Rozmowa DW
2 lutego 2012Deutsche Welle: Była ukraińska szefowa rządu, Julia Tymoszenko, odsiaduje karę siedmiu lat więzienia za nadużycie władzy. W okresie sprawowania funkcji premiera rzekomo zaszkodziła interesom państwa godząc się na niekorzystne dla Ukrainy warunki dostaw i tranzytu gazu z Rosji. Teraz grozi jej następny proces w sprawie oszustw podatkowych. Tymoszenko uważa się za ofiarę zmowy. Czy jest więźniem politycznym?
Martin Schulz: Bardzo trudno to ocenić z zewnątrz. W moim przekonaniu pani Tymoszenko zasłużyła na inne traktowanie. Dobrze by było, gdyby rząd Ukrainy zrobił wszystko, by nie pozostał cień wątpliwości co do tego, że polityka ma wpływ na wymiar sprawiedliwości. Nie można tego w pełni wykluczyć. Ale nie mam na to dowodów. Nie wyobrażam sobie, żeby można było tak dalej postępować z byłą szefową rządu, która poniosła wielkie zasługi dla Ukrainy.
DW: Na szczycie Unia Europejska / Ukraina, w grudniu 2011 roku w Kijowie, nie podpisano zaplanowanej umowy stowarzyszeniowej między UE a Ukrainą. Jednym z powodów była sprawa Julii Tymoszenko. Czy przetrzymanie jej w więzieniu będzie miało wpływ na dalsze losy tej umowy?
MS.: Dobrze, że Unia wywarła nacisk na Ukrainę. Ale nie można relacji UE z Ukrainą redukować wyłącznie do sprawy Julii Tymoszenko. Oczywiście byłoby prościej, gdyby ta sprawa została rozwiązana. Sama Ukraina wyświadczyłaby sobie tym wielką przysługę. Ponieważ nie mogę udowodnić, że zarzuty ukraińskiego wymiaru sprawiedliwości wobec pani Tymoszenko są wyssane z palca, ani też nie mogę udowodnić, że są uzasadnione, muszę otwarcie przyznać, że jestem w trudnej sytuacji. Osobiście życzyłbym sobie rozwiązania tego problemu; żeby Ukraina w interesie stabilności wewnętrznej i swej pozycji na arenie międzynarodowej skończyła z represjonowaniem pani Tymoszenko w świetle prawa. Można by to uczynić przy pomocy prezydenckiego aktu łaski. Wydaje mi się, że prezydent Wiktor Janukowycz już to rozważał.
DW: Gdyby Unia Europejska zawarła jednak umowę stowarzyszeniową z Ukrainą, Parlament Europejski musiałby ją ratyfikować. Czy większość eurodeputowanych ją zaaprobuje, jeżeli pani Tymoszenko będzie nadal w więzieniu?
MS: Trudno powiedzieć. Nie mogę oczywiście w to ingerować. Niezależnie od tego wiem, że duża większość na razie powściągliwie podchodzi do umowy, dopóki nie wyjaśni się tego przypadku. Utrzymywanie, że mamy do czynienia z systemem wymiaru sprawiedliwości, który na Ukrainie jest stosowany wybiórczo i politycznie, jest swego rodzaju uproszczeniem. Uproszczeniem jest również twierdzenie, że pani Tymoszenko ponosi za coś winę, podlegającą ściganiu na mocy prawa. Dlatego jesteśmy w wyjątkowo trudnej sytuacji. Parlament Europejski będzie musiał w końcu wyważyć interesy między Ukrainą, Unią Europejską a przypadkiem Julii Tymoszenko. Zajęcie już dziś stanowiska uważam za przedwczesne. Między innymi dlatego, że ciągle jeszcze wierzę, iż w końcu problem zostanie wyjaśniony ku zadowoleniu wszystkich stron. Jeżeli będę mógł się do tego przyczynić jako przewodniczący Parlamentu Europejskiego, oczywiście uczynię to.
Roman Gonczarenko / Iwona D. Metzner
red. odp.: Andrzej Paprzyca