Von der Leyen pogodziła ogień z wodą. Zostaje u steru Unii
18 lipca 2024Wśród tłoczących się w kantynach Parlamentu Europejskiego polityków, dziennikarzy i ekspertów temat od kilku dni był tylko jeden – czy szefowej Komisji Europejskiej wystarczy głosów, by zapewnić sobie drugą kadencję. Zanim długi korowód posłów ruszył do przezroczystych urn, von der Leyen w swoim przemówieniu – doszlifowanym wczoraj po serii spotkań z grupami parlamentarnymi – przedstawiła zbiór obietnic, mających skusić posłów, których politycznie różni po prostu wszystko.
Unijny worek z prezentami
Prezenty dostali wszyscy poza skrajną prawicą, którą unijne centrum, koordynując głosowania, skutecznie otoczyło w ostatnich dniach kordonem sanitarnym. Ale kordon miał taktyczne luki dla przedstawicieli frakcji EKR, którym przypadły m.in. stanowiska wiceprzewodniczących PE. To miało się opłacić potem przy urnie.
Zaczęła spokojnie, wręcz nudnym głosem, ale z minuty na minutę prawie godzinnego przemówienia coraz bardziej się rozkręcała. Mówiąc na przemian po angielsku, niemiecku i francusku wskazywała problemy Europejczyków – strach, niepewność jutra, trudność z dostępem do mieszkań w cenie przystępnej dla zwykłych obywateli, koszty życia, energii, zmianę klimatu, wojnę u granic, problemy przemysłu, biznesu i rolnictwa, perspektywy młodzieży.
I zaczęła od europejskiej wersji „gospodarka, głupcze”. To konkurencyjność i ułatwienia dla małego i średniego biznesu mają być odpowiedzią na problemy wynikłe z pandemii Covid-19 i wojny w Ukrainie. Zapowiedziała Plan Przemysłowy Zielonego Ładu, który ma pogodzić ochronę klimatu i neutralność emisyjną ze wzrostem gospodarczym i wzmacnianiem przemysłu – nacisk położyła tu na inwestycje w czyste technologie.
Druga inicjatywa to Europejski Fundusz Konkurencyjności, który ma pobudzać innowacje. Każdy komisarz co roku rozliczy się przed Parlamentem z tego, co udało mu się pod kątem gospodarki odbiurokratyzować. A rzeka unijnego wsparcia ma dotyczyć biznesu „made in Europe”.
Zielony ład trwa i ma trwać, „ale”
Von der Leyen nie zapomniała też jednak o Zielonym Ładzie – i zapowiedzi całkowitej rezygnacji z rosyjskich paliw kopalnych, za co zebrała brawa. I to właśnie trwanie przy przepchniętej ogromnym politycznym kosztem zielonej agendzie zapewniło jej – tuż przed głosowaniem – oficjalne poparcie Zielonych.
Drugim warunkiem tej partii dla poparcia szefowej Komisji na drugą kadencję była praworządność – i von der Leyen nie mogła wyrazić się jaśniej: poszanowanie praworządności jest koniecznością, aby otrzymać fundusze unijne – zapowiedziała.
Kolejność, w jakiej został wymieniony Zielony Ład, i to, ile czasu poświęciła zielonej agendzie, a ile przemysłowi i konkurencyjności, jasno wskazuje jednak, że głosy rolników i biznesu zostały usłyszane i w nadchodzącej kadencji wahadło wychyli się w stronę tych ostatnich. Widać, że rolnicze protesty przed wyborami do PE zostały przez unijną wierchuszkę zauważone: von der Leyen zapowiedziała wsparcie rolników, którzy powinni mieć mocniejszą pozycję w łańcuchu dostaw oraz wsparcie w związku z suszą i ociepleniem klimatu.
Rosja, Frontex, rozszerzenie, Bliski Wschód
Rosyjskie zagrożenie dla Europy nie znika. Von der Leyen zapewniła, że wsparcie dla Ukrainy będzie kontynuowane, zaproponowała utworzenie stanowiska europejskiego komisarza ds. obrony i zapowiedziała budowę wspólnej europejskiej polityki obronnej – z zastrzeżeniem, że wciąż jest to prerogatywa państw członkowskich. Wezwała m.in. do stworzenia Europejskiej Tarczy Powietrznej, mającej chronić przestrzeń powietrzną całej UE.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>
Przewodnicząca Komisji nie zapomniała też o cyberbezpieczeństwie i głównych aktorach bezprecedensowej kampanii cyberataków i kampanii dezinformacyjnych skierowanych przeciwko UE. – To aktorzy chińscy i rosyjscy – stwierdziła i zapowiedziała utworzenie Europejskiej Tarczy Demokratycznej, w ramach której struktury UE same będą zwalczać dezinformację - oraz wspieranie niezależnego dziennikarstwa.
Odpowiedzią na zbyt niewielkie inwestycje w obronę ma być stworzenie wspólnego unijnego rynku obronnego. Von der Leyen zapowiedziała, że UE ze wsparcia Kijowa - i jego dążeń do członkostwa w UE – absolutnie nie zrezygnuje. Ostro skrytykowała Viktora Orbana za jego „tak zwaną misję pokojową” w Moskwie, nazywając go „misją appeasementu”.
A rozszerzenie o Ukrainę, Mołdawię i Bałkany Zachodnie ma być jednym z priorytetów jej Komisji. - Bałkany, Ukraina i Gruzja dokonały wyboru – i niektóre z tych krajów płacą za to bardzo wysoką cenę. Musimy się postarać, żeby ich przyszłość była w naszej Unii – podkreśliła. Bruksela będzie kraje kandydujące wspierać, integrować ze swoim systemem prawnym, ale cały proces niezmiennie oparty będzie o kryteria merytoryczne.
Kolejną próbą pożenienia ognia z wodą są zapowiedzi wzmocnienia Frontexu, unijnej agencji ochrony granic – przy jednoczesnym podkreślaniu godności wszystkich imigrantów i przysługującej im ochrony praw człowieka. Czy to, że von der Leyen zapowiedziała potrojenie liczby europejskich strażników granicznych i straży przybrzeżnej, poprawi sytuację, nie wiadomo, ale to ukłon w stronę państw na wschodniej i południowej flance Unii.
Region Morza Śródziemnego dostał jeszcze jeden prezent – specjalnego komisarza właśnie do spraw tego regionu. Sama szefowa Komisji napisze nową agendę dla Śródziemnomorza razem z nową szefową unijnej dyplomacji, Estonką Kają Kallas.
Ale i tu nastąpił ukłon w stronę lewicy. Von der Leyen mocno podkreśliła, że rozlew krwi w Gazie „w odpowiedzi Izraela na brutalny terror Hamasu” musi się skończyć i poparła plan „dwóch państw” dla Bliskiego Wschodu.
Prezentem dla socjalistów była zapowiedź powołania komisarza ds. mieszkalnictwa. Odniosła się też do kryzysu zdrowia psychicznego, trapiącego wielu młodych obywateli UE. Ostrze jej krytyki skierowało się na działania mediów społecznościowych i potrzebę ochrony młodzieży przed ich „uzależniającymi” praktykami. Brawa zebrała też za stwierdzenie, że „nie ma żadnego powodu, dla którego kobiety powinny mieć płacone mniej niż mężczyźni za tę samą pracę”.
Przekonani i nieprzekonani
W imieniu frakcji EPL przemawiał człowiek, którego porażka jako kandydata na szefa KE otworzyła drogę Ursuli von der Leyen. Ale Manfred Weber zaprezentował się oczywiście jako gracz zespołowy i wzywał do jej poparcia. Pozytywnie – choć nie bez zastrzeżeń – do planu Niemki odnieśli się też socjaliści, a przemawiająca w ich imieniu Iraxia Garcia Perez podkreśliła, że komisarz ds. mieszkalnictwa to właśnie zasługa tej frakcji. Valerie Hayer z frakcji Renew przypominała, jak ważna jest wolność i prawo do życia na czystej planecie.
Wśród 284 głosów „przeciw” na pewno był głos lidera Zjednoczenia Narodowego, Jordana Bardelli. - Poprzez wzmocnienie ruchów patriotycznych ludzie wyrazili swoje pragnienie obrony swojej tożsamości i demokracji. W imieniu Francji i Europy sprzeciwimy się pani ponownej nominacji na stanowisko szefa Komisji Europejskiej – zapowiadał przed głosowaniem. A Ewa Zajączkowska-Hernik z polskiej Konfederacji (frakcja Europa Suwerennych Narodów) wykrzyczała z parlamentarnej trybuny „ręce precz od Polski”, oświadczyła, że Zielony Ład, którego Ursula von der Leyen jest „twarzą”, „niszczy europejską gospodarkę i robi z Europy skansen”. Jej zdaniem „Pakt migracyjny sprawia, że kobiety i dzieci są zagrożone na ulicach własnych miast”, a miejsce Niemki „jest w więzieniu, nie w Komisji Europejskiej”.
Meloni ostatecznie na „nie”, UE idzie w lewo?
Do końca w napięciu trzymała polityków i dziennikarzy frakcja EKR. Szwedzki europoseł Charlie Weimers wskazywał, że “Europejczycy chcieli centroprawicowego parlamentu, a pani wybrała zwrot w lewo i ma program lewicowo-liberalny, zielony”, którego konserwatyści z EKR „nie mogą zaakceptować”. Frakcja tuż przed głosowaniem wydała komunikat, w którym stwierdziła, że głosowanie “będzie wolne”, ale większość delegacji krajowych jednak von der Leyen nie poprze. Nicola Procaccini, współlider grupy, również nie zdradził, czy Bracia Włosi zagłosują przeciw, czy za.
Ostatecznie byli przeciw, ale głosów wystarczyło. Kiedy przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola ogłosiła wynik – 401 do 284 – jasne stało się, że szefowa KE nie dość, że się obroniła, to wyjedzie ze Strasbourga wzmocniona. Serdeczny uścisk von der Leyen ze współprzewodniczącą Zielonych Terry Reintke po ogłoszeniu wyników mówił wszystko – w ostatniej chwili, tuż przed głosowaniem, to ta frakcja poparła oficjalnie Niemkę.
Pomimo silnego wzrostu poparcia dla prawicy i konserwatywnej prawicy w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego, Unią Europejską pokieruje koalicja łącząca siły centroprawicowe, liberalne, lewicowe i ekologiczne, i to z większą poduszką bezpieczeństwa – 41 zamiast 9 głosów - niż pięć lat temu.