Polscy kurierzy oszukani w Niemczech przez dostawcę Amazona
13 sierpnia 2021Adam Stelmaszek już dwa razy tracił pracę podczas pandemii koronawirusa. Po tym, jak w Anglii podczas „twardego lockdownu” Polak stracił zlecenia budowlane, przeniósł się z rodziną do Niemiec. Tutaj szczególnie jedna branża szukała pracowników: w maju 2020 roku Stelmaszek zaczął pracę jako kurier w firmie Beta Logistics GmbH. Firma dostarczała paczki Amazona z trzech niemieckich magazynów amerykańskiego koncernu.
Stelmaszek pracował w Lampertswalde w Saksonii. 37-latek, ojciec dwójki dzieci, dobrze sobie radził i szybko awansował na dyspozytora. Był lubiany przez kolegów i to samo myślał o swoim szefie, Krzysztofie Lajcy, też pochodzącym z Polski. Przynajmniej do maja tego roku, gdy Lajca nagle zwolnił go przez maila. W tym czasie winien był Stelmaszkowi dwuipółmiesięczne wynagrodzenie.
Po zwolnieniu Lajca przestał być osiągalny. – Jeszcze tydzień wcześniej gratulował mi narodzin syna – wspomina zdenerwowany Stelmaszek. – Jak to możliwe? Przecież trzeba jakoś przygotować się psychicznie, żeby oszukać ponad 40 osób – dodaje. Wszyscy oszukani to zagraniczni pracownicy z Polski, Rumunii i Grecji.
Podwykonawca zapadł się pod ziemię
Wielu z nich przeszło w czasie pandemii do branży kurierskiej, która w 2020 roku urosła w Niemczech o 10 proc., do 4 miliardów przesyłek. Polsko-rumuńska para Edyta i Mihau Autu wcześniej obsługiwała turystów na rejsach dookoła świata. Ardian Lupu (imię zmienione) był kucharzem: – Nie przyjechałem do Niemiec, żeby żyć z zasiłku, tylko żeby pracować – mówi. Teraz musiał pożyczyć pieniądze na czynsz od matki i przyjaciół. Beta Logistics jest mu winna około pięciu tysięcy euro. Stelmaszkowi ponad dziewięć tysięcy.
DW rozmawiała z siedmioma pracownikami Beta Logistics. Nie udało nam się skontaktować z kierownictwem firmy. Wszystkie telefony prowadzą do poczty głosowej, e-maile wracają automatycznie, a pod adresem, pod którym firma zarejestrowana jest w Berlinie, nie ma już biura. Zapytania, które przez członków rodziny skierowaliśmy do Krzysztofa Lajcy, pozostały bez odpowiedzi.
W przesłanym oświadczeniu Amazonpoinformował nas, że los kierowców Beta Logistics „nie jest rzeczywistością dla tysięcy ludzi, którzy są zatrudniani przez małe i średnie firmy kurierskie w całych Niemczech i codziennie dostarczają paczki do klientów Amazona”. Jednak sprawa Beta Logistics pokazuje, jak nieuczciwi przedsiębiorcy wykorzystują system podwykonawców w branży kurierskiej.
Beta Logistics jeździła dla Amazona
Amazon od 2018 roku rozwija własną sieć dostawczą w Niemczech, aby móc jeszcze szybciej dostarczać przesyłki. Amerykański gigant sprzedaży w internecie zatrudnia do dostarczania paczek wielu podwykonawców. Takich jak Beta Logistics.
Firmę założył w Berlinie w 2019 roku Krzysztofa Lajca. Kapitał początkowy: 25.000 euro. To wymagane środki, aby zostać „partnerem dostawczym” Amazona. „Wy prowadzicie własną firmę, macie od 20 do 40 samochodów i od 40 do 70 kierowców. My stwarzamy warunki niezbędne do rozpoczęcia działalności” – tak pisze koncern w ulotce, która ma przekonać do założenia takiej firmy. Jako możliwy roczny zysk Amazon podaje 60.000 do 140.000 euro.
„Waszym najważniejszym zadaniem jest wybór i zatrzymanie przy sobie niezawodnych kierowców, którzy umożliwią wam dalsze sukcesy”, kontynuuje Amazon. Jednak Beta Logistics nie wywiązała się z tego zadania. – Co miesiąc musieliśmy walczyć o nasze pieniądze – mówi Adam Stelmaszek. – W rozliczeniach potrącali nam kwoty za fikcyjne szkody aut, które dostawaliśmy dopiero później w gotówce w kopertach – opisuje. Za rzeczywiste szkody potrącano kierowcom 850 euro. To duża suma, biorąc pod uwagę, jak często w tej pracy zdarzają się stłuczki oraz stawkę godzinową w wysokości dwunastu euro.
Zwolniona dyspozytorka w ciąży
Edyta Autu też została zwolniona, chociaż jest w ciąży. Ponieważ to niezgodne z niemieckim prawem, sąd przywrócił ją do pracy. Ale to nie rozwiązuje problemu: – Nadal nie możemy znaleźć szefa. Przede wszystkim martwię się o ubezpieczenie. Nie daj Boże, żeby coś się teraz stało. Gdybym musiała jechać do szpitala, to oznaczałoby dla mnie ogromne koszty – boi się 32-letnia Polka.
