Sąd orzekł: Uli Hoeness idzie na 3,5 roku do więzienia
13 marca 2014Sąd Krajowy w Monachium ogłosił wyrok na managera Bayernu Ulego Hoenessa. Dokonał on oszustw podatkowych na sumę ponad 27 mln euro. Wymierzona kara to 3 lata i 6 miesięcy więzienia.
Oskarżyciel Achim von Engel domagał się dla Ulego Hoenessa kary 5 i pół lat pozbawienia wolności bez zawieszenia, twierdząc, że złożona autodenuncjacja była nieważna, gdyż nie zawierała tych wszystkich danych, jakie podaje się np. przy rozliczeniach podatkowych. Za nim przemawia to, że był do tej pory niekarany, że złożył wyczerpujące wyjaśnienia i że stoi pod dużą presją psychiczną, wywołaną także przez media, które stawiały oskarżonego pod pręgierzem.
Obrońcy natomiast domagali się umorzenia sprawy, uważając autodenuncjację za ważną i skuteczną. Obrońca Hanns W. Feigen tłumaczył, że autodenuncjacja zawierała tylko błędne sformułowania. Gdyby sąd uznałby autodenuncjację za nieważną, obrońcy domagali się wymierzenia najwyżej kary w zawieszeniu, "adekwatnej do czynu i winy".
Oskarżonemu przysługiwało słowo końcowe, jednak 62-letni Hoeness z niego zrezygnował wyjaśniając, że jego obrona już wszystko powiedziała.
Przekalkulował się
Kiedy niemieckie władze podatkowe ujawniły, że są w posiadaniu informacji, którzy Niemcy lokowali nieopodatkowane pieniądze w Szwajcarii, manager Bayernu Monachium w autodenuncjacji podawał fiskusowi, że nie zapłacił 3,5 mln euro podatku. Jak zaznacza "Sueddeutsche Zeitung" chciał on skorzystać z planowanego, niemiecko-szwajcarskiego porozumienia podatkowego, wedle którego autodenuncjacja pozwalałaby uniknąć kary. Do zawarcia tej umowy jednak nie doszło, gdyż została zablokowana przez Bundesrat.
Ta autodenuncjacja nie uchroniła go przed procesem, który od poniedziałku (10.03) toczył się przed Sądem Krajowym w Monachium. Pierwszego dnia procesu Hoeness przyznał, że faktycznie chciał uniknąć zapłacenia jeszcze większej sumy niż pierwotnie podane 3,5 mln euro podatków i zgłosił następne 15 mln. Drugi dzień procesu przyniósł następną sensację: pobieżna analiza dokumentów bankowych pozwoliła stwierdzić, że powinność managera Bayernu wobec urzędu skarbowego wynosi 27,2 mln euro.
Obrona Ulego Hoenessa zaakceptowała przedstawioną przez sąd wysokość długu jej klienta. Rzeczniczka monachijskiego sądu zaznaczyła, że obrońcy byli "zaskoczeni", co ci jednak odpierali twierdząc, że w autodenuncjacji były wymienione wszystkie kwoty. Wobec tych nowych danych do pomyślenia było otwarcie drugiego procesu sądowego. Jednak główny sędzia zaznaczył, że wyrok będzie opierał się na nowych, ujawnionych liczbach.
Nieubłagany sędzia
Centralną kwestią procesu było, czy ważna od strony prawa była autodenuncjacja managera Bayernu, którą ten złożył 27.02.2014 w formie 29 plików PDF na pendrivie; częściowo były to tylko scany dokumentów. Sędzia zaznaczył na wstępie rozprawy, że dokumenty te miały formę, jakby ktoś dostarczył je "w pudełku od butów".
Pomimo, że potem pojawiło się ok. 70 tys. stron dalszych dokumentów do tej sprawy, ich tylko pobieżnego przeglądu dokonała rewizor podatkowa z Rosenheimu potwierdzając, że faktycznie powinności podatkowe Ulego Hoenessa wynoszą ponad 27 mln euro.
Autodenuncjacja chroni oszusta
Obserwatorzy już na wstępie procesu zaznaczali, że prowadzący rozprawę sędzia Rupert Heindl ma opinię nieubłagalnego w ferowaniu wyroków.
Federalny Trybunał Sprawiedliwości wydał w ubiegłym roku orzeczenie, wedle którego osoby, które dopuściły się oszustw podatkowych na ponad milion euro, mają być karane więzieniem. Mogą one liczyć na łagodniejszy wymiar kary, kiedy dokonały autodenuncjacji, nawet jeżeli była ona niepełna. Jeżeli autodenuncjacja zostanie uznana za w pełni skuteczną, może ona uchronić od kary, nawet jeżeli oszustwo podatkowe opiewało na miliardy.
(dpa, reuters) / Malgorzata Matzke
red. odp.: Elżbieta Stasik