45-lecie historycznej wymiany listów biskupów polskich i niemieckich
18 listopada 2010Rewolucyjna treść listu ze słowami „ Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” biskupów polskich skierowana do biskupów niemieckich i odpowiedź biskupów z Niemiec 5 grudnia 1965 r. stanowiły przełom w stosunkach kościołów katolickich Polski i Niemiec, uważa Winfried Lipscher, teolog, dyplomata i tłumacz literatury polskiej. Te gesty pojednania były i są, w jego opinii, pomocne w pokonywaniu trudności i przełamywaniu impasu. "To filary w procesie niemiecko-polskiego pojednania", mówi. Bez listu polskich biskupów w ogóle nie byłoby, zdaniem Winfrieda Lipschera, "tego rodzaju pojednania niemiecko-polskiego, jakiego doświadczyliśmy, a politycy nie mieliby z czym wyjść do swoich społeczeństw, by przekonać do pojednania z sąsiadem. Bez tego listu byliby oni bardzo ubodzy”, uważa. Polsko-niemiecki model wymiany listów został powielony 20 lat temu przez biskupów czeskich.
"Przebaczamy i prosimy o przebaczenie"
W Polsce orędzie biskupów polskich zaatakowano za gest przebaczenia skierowany do wszystkich Niemców. „Europa była wtedy podzielona, Niemcy były podzielone. Odbierano to politycznie”, przypomina Winfried Lipscher. On, jako teolog, odebrał to inaczej. Uważa, że komuniści w PRL nie rozumieli, o co w tym liście chodzi.” Pojednanie, to kategoria teologiczna, a nie polityczna, wyjaśnia. „Pojednać można się podług Ewangelii, a ten list zrodził się na kanwie Soboru Watykańskiego, na którym doszło do wielkiego otwarcia Kościoła katolickiego na świat”, wspomina niemiecki teolog. Wtedy powstał pomysł napisania listów do wielu episkopatów na świecie.
List episkopatu Polski z 18 listopada 1965 roku do biskupów niemieckich był jednym z wielu zaproszeń, skierowanych do episkopatów na całym świecie na uroczystości milenijne 1966 roku. To wynik refleksji, że „skoro piszemy do wszystkich, to także musimy napisać do Niemców. Bo co to za milenium, jeśli nie porozumiemy się z naszymi najbliższymi sąsiadami”, wspomina Lipscher. I w ten sposób zrodził się list, którego głównym autorem był ks. arcybiskup Kominek z Wrocławia. A oto jego fragment, który wywołał w PRL polityczną awanturę:
„W tym jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu wyciągamy do Was, siedzących tu na ławach kończącego się Soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie. A jeśli Wy - biskupi niemieccy i Ojcowie Soboru - po bratersku wyciągnięte ręce ujmiecie, to wtedy dopiero będziemy mogli ze spokojnym sumieniem obchodzić nasze Millennium w sposób całkowicie chrześcijański”.
Pozostawiony na stole niezauważony list
Odpowiedź na list biskupów polskich do biskupów niemieckich nadeszła dopiero 5 grudnia. „To była wpadka techniczna”, tłumaczy Winfried Lipscher. List polskich biskupów został doręczony do mieszkania kardynała Fringsa w Rzymie, a siostra zakonna nawet nie wiedziała, że kardynał wyjechał i jest nieobecny. Położyła go w jego pokoju na biurku, gdzie przeleżał kilka dni, zanim został zauważony - Winfried Lipscher nie wie, czy przez samego kardynała Fringsa czy też któryś z polskich biskupów zaczął się upominać o odpowiedź. Biskupi niemieccy „naprędce, w ciągu kilku dni sformułowali odpowiedź nie bardzo się chyba zastanawiając, jakiej wielkiej wagi jest ten list biskupów polskich, i że z tego może być sprawa wielce historyczna”, zauważa niemiecki teolog.
Krąg z Bensbergu
Niemieckie środowiska katolickie nie były zadowolone ze zdawkowej odpowiedzi na list polskich biskupów. „Biskupi niemieccy powiedzieli za mało i dlatego powstał Bensberger Kreis (Krąg z Bensbergu)”, tłumaczy Winfried Lipscher, który należał do tego gremium. List nie nawiązywał do sprawy podstawowej, niezwykle istotnej dla Polaków - do uznania granicy na Odrze i Nysie. Nie padło także słowo "przepraszamy". „I my, że tak powiem, dopowiedzieliśmy treść do listu biskupów. Za to nam się wtedy strasznie dostało”.
Sygnatariuszy memorandum oczerniano jako lewaków i zdrajców, zarzucano, że poszli na ustępstwa z komunistami, „co było przykre”, przypomina sobie niemiecki teolog. Środowisko wokół kręgu z Bensbergu zdobyło sobie natomiast uznanie w polskim episkopacie, choćby u kardynała Kominka, którego Winfried Lipscher, znał osobiście. Niemiecki teolog był przez wiele lat pośrednikiem między kanclerzem Helmutem Schmidtem a kardynałem Stefanem Wyszyńskim.
Krąg z Bensbergu to była grupa niemieckich intelektualistów, która - w ślad za odpowiedzią niemieckich biskupów - postanowiła „coś dodać w dialogu polsko-niemieckim”, wyjaśnia Lipscher. Przede wszystkim chodziło o jasną deklarację uznania granicy na Odrze i Nysie oraz w sprawie uregulowania prawa własności do diecezji niemieckich, które znalazły się na terenie Polski. Memoriał Kręgu Berberskiego, do którego należeli słynni teologowie, m.in. kardynał Joseph Ratzinger, obecnie Benedykt XVI, został opublikowany dopiero w 1968 roku.
Jan Paweł II patronem pojednania Polaków i Niemców
Dzięki wymianie listów biskupów polskich i niemieckich i memorandum Kręgu z Bensbergu następował powolny rozwój dobrych relacji między Polakami a Niemcami, a także kościołami obydwu krajów.
Dlatego w 30. i 40. rocznicę wymiany listów sformułowano wspólne oświadczenia, by potwierdzić znaczenie tamtego gestu pojednania. W obu oświadczeniach zawarte są nowe impulsy dla dobrego polsko-niemieckiego sąsiedztwa. Winfried Lipscher współredagował je i pomagał przy tym, choćby arcybiskupowi ks. Muszyńskiemu. W oświadczeniu w związku z obchodami trzydziestolecia „są już wątki perspektywiczne”, podkreśla Winfried Lipscher. W oświadczeniu w czterdziestą rocznicę już mówiono o wspólnej Europie, a słowo to i przymiotnik "europejski" występują w tekście - według obliczeń niemieckiego teologa - aż 30 razy. Lecz wolność w Europie i zjednoczenie Niemiec przyniosło ostatecznie zaangażowanie Jana Pawła II, zaznacza niemiecki teolog.
Barbara Cöllen
Red. Odp.: Magdalena Szaniawska-Schwabe