DW rozmawiała przez telefon z żoną przedsiębiorcy Krzysztofa Lajcy. Według pracowników odpowiadała ona za księgowość w Beta Logistics. Zaprzeczyła, jakoby jej mąż oszukał kierowców i powiedziała, że był on jedynie zatrudniony w firmie. Nie chciała udzielać dalszych informacji. Prośby o rozmowę skierowane do jej męża pozostały bez odpowiedzi.
Przypuszczenie, jakoby Lajca miał być tylko zwykłym pracownikiem, może wiązać się z faktem, że w czerwcu 2020 r., czyli niemal rok przed jego zniknięciem, nastąpiła zmiana w kierownictwie Beta Logistics. Według rejestru handlowego miejsce Lajcy zajął mężczyzna o nazwisku Edward Lawniczak. Jednak nasi rozmówcy donoszą, że nigdy go nie widzieli, a to Lajca nadal zarządzał biznesem. – Lawniczak był zwykłym słupem – mówi Adam Stelmaszyk. Dla niego to dowód na to, że oszustwo było zaplanowane.
DW nie udało się skontaktować z Edwardem Lawniczakiem. Widzieliśmy jednak kopię umowy, zgodnie z którą Lajca już po swoim zniknięciu miał mu także odsprzedać firmę.
Wielu kierowców rozczarowanych postawą Amazona
W przesłanym oświadczeniu Amazon poinformował, że oczekuje od swoich podwykonawców „jak najlepszego traktowania swoich kierowców". Konern zapewnia, że bada wszelkie zarzuty i reaguje, jeśli któryś z podwykonawców nie przestrzega prawa. – Nasze relacje biznesowe z Beta Logistics GmbH zakończyliśmy w czerwcu 2021 r. – mówi rzecznik Amazona. Ale w tym czasie podwykonawca już się ukrywał.
Dlatego niektórzy kierowcy są rozczarowani reakcją koncernu. – Kiedy popełniłem błąd w pracy, to dostawałem ostrzeżenie od Amazona. Ale kiedy nie dostaję swojej pensji, to Amazona już to nie obchodzi – mówi Ardian Lupu. Inny kierowca z Polski potwierdza: – Zostawili nas na pastwę losu. Amazon nie pomógł nam nawet z prawnikiem – mówi. Gigant wysyłkowy zaproponował im za to pracę dla innych podwykonawców w tym samym centrum dostawczym. – Dla Amazona liczy się tylko, żeby mieć kierowców – mówi Lupu.
Amazon prowadzi infolinię dla kierowców, na którą mogą także anonimowo zgłosić problemy z podwykonawcami. Ale system wydaje się być nieprzygotowany na oszustwa. DW widziała korespondencję jednego z kierowców z infolinią. Mężczyzna został poinformowany, że sprawa nie będzie dalej badana, ponieważ kierownictwo Beta Logistics jest nieosiągalne.
Związki zawodowe wzywają Amazona do zatrudnienia kurierów
Aby zapobiec podobnym problemom, związek zawodowy Verdi wzywa firmę Amazon do bezpośredniego zatrudniania kierowców. – Model podwykonawców zdecydowanie ułatwia takie machinacje – mówi Stefan Thyroke, szef działu logistyki w Verdi. – To by się zmieniło, gdyby Amazon pracował z własnymi pracownikami.
Najpilniejszym pytaniem dla kierowców Beta Logistics jest to, w jaki sposób mogą odzyskać należne wynagrodzenie. Uchwalona w Niemczech w 2019 roku ustawa o ochronie kurierów rozszerzyła co prawda odpowiedzialność zleceniodawcy na zaniedbania poddostawców. Ale dotyczy to tylko składek na ubezpieczenie, które trafiają do państwa, a nie wypłat, których nie dostają pracownicy.
Sprawa utknęła w sądzie
Dlatego część kierowców poszła teraz do sądu. Terminy posiedzeń zostały jednak przełożone na jesień, ponieważ nikt z Beta Logistics nie pojawił się na rozprawie, a z powodu likwidacji biura w Berlinie nie można też dostarczyć poczty. Kierowcy są oburzeni: – Dlaczego policja nie może znaleźć tego faceta? – pyta Adam Stelmaszek. Rzeczniczka sądu pracy w Dreźnie poinformowała DW, że ustalenie adresu strony pozwanej jest zadaniem pozywającego. Dopiero, gdy nie uda się to powodowi, sąd może sam zlecić poszukiwania.
W międzyczasie frustracja byłych pracowników rośnie. – Nikt nie chce ci pomóc. Człowiek czuje się upokorzony i nie wie, co robić dalej – mówi Adam Stelmaszek. Słaba znajomość niemieckiego, która nie była problemem przy rozwożeniu paczek, teraz okazuje się dużym problemem w kontaktach z urzędami.
– Do tej pracy przyjeżdża masa młodych ludzi zza granicy, którzy chcą szybko zarobić i wracać do domu – mówi o branży Adam Stelmaszek. Jego zdaniem dlatego były szef musiał mieć nadzieję, że pracownicy nigdzie się nie zgłoszą, a ślad oszustwa szybko się zatrze. Stelmaszek nie chce do tego dopuścić: – Ja nie jestem już młody i przyjechałem tu z rodziną, żeby zacząć wszystko od nowa. Po tym, jak zostałem potraktowany, nie odpuszczę tej sprawy.