Ekspert: Słaba Rosja nie leży w interesie Zachodu
25 marca 2018Deutsche Welle: Wykres, który pokazał Pan na unijno-rosyjskiej konferencji „Vienna Process” w Wiedniu, robi wrażenie. 36 procent bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Rosji pochodzi z Cypru, 20 procent z Bahamów, Bermudów, Jersey i Wysp Dziewiczych. Co to znaczy?
Peter Havlik*: Przede wszystkim muszę podkreślić, że to nie są żadne szacunki, lecz oficjalne dane rosyjskiego banku centralnego. A chciałem nimi zilustrować fakt, że w czasie, gdy rosyjska gospodarka pilnie potrzebuje inwestycji na modernizację i restrukturyzację, Rosja ma problem z klimatem inwestycyjnym. Te dane pokazują też, że według wszelkiego prawdopodobieństwa mamy tu do czynienia z obchodzeniem rosyjskich ustaw podatkowych.
DW: Bo to są po prostu rosyjskie pieniądze?
PH: Tak, to rosyjskie pieniądze, które zostały zdeponowane w rajach podatkowych. Nie jest jasne, czy po to, żeby uniknąć opodatkowania, czy są to wyprane pieniądze, czy była to ucieczka kapitału, ponieważ trudno dojść, kto stoi za tymi spółkami.
Rosja i tak ma o połowę mniej zagranicznych inwestycji na jednego mieszkańca, niż Polska czy Węgry. Jeśli odejmiemy od tego te inwestycje z rajów podatkowych, wynik będzie jeszcze gorszy. To wyjaśnia rosyjskie zacofanie, co z kolei tłumaczy, dlaczego Rosja jest tak mało atrakcyjna dla inwestorów zagranicznych. Tak zresztą było już przed sankcjami i konfliktem z Zachodem.
DW: A skoro są to rosyjskie pieniądze, to nie przynoszą one ze sobą żadnych nowych idei, żadnego transferu technologii?
PH: Tak właśnie jest. Bo bezpośrednie inwestycje zagraniczne są przede wszystkim po to, żeby się modernizować, zdobywać nowe technologie czy know-how w zarządzaniu. Z dużym powodzeniem powiodło się to w Polsce i Czechach, na Słowacji i na Węgrzech, w Słowenii, a także w Bułgarii i Rumunii. Ale tam ta struktura jest inna. Inwestorzy z Bahamów czy Bermudów też się zdarzają, ale ich udziały są bardzo małe, daleko mniejsze niż w wypadku Rosji.
Bardzo podobnie wygląda zaś sytuacja na Ukrainie i w innych byłych republikach sowieckich. To dużo mówi o ich klimacie inwestycyjnym.
DW: Powiedział Pan, że tak było już przed sankcjami. Czy to znaczy, że zagraniczni inwestorzy już wtedy bali się lokować swe pieniądze w Rosji?
PH: Nawet rosyjscy oligarchowie, Berezowski, Chodorkowski, Gusiński czy inni żyli i inwestowali chętniej na Zachodzie niż w Rosji. A przyczynami były i są niepewność prawna, konflikty z rosyjskim przywództwem czy też korupcja. Problemów powodujących stagnację rosyjskiej gospodarki jest zresztą więcej. Jeśli Rosja chce przyspieszyć rozwój, muszą one zostać rozwiązane jak najszybciej.
Przeczytaj także: Rosja: kraj kontrastów
DW: Wiadomo, że rosyjska gospodarka oparta jest na surowcach. Czy to znaczy, że poza tym ma niewiele więcej do zaoferowania?
PH: Tak to właśnie wygląda. Od dawna, co najmniej od kilkunastu lat wiele mówi się o modernizacji i dywersyfikacji, ale dzieje się bardzo mało. Pozostaje eksport surowców, przede wszystkim energii. A ich ceny mocno fluktuują.
DW: Widzieliśmy to niedawno na przykładzie ropy…
PH: …i miało to znacznie większy wpływ na gospodarkę rosyjską niż zachodnie sankcje. Gdy dwa lata temu cena ropy spadła ze 140 na 30 dolarów za baryłkę, szybko doprowadziło to do recesji w Rosji.
