NSU już w roku 2000 uznano za grupę terrorystyczną
22 maja 2013To prawdziwa sensacja. Z ujawnionego przez magazyn telewizyjny "Raport z Moguncji" dokumentu wynika, że saksoński oddział Urzędu Ochrony Konstytucji, czyli kontrwywiadu, już w roku 2000 uznał neonazistowską grupę Narodowosocjalistyczne Podziemie (NSU) za organizację terrorystyczną.
Dokument ten pochodzi z 28 kwietnia 2000 roku i został sporządzony w Krajowym Urzędzie Ochrony Konstytucji w Dreźnie, w Saksonii. Dotyczy działalności grupy noszącej nazwę Narodowosocjalistyczne Podziemie i jej celów. Stwierdza się w nim, że celem tego ugrupowania jest "popełnianie ciężkich czynów karalnych przeciwko wolnościowemu, demokratycznemu ładowi politycznemu", a trójka jego członków wykazuje "wyraźne ożywienie aktywności, mogącej doprowadzić do popełnienia najcięższych zbrodni".
Dokument został skierowany do ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Saksonii Klausa Hardrahta z CSU i grupy jego współpracowników. Zawierał między innymi prośbę o zgodę na założenie podsłuchu telefonicznego i kontrolowanie korespondencji trójki, wymienionych z nazwiska, członków ugrupowania NSU i czterech, także wymienionych z nazwiska, osób wspierających działalność NSU. Mało tego: NSU już wtedy, a więc w roku 2000, została uznana za organizację, której strategia działania przypomina strategię ugrupowań terrorystycznych.
Dziennikarze, redagujący magazyn "Raport z Moguncji", cytują byłego pracownika Urzędu Ochrony Konstytucji" Winfrieda Riddera, który uznał treść ujawnionego przez nich dokumentu za "prawdziwą sensację". Zupełnie nową i zaskakującą dla niego informacją było to, że kontrwywiad dobrze znał struktuę ugrupowania NSU zanim jego członkowie popełnili pierwsze morderstwo w Norymberdze, we wrześniu 2000 roku.
Zaskoczony jest także były rzecznik prasowy w rządzie kanclerza Gerharda Schrödera w latach 1998-2002, Uwe-Karsten Heye, który powiedział po zapoznaniu się z treścią tego dokumentu, że "jest w nim wszystko to, to o NSU wiemy dzisiaj". Heye jest przekonany, że gdyba organa ścigania były bardziej nieustępliwe i aktywne wtedy, kiedy sporządzono ten dokument, nie doszłoby później do serii morderstw, popełnionych przez terrorystów z NSU.
W podobnym duchu wypowiedział się były minister sprawiedliwości w rządzie krajowym Dolnej Saksonii Christian Pfeiffer. Zwrócił on uwagę, że "Już w roku 2000, na cztery miesiące przed pierwszym morderstwem, stwierdzono wyraźnie, iż ta trójka - mowa o członkach NSU - jest zagrożeniem w rozumieniu zagrożenia ze strony prawicowej organizacji terrorystycznej".
- Zdaniem kryminologów, po takich ustaleniach już wtedy należało niezwłocznie włączyć w śledztwo przeciwko grupie NSU Federalny Urząd Kryminalny i Prokuraturę Federalną - dodał Pfeiffer.
Dlaczego tak się nie stało? Być może wyjaśni to proces toczący sią obecnie przed Wyższym Sądem Krajowym w Monachium.
dpa, swr /Andrzej Pawlak
red.odp.: Małgorzata Matzke