Węgiel, gaz i ropa naftowa… Już wkrótce bezwartościowe?
26 grudnia 2014Wszystko zaczęło się od listu Marka Carneya, dyrektora Bank of England, który skierował on pod koniec 2014 roku na ręce brytyjskich deputowanych; ściślej Komisji ds. Ocen Oddziaływania na Środowisko. Carney opisał w nim scenariusz prowadzonej przez bankierów debaty, oscylującej wokół tego, że w przyszłości nie da się wykorzystać rezerw węgla, ropy naftowej i gazu przez przemysł wydobywczy paliw kopalnych.
Ta troska nie jest taka znów nieuzasadniona, ponieważ w wyniku spalania kopalnych nośników energii uwalniają się do atmosfery potężne ilości szkodliwych dla klimatu gazów cieplarnianych.
Najlepiej jak pozostaną w ziemi
Carneys chciał przez to powiedzieć, że chęć opanowania globalnego ocieplenia klimatu i powstrzymanie katastrofy klimatycznej wymagałyby po prostu pozostawienia rezerw kopalnych nośników energii tam, gdzie się obecnie znajdują, czyli w ziemi. Tym sposobem mielibyśmy do czynienia z zamrożonym kapitałem, z którego inwestorzy jednak nic by nie mieli.
„Ta dyskusja stała się asumptem do pogłębienia naszych badań”, pisze dalej Carney. Tymi prognozami ma się obecnie zająć specjalny dział Bank of England, zajmujący się identyfikacją i redukcją ryzyka, występującego w sektorze finansowym.
Kontrowersyjna alternatywa
Również Joan Walley, członek Komisji ds. Ocen Oddziaływania na Środowisko brytyjskiego parlamentu, oświadczyła w rozmowie z gazetą „Londoner Financial Times”, że inwestorzy powinni dokładnie zbadać, jakie skutki przyszłe porozumienia ws. zmian klimatycznych mogłyby mieć dla ich lokat.
- Decydenci polityczni i banki centralne są obecnie świadomi, że większość światowych rezerw ropy naftowej, węgla i gazu powinna pozostać w ziemi, jeżeli nie rozwinie się szybciej technologii CCS (ang. carbon capture and storage; technologia wychwytywania i składowania dwutlenku węgla) – powiedziała Walley. Dodała, że wychwytywanie i składowanie dwutlenku węgla w ziemi jest dość kontrowersyjną alternatywą.
Nowy trend
Wielcy inwestorzy pomału, ale coraz wyraźniej odchodzą od inwestycji w technologie spalania paliw kopalnych. Globalni giganci finansowi zwlekają z dalszym inwestowaniem w kopalne nośniki energii. - Zmiany klimatyczne są zagrożeniem dla aktywów - powiedział niedawno w wywiadzie dla DW Georg Kell, Dyrektor Wykonawczy UN Global Compact. Inwestorzy po raz pierwszy zrozumieli, że wzrost wartości ich aktywów jest zagrożony. Innym przykładem jest niemiecki koncern energetyczny E.on, który zdecydował się stawiać w przyszłości wyłącznie na energie odnawialne.
Carbon Tracker, utworzona przez analityków finansowych londyńska organizacja pozarządowa, uważa krok Bank of England – upublicznienia ryzyka – za ważny miernik dla wszystkich banków i instytucji finansowych.
„Na razie mało prawdopodobny scenariusz”
Esther Chrischilles z Instytutu Gospodarki Niemieckiej też uważa za wskazane, aby firmy energetyczne zajęły się sprawami ryzyka regulacyjnego i - podobnie jak E.on – stały się w przyszłości przedsiębiorstwami neutralnymi pod względem klimatycznym.
- Ryzyko pozostawienia w ziemi paliw kopalnych wskutek rezolucji ws. ochrony klimatu jest według mnie w najbliższej przyszłości do opanowania – oświadczyła ekspertka.
Układ o ochronie klimatu to jedno. Ale przyjęcie światowej rezolucji ws. ochrony klimatu jest według niej nierealistyczne zarówno z politycznego jak i ekonomicznego punktu widzenia. - Przy czym straty gospodarcze, jakie powstałyby w wyniku utraty zaufania do trwałości decyzji polityczno-ekonomicznych, byłyby o wiele wyższe - twierdzi Chrischilles. Według niej kopalne nośniki energii jeszcze nie idą do lamusa i długo nie wysłużą. - Akurat w gospodarkach wschodzących i krajach rozwijających się absolutne redukcje emisji CO2 są trudne do przeforsowania, uważa Chrischilles. - Obecnie nie należy oczekiwać, że nastąpi tam radykalna zmiana kursu.
Kapitał opierający się na kopalnych nośnikach energii był też tematem Konferencji Klimatycznej w Limie. Christiana Figueres, szefowa sekretariatu ONZ ds. klimatycznych powiedziała agencji Reutera, że celem perspektywicznym rokowań jest kompletna likwidacja do 2100 roku emisji gazów cieplarnianych.
Hannah Fuchs, DW / Iwona D. Metzner