DW: Co to znaczy dla jej przyszłości? Czy ten kraj w ogóle przeżyje?
PH: Przeżyje.
DW: Nie brak głosów, że Rosja może się rozpaść.
PH: W to nie wierzę. Z tego punktu widzenia Rosja jest w znacznie lepszej kondycji niż kilkanaście lat temu. Rozpad jej dziś nie grozi. Rosja raczej się powiększa, spójrzmy na Krym. To nie był rozpad, lecz jego przeciwieństwo.
Problemy istnieją w zakresie restrukturyzacji. Szybki wzrost nie jest oczekiwany, wielkim sukcesem będzie, gdy Rosja osiągnie dwa procent rocznie, a to jest bardzo mało dla takiego kraju.
DW: Bo w międzynarodowym porównaniu Rosja będzie pozostawała coraz dalej w tyle?
PH: Tak. Kraje Europy Środkowej rosną teraz w tempie czterech procent rocznie i szybciej, Chiny o siedem procent. Nawet strefa euro rośnie o dwa procent…
DW: …i to ze znacznie wyższego poziomu.
PH: Właśnie. Jeśli więc Rosja będzie rosła również o dwa procent, będzie to znaczyć, że różnice poziomów nie maleją.
DW: A te nożyce będą otwierać się coraz bardziej?
PH: Powiedzmy, że pozostają otwarte.
DW: Czy to może mieć także skutki społeczne w Rosji?
PH: Oczywiście. Skutkiem może być wzrost napięcia na wielu obszarach. Istnieją scenariusze, że po wyborach prezydenckich w marcu 2018 roku z nowym prezydentem dojdzie do przyspieszenia reform, przede wszystkim w kierunku wsparcia małych i średnich przedsiębiorstw. I będzie próbował załagodzić konflikt z Zachodem.
DW: Ale Krymu nie odda?
PH: Krym pozostanie w rosyjskich rękach i muszę uczciwie przyznać, że tego chce prawdopodobnie większość ludzi na Krymie. Z tym będzie musiała pogodzić się nie tylko Ukraina, ale i Zachód.
DW: Co wtedy z sankcjami? Będą trwać, czy zostaną zniesione?
PH: Zobaczymy. Istnieje wiele stopni sankcji. Część jest ograniczona do kwestii Krymu, część związana jest z sytuacją we wschodniej Ukrainie i implementacją porozumień z Mińska. Dojdzie do rozmów. Ale jak długo będą trwały i do czego doprowadzą, tego nie odważę się powiedzieć.
DW: Słaba Rosja chyba jednak nie leży w interesie Zachodu?
PH: Oczywiście, bo Rosja wpływa na rozwój w krajach sąsiadujących – na Białorusi, w Kazachstanie, ale też na Ukrainie i w Mołdawii. Również takie kraje jak Polska cierpią wskutek sankcji i antysankcji. Osłabienie konfliktu przyniosłoby korzyści wszystkim partnerom w Europie.
DW: Czy słaba Rosja mogłaby stać się zagrożeniem bezpieczeństwa?
PH: Niewątpliwie. To nie byłoby dobre dla nikogo.
DW: Widzi Pan jakieś wyjście?
PH: Jedynie negocjacje. Nie mam pojęcia, do czego doprowadzą, ale w każdym wypadku lepiej rozmawiać, niż zwalczać się przy pomocy sankcji.
DW: Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Aureliusz M. Pędziwol
Peter Havlik*, były wicedyrektor Wiedeńskiego Instytutu Międzynarodowych Porównań Gospodarczych WIIW jest jego ekspertem do spraw Rosji i Wspólnoty Państw Niepodległych. Prowadzi też projekt badawczy w Międzynarodowym Instytucie Stosowanych Analiz Systemowych IIASA w Laxenburgu pod Wiedniem. Zajmuje się transformacją ekonomiczną państw Europy Środkowej i Wschodniej, ich integracją w ramach Unii Europejskiej oraz relacjami UE-Rosja, a także analizami i prognozami makroekonomicznymi dla całego obszaru pokomunistycznego.