Kobiety za stery
16 października 2010Formalnie równouprawnienie istnieje w Niemczech od roku 1958, ale potrzeba wielu lat, żeby równość płci zakorzeniła się w społeczeństwie, i do dziś proces ten nie jest w pełni zakończony.
Tylko 1 procent kobiet na stanowiskach kierowniczych
Tylko 27 procent stanowisk kierowniczych w RFN zajmują kobiety. Ale w 100 największych przedsiębiorstwach tego kraju zasiada mniej niż 1 procent kobiet. Tylko 17,4 procent kadry akademickiej to kobiety - informuje ekspertyza Niemieckiego Instytutu Badań nad Gospodarką (DIW). Najbardziej jaskrawo różnice manifestują się w zarobkach. Kobiety zarabiają średnio 22 procent mniej niż mężczyźni. Co więcej, im wyższe mają kwalifikacje, tym gorzej są opłacane w porównaniu do pracowników płci męskiej. Ten trend utrzymuje się od lat, twierdzi dr Claire Schaffnit-Chatterjee, autorka ekspertyzy „Kobiety na ekspedycję - w rok 2020”.
W opublikowanym w tym miesiącu rankingu równouprawnienia płci Światowego Forum Ekonomicznego Niemcy wśród 134 krajów zajęły 13 miejsce, choć w roku 2006 kraj ten uplasował się na wysokim 5 miejscu. To znak, że reformy przebiegają w RFN wolniej niż w innych zachodnich krajach. Ranking otwierają Islandia oraz kraje skandynawskie, gdzie różnice w zarobkach są najmniejsze, a kobiety mają dobre szanse awansu.
Spór o parytety
Ramona Pisal z Niemieckiego Związku Prawniczek skarży się, że kobiety są ledwo reprezentowane w kierowniczych gremiach przedsiębiorstw. Ani niemieckia ustawa o równouprawnieniu, ani unijna dyrektywa o równouprawnieniu nic tutaj nie zmieniły. Z najnowszej ekspertyzy firmy konsultingowej Kienbaum (z 13.10) wynika, że większość rad nadzorczych niemieckich przedsiębiorstw godzi się na wprowadzenie stałych miejsc dla kobiet - ale na zasadach uznaniowych. Zdania są na tym tle bardzo podzielone - także wśród kobiet. Niemiecka gospodarka dla równouprawnienia „nie uczyniła nic, do czego nie zmusiła jej sytuacja rynkowa albo ustawa”, powiedziała w „Süddeutsche Zeitung” Heide Pfarr, dyrektorka Fundacji Hansa Böcklera. Minister ds. rodziny Kristina Schröder (CDU) uważa, że realistyczne jest zwiększenie udziału kobiet na stanowiskach kierowniczych do 20 procent do roku 2015, ale wyklucza zmiany ustawowe. A federalna minister sprawiedliwości Sabine Leutheusser-Schnarrenberger (FDP) przyznała na łamach tygodnika „Die Zeit”: „Nie jestem zwolenniczką parytetów i nie mam żadnego projektu ustawy w szufladzie, także żadnych planów w tej sprawie”.
Tymczasem Zieloni, którzy jako pierwsza frakcja w Bundestagu wystąpili z propozycją ustawy, domagają się, aby kobietom przyznać 30 procent miejsc w zarządach przedsiębiorstw od 2015 roku, a 40 procent - od 2017 roku. Także unijna komisarz ds. równouprawnienia Viviane Reding nie wyklucza, że „jeśli do końca 2011 roku nic się nie wydarzy, to będziemy musieli pomyśleć o ustawowych kwotach”.
Kobiety przejmują stery
Pół roku po wprowadzeniu obowiązkowych stanowisk pracy dla kobiet, niemiecki Telekom informuje, że odsetek kobiet nowo zatrudnionych w tym przedsiębiorstwie wzrósł z 33 do 52 procent. Tradycyjnie miejsca dla kobiet zapewnia sektor publiczny. Wzorowi są w tym względzie Zieloni. W partii od 1986 roku obowiązuje zasada: połowa miejsc dla pań. 54,4 procent Zielonych parlamentarzystów w Bundestagu to posłanki. Tymczasem bawarską CSU reprezentuje w parlamencie tylko 13 procent kobiet. Dlatego w tym miesiącu w CSU rozgorzała dyskusja o parytetach.
Pomimo już osiągniętych sukcesów, parytety nie są popularnym sposobem na zwiększenie wpływów kobiet. 84 procent spółek giełdowych odrzuca parytety, poinformował tygodnik „Wirtschaftswoche”. W obliczu zmian demograficznych i starzenia się społeczeństwa niemieckie firmy nie mogą w przyszłości zrezygnować z zatrudniania kobiet. Niektóre firmy już teraz oferują dla swoich pracownic (i pracowników) opiekę dla ich pociech. Z dzieckiem czy bez, emancypacja kobiet to fakt. W konkurencji o najlepsze mózgi firmy muszą zabiegać także o panie.
Arne Lichtenberg afp, dapd / Magdalena Szaniawska-Schwabe
red.odp.: Barbara Coellen
red. odp.: