Niemiecka prasa o szczycie klimatycznym w Limie: to ponadludzkie zadanie
15 grudnia 2014Stołeczny „Der Tagesspiegel” komentuje: „To wręcz ponadludzkie zadanie, by wynegocjować takie porozumienie, które nie zmusi krajów rozwijających się do pozostania biednymi, a krajów przemysłowych do zubożenia. A jednak jest to możliwe. Przebudowa gospodarek światowych jest, co prawda, gigantycznym zadaniem. A przecież 200 lat temu w ogóle jeszcze nie istniały. Dlaczego więc współczesnej cywilizacji nie miałoby się udać w najbliższych 40 latach wyprodukowanie pod dostatkiem energii słonecznej, wiatrowej i wodnej, tak by starczyło jej dla wszystkich? Przy tym powstają nowe miejsca pracy, nowy dobrobyt i dochodzi do ustabilizowania klimatu. I w porównaniu z ceną ratowania banków podczas kryzysu finansowego jest to stosunkowo tanie i z korzyścią dla przyszłości. Rząd Niemiec mógłby od zaraz zacząć działać i ostatecznie zaprzestać wspierania budowy elektrowni węglowych poza granicami Niemiec przy pomocy kredytów eksportowych oraz pieniędzy dla krajów rozwijających się”.
„Nürnberger Nachrichten” zauważa, że „W obliczu któregoś już z rzędu szczytu klimatycznego, który pozostawia wiele do życzenia, rodzi się poważne pytanie, jaki sens mają te gigantyczne spektakle, odbywające się według tego samego schematu: taktyka pokera, targowanie się, pogróżki, potem wodolejstwo, które ma uspokoić do następnego spotkania. Nie ma widoków na państwo, które miałoby ambicję przewodzić, jeśli chodzi o ekologiczną technikę. O wiele dalej zaszły liczne firmy oraz użytkownicy. Ich zaangażowanie, a dokładniej nasze zachowanie, może dużo bardziej wesprzeć ochronę środowiska, niż wszelkie widowiskowe szczyty”.
„Stuttgarter Zeitung” jest zdania, że: „Wraz ze szczytem w Limie przesunęły się także linie frontu: kraje progowe, jak Malezja i Indie, uniemożliwiły wydanie ambitniejszego oświadczenia. Tym samym polityce klimatycznej nadano nowy kierunek. Podobnie jak wcześniej inni hamulcowi, tak teraz muszą się ruszyć kraje progowe. Nie będzie sukcesu bez środków finansowych z tych krajów oraz ich udziału w redukcji szkodliwych dla klimatu gazów. Przekonanie ich o tym jest zadaniem na nadchodzące miesiące”.
„Początkowa euforia w Limie, by stworzyć podstawy ambitnej globalnej umowy klimatycznej stopiła się na konferencji ONZ jak lodowce w górach Peru” - konstatuje „Münchener Merkur”. „Nie mowy o jasnych wytycznych, porównywalnych kryteriach i sprawdzalnych środkach w walce z ocieplaniem klimatu ziemskiego, które wydałby końcowy dokument konferencji, mający posłużyć za fundament umowy w Paryżu w 2015 roku. Kiedy UE postępuje naprzód z ze sprawdzalnymi celami klimatycznymi, reszta świata czeka. Ogromna większość państw chce sama ustalać własne cele dotyczące redukcji gazów cieplarnianych, ale nie sposoby ich realizacji”.
opr. Aleksandra Jarecka