Niemcy. 1000 ekstremistów z pozwoleniem na broń
9 marca 2023Dziennikarze „Report Mainz” opisują studio tatuażu, należące do Roberta N. Czarne Słońce (nazistowski symbol złożony z trzech nałożonych na siebie swastyk – red.) zajmuje tam centralne miejsce wśród zdjęć tatuaży. Symbol ten w środowisku neonazistów ma bardzo szczególne znaczenie. Jako zamiennik zakazanej prawnie swastyki jest zauważalny na wielu demonstracjach, marszach z pochodniami, a teraz widnieje na człowieku, który od lat jako strzelec wyborowy bierze udział w zawodach w całej Europie.
Robert N. (imię zmienione) od wielu lat uprawia strzelectwo sportowe; twierdzi, że ma posiada licencję na materiały wybuchowe oraz pozwolenie na broń, mimo powiązań z prawicową sceną ekstremistyczną. Był bowiem członkiem grupy nazistowskiej, którą szybko zainteresowali się śledczy. Jeszcze w 2012 roku, według magazynu ARD„Report Mainz”, Urząd Ochrony Konstytucji umieścił go na liście osób o prawicowych poglądach terrorystycznych.
„Brak przeciwwskazań”
– To jest coś, co ośmiesza nas jako państwo – mówi Marcel Emmerich, ekspert ds. spraw wewnętrznych z ramienia partii B90/Zieloni w Bundestagu. – Nasze władze muszą mieć w zasięgu ręki niezbędne środki, aby z tym skończyć.
Właściwy urząd ds. broni odpowiada na zapytanie autorów reportażu, że działa zgodnie z obowiązującym prawem o posiadaniu broni i nie było „żadnych ustaleń, które uniemożliwiałyby wydanie pozwolenia na broń”.
W całych Niemczech pozwolenie na broń posiada łącznie około 1000 ekstremistów. Tak wynika z ankiety przeprowadzonej przez „Report Mainz” we wszystkich krajach związkowych Niemiec. Rzeczywista liczba jest prawdopodobnie znacznie wyższa. Federalne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, mimo kilkakrotnych zapytań, również nie może podać aktualnej liczby, powołując się na stan na koniec 2021 roku. Tylko w samej Nadrenii-Palatynacie i Hesji znani władzom prawicowi ekstremiści i „Obywatele Rzeszy” posiadają 925 sztuk ostrej broni palnej.
Te liczby niepokoją szefa Urzędu Ochrony Konstytucji Turyngii. – Nie znam nikogo, kto rozumie tę sytuację i nie czuje się zaniepokojony się tymi liczbami – mówi Stephan J. Kramer, dodając: – Obecnie w tym środowisku zauważamy znaczny wzrost chęci stosowania przemocy i skłonności do użycia legalnej broni.
„Ekstremiści śmieją nam się w twarz”
Ta sytuacja martwi nie tylko cywilny kontrwywiad, ale i organy odpowiedzialne za pozwolenia na broń. „Report Mainz” rozmawiał z wieloma urzędnikami i także wśród nich, jak anonimowo mówi szef jednego z urzędów, frustracja jest duża. – Co chwila mamy przypadki ludzi, przy których zdrowy rozsądek lub przeczucie mówią ci: tu musisz interweniować.
Często nie można odebrać broni nawet notowanym ekstremistom: z powodu przedawnienia, z braku informacji od służb wywiadowczych, ale i często z powodu pewnego sformułowania w przepisach. Podczas gdy przestępcy automatycznie tracą broń po określonym wyroku, ekstremistów dotyczy to tylko „zasadniczo”. I ta niewielka różnica daje sądom duże pole manewru, co ma fatalne konsekwencje. – Zawsze są ekstremiści, którzy śmieją mi się w twarz – powiedział szef biura.
Zarówno politycy, jak i szefowie urzędów apelują więc o zmiany w prawie dotyczącym broni. – Są to prawne niuanse, ale oznaczają, że w prawie o broni mamy zapisy, które nie pozwalają nam na pożądaną skuteczność w odbieraniu broni ekstremistom – twierdzi na przykład minister spraw wewnętrznych Hesji Peter Beuth. Federalne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych pozostawiło pytanie magazynu „Report Mainz” na ten temat bez odpowiedzi.
Zbyt wiele furtek?
Należący do CDU Peter Beuth w tym przypadku uzyskuje poparcie nawet ponad partyjnymi podziałami. Polityk Zielonych Marcel Emmerich również uważa, że konieczne jest zaostrzenie prawa. – To jest punkt, w którym federalna minister spraw wewnętrznych musi być zdecydowanie ponaglona. Ramy prawne otwierają obecnie zbyt wiele furtek. Dlatego zdecydowanie musimy zaostrzyć przepisy.
Również szef Urzędu Ochrony Konstytucji Turyngii Stephan J. Kramer widzi potrzebę działania. – Nikt z nas nie chce wyobrażać sobie, że najpierw muszą zginąć kolejne osoby, zanim rzeczywiście zostaną sformułowane jednoznaczne przepisy.
(ARD/tagesschau.de/jak)