaje mniej niż w przeliczeniu 150 euro za tonę.
– Mam jeszcze dużo zboża na składzie. Aby za trzy miesiące zrobić w magazynie miejsce na nowe zbiory, muszę je sprzedawać poniżej kosztów produkcji – narzeka. Ale i tak może uważać się za szczęściarza: nieoprocentowana pożyczka od rządu w Kijowie pozwoli mu utrzymać się na powierzchni w tym roku. Od miesięcy ukraińscy rolnicy mogli otrzymać kredyty pomostowe tylko na znacznie gorszych warunkach.
Dziesiątki milionów ton w magazynie
– W wyniku unijnego zakazu importu, od 12 do 15 mln ton zboża z ubiegłorocznych zbiorów pozostanie w ukraińskich silosach – ocenia Pawło Martyszew z Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej. – Jest to niezwykle bolesna sytuacja dla ukraińskich rolników. Ich oszczędności z 2021roku, w którym utrzymywały się dobre ceny na zboże, zostały zużyte w pierwszym roku wojny. Teraz rolnicy nie mają pieniędzy – powiedział ekspert w rozmowie z DW.
Pawło Martyszew mówi też o dramatycznych konsekwencjach dla ukraińskiej gospodarki. W toku wojny Ukraina utraciła znaczną część przemysłu na wschodzie kraju. – Udział eksportu produktów rolnych wzrósł z 40 do ponad 60 procent wartości całego eksportu. Tak więc dwie trzecie wpływów dewizowych zależy teraz od tej branży. Nawet jeśli tranzyt przez sąsiednie kraje UE pozostanie dalej możliwy, Ukraina straci od 10 do 12 procent wartości eksportu produktów rolnych, a więc ważne dla niej dewizy – wyjaśnia ten ekonomista.
Jednocześnie ostrzega, że ograniczenia w tranzycie ukraińskich produktów mogą spowodować nowe problemy. Chodzi o to, że możliwości logistyczne w portach np. w Polsce są ograniczone i wynoszą zaledwie 10 procent przepustowości ukraińskich portów nad Morzem Czarnym. – Konkurencja między polskimi i ukraińskimi rolnikami na polu logistyki znacząco wzrośnie”, ocenia ekspert z Kijowa.
„Potrzebujemy zrozumiałych reguł gry”
Dla Denysa Marczuka, wiceprzewodniczącego Ogólnoukraińskiej Rady Rolnej, z punktu widzenia ukraińskich rolników niepewność w relacjach biznesowych z partnerami w Europie jest nawet gorsza niż ich obecne straty finansowe.
– Nasi rolnicy potrafią produkować zboże w warunkach wojennych i po konkurencyjnych cenach. Aby móc z pewnością patrzeć w przyszłość, muszą jednak wiedzieć, jakie będą reguły gry na rynku europejskim – podkreśla Denys Marczuk. Oczekuje, że Komisja Europejska będzie w stanie uniemożliwić poszczególnym krajom unijnym sabotowanie wspólnych reguł gry w przyszłości.
Denys Marczuk jest zdania, że za zakazem importu kryją się w większym stopniu motywy polityczne niż ekonomiczne. – Nie może być mowy o zalewaniu ukraińskim zbożem polskiego czy węgierskiego rynku. W istocie rzeczy lwią częścią dostaw ukraińskiego zboża stanowią jego dostawy tranzytowe do polskich portów. Sprzedaż zboża na polskim rynku nie ma większego sensu, przecież w Polsce mamy do czynienia z jego nadprodukcją – wyjaśnia wiceprzewodniczący Ogólnoukraińskiej Rady Rolnej.
Według Europejskiego Urzędu Statystycznego w 2022 roku zwielokrotnił się import ukraińskiego zboża do sąsiadujących z Ukrainą krajów UE. Ale nie wszystkie z nich zareagowały wprowadzeniem drastycznego zakazu jego importu. Na przykład Rumunia nie wprowadziła żadnych jednostronnych środków, chociaż udział importowanego ukraińskiego zboża na rumuńskim rynku sięgał siedmiu procent, podobnie jak w Polsce. W Rumunii port w Konstancy stał się ważnym punktem przeładunkowym dla handlu ukraińskim zbożem.
„Rosja wykorzystuje lukę”
– Nieporozumienia z sąsiadami z UE osłabiają Ukrainę i sprawiają, że kraj ten jest jeszcze bardziej podatny na rosyjski szantaż – krytykuje Pawło Martyszew z Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej. W rezultacie Ukraina staje się jeszcze bardziej uzależniona od uzgodnionego z Rosją „korytarza zbożowego” na Morzu Czarnym.
Jednocześnie Moskwa za każdym razem wysuwa nowe żądania polityczne dotyczące przedłużenia porozumienia. – Rosjanie wyczuwają słabość Ukrainy w obecnej sytuacji i mówią tylko o przedłużeniu umowy o 60 dni. Ale to nie jest w żaden sposób uzasadnione, ponieważ podpisany dokument zasadniczo przewiduje możliwość przedłużenia jej o 120 dni – zauważył Pawło Martyszew.
60 dni po ostatnim odnowieniu umowy upłynie 18 maja. Ukraińscy handlowcy zwracają uwagę, że niepewność prowadzi do wzrostu stawek ubezpieczeniowych za przewóz zboża i mniejszej liczby umów sprzedaży.
Pawło Martyszew, podobnie jak Denys Marczuk, apeluje do Ukrainy i jej partnerów z UE o jak najszybsze wypracowanie długoterminowych rozwiązań dla eksportu produktów rolnych. Ukraina jest przecież kandydatem do członkostwa w UE i na dłuższą metę trzeba znaleźć modus operandi, w którym produkty z Ukrainy znajdą swoje miejsce na europejskim rynku wewnętrznym.