Syria: kraj budzący grozę i rozpacz
28 kwietnia 201525-letni Kurd Dewran od prawie trzech lat żyje z dala od swoich bliskich w Bochum. Z obawy przed represjonowaniem jego rodziny, nie chce podać ani prawdziwego imienia i nazwiska, ani też dać się sfotografować. Opuścił rodzinne strony wtedy, gdy sytuacja stała się dla niego bardzo groźna. Jako student uczestniczył w protestach przeciwko reżimowi Baszara al-Asada. Gdy ludzie wyszli w północnowschodnim syryjskim mieście Qamshli na ulice, Dewran robił zdjęcia. Parę dni później został aresztowany: – Bili mnie do utraty przytomności – wspomina swój pobyt w więzieniu. Przetrzymano go w areszcie 16 dni, po czym wypuszczono na wolność. Jednak siły specjalne dalej go szykanowały. Ponieważ nie mógł pozostać ani w Qamshli, ani w Aleppo, gdzie studiował, zdecydował się na jak najszybsze opuszczenie kraju.
Ucieczka do Turcji
W przygotowaniu ucieczki pomógł mu ojciec. Przemytnik doprowadził go w środku nocy do granicy z Turcją. Z kurdyjskiego miasta Kiziltebe Dewrana przewieziono go do Stambułu. Tam musiał miesiąc czekać na swoją kolej. Wreszcie wciśnięto go wraz z trzema innymi mężczyznami do ciężarówki między wielkie pudła. Przez cztery dni wieziono ich wzdłuż i wszerz Europy. Ciągle towarzyszył mu strach, że zostanie odkryty. Dewran chciał się koniecznie przedostać do Niemiec, ponieważ mieszkał tam już jego brat.
Syryjski exodus
Po przybyciu do Niemiec kierowca ciężarówki pomógł Dewranowi dotrzeć do Bielefeld. W obozie przejściowym Syryjczyk złożył wniosek o azyl. Jest jednym z ponad 105 000 Syryjczyków, którzy od 1 stycznia 2011 roku przybyli do Niemiec. Ich liczba stale rośnie.
Od czasu, gdy w 2011 roku "arabska wiosna" dotarła również do Syrii, kraj ten ogarnął chaos. Pogłębia go zagrożenie ze strony sunnickiej milicji terrorystycznej Państwo Islamskie (PI). Ugrupowanie to opanowało tymczasem ogromne tereny Iraku i Syrii.
Miliony ratują się ucieczką
- Jest to największy od dziesiątek lat kryzys uchodźców. Właściwie obecna sytuacja przypomina lata trzydzieste XX wieku; okres prześladowań przez reżim nazistowski albo lata powojenne – podkreśla w rozmowie z Deutsche Welle Bernd Mesovic wicedyrektor organizacji praw człowieka Pro Asyl we Frankfurcie nad Menem.
Na przestrzeni ostatnich czterech lat prawie cztery miliony ludzi opuściło swój kraj. Dalsze 6 milionów już jest w drodze. Przez dziesiątki lat żyli tam w zgodzie muzułmanie, chrześcijanie, Druzowie i wiele innych mniejszości religijnych. Wojna domowa to wszystko zniszczyła. Oś od Aleppo po Damaszek w dużej mierze kontrolują zwolennicy reżimu Asada. Ten reżim wspierają również libańskie milicje Hesbollah oraz Iran.
Walka o przeżycie
Ogromne tereny na północy i wschodzie kraju kontroluje Państwo Islamskie. Walczy tam przeciwko Kurdom i wszystkim innym, którzy wejdą mu w drogę. Do jego przeciwników należy też związany z Al-Kaidą islamski Front Al-Nusra. Na południu przeciwko PI walczą bardziej umiarkowane siły jak Wolna Armia Syryjska (FSA), ale też Front Al-Nusra wspierany przez liczne inne ugrupowania.
Podczas starć zbrojnych zniszczona została nie tylko struktura społeczna kraju, lecz również jego infrastruktura gospodarcza. Setki tysięcy Syryjczyków walczy o przeżycie.
Dewran, który przed prawie trzema laty znalazł się w Niemczech, miał szczęście. Uzyskał status uchodźcy i może tu pozostać. Od paru miesięcy chodzi na kurs językowy i pracuje w arabskiej kawiarni.
Rozpoczęcie nowego życia w Niemczech nie przyszło mu łatwo, opowiada: – Język jest inny, ludzie też; również architektura, ulice, słowem wszystko.
Strach przed Państwem Islamskim
Pomimo trudów ucieczki, znów by się na nią zdecydował: – Wszyscy Kurdowie, wszyscy Syryjczycy boją się teraz Państwa Islamskiego, mówi. – Terroryści niszczą miasta, porywają kobiety i dzieci, mordują mężczyzn. Nie mogłem tam pozostać. Miałem do wyboru: albo sięgnąć po broń i walczyć z PI i reżimem, albo uciec.
Anne Allmeling / Iwona D. Metzner