Rozsiane po świecie. Poszukiwania polskich dóbr kultury
8 kwietnia 2024Podeszwa buta niemieckiego żołnierza, odciśnięta na zrabowanym przez Wehrmacht obrazie „Dama z gronostajem”, to jedno z powszechniejszych skojarzeń z rabunkiem dóbr kultury podczas niemieckiej okupacji w Polsce.
I o ile historia „Damy z gronostajem” zakończyła się szczęśliwe – obraz Leonarda da Vinci wrócił po wojnie do Polski i można go obecnie podziwiać w Muzeum Narodowym w Krakowie – to los tysięcy innych dzieł sztuki pozostaje nieznany.
Nadal szacowanie strat
Eksperci przyznają, że nie wiadomo nawet dokładnie, jak duże są rzeczywiste polskie straty w tym zakresie.
– Blisko 80 lat po wojnie nie jesteśmy w stanie dokładnie określić liczby poszukiwanych dóbr kultury – mówiła w rozmowie z DW i Radiem 357 Elżbieta Rogowska, dyrektor Departamentu Restytucji Dóbr Kultury w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. – Liczbą, która dość często pojawia się w literaturze, jest szacunkowa liczba 516 tys. ruchomych dóbr kultury. Wynika ona z wyliczeń prowadzonych tuż po wojnie i w czasie wojny. Pamiętajmy jednak, że obejmuje jedynie centralne województwa i głównie kolekcje państwowe. Nieznana jest w dużej mierze skala strat poniesionych przez osoby fizyczne czy straty kolekcji prywatnych – zaznaczyła.
Doktor Beata Jurkowicz z Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie zwracała uwagę, że przed wybuchem drugiej wojny światowej państwo polskie miało zaledwie 20 lat. – Odbudowywało się w trudnych warunkach, powstało z trzech zaborów, z różnych systemów prawnych, różnych systemów społecznych i nie zdążyło wypracować mechanizmów, takich jak katalogowanie dóbr kultury w jednostkach państwowych, a zabrakło też chęci czy potrzeby katalogowania wśród właścicieli kolekcji prywatnych – mówiła.
A jeśli już istniała dokładna dokumentacja, to często także ona ginęła w wojennych zawirowaniach.
Rabunek zrabowanego
Beata Jurkowicz przypomniała, że co prawda już w czasie okupacji powstała tajna Komisja Rewindykacyjna i Odszkodowań polskiego podziemia, która zaczęła opracowywać straty. Swoją dokumentację prowadzili też na przykład kolejarze, którzy rejestrowali, w którym kierunku jadą rabowane z Polski dzieła sztuki. – Ale potem Armia Czerwona wywoziła wgłąb ZSRR dobra kultury, które wcześniej zagrabili naziści. Dlatego często nie wiemy, gdzie tych dóbr szukać: czy w Niemczech, czy w Rosji albo innych krajach poradzieckich. Dlatego proces poszukiwania jest bardzo skomplikowany – mówiła.
Współpraca z Niemcami
Pytana o to, jak układa się współpraca ze stroną niemiecką, Elżbieta Rogowska odpowiadała, że jest coraz lepiej, choć jest jeszcze dużo do zrobienia. – Moim zdaniem przełom w relacjach polsko-niemieckich miał miejsce w 2014 roku, czyli w momencie powrotu do Muzeum Narodowego niezwykle cennego obrazu „Schody pałacowe” Francesco Guardiego, który po wojnie wisiał w gabinecie rektora Uniwersytetu w Heidelbergu. a potem znajdował się w Galerii Państwowej w Stuttgarcie – powiedziała.
Rogowska dodała, że dokonany za zgodą niemieckiego rządu zwrot „Schodów pałacowych” utorował drogę do kolejnych wniosków i kolejnych zwrotów. W ostatnich kilkunastu latach z Niemiec powróciło 515 pojedynczych dzieł sztuki.
Niekorzystne prawo
W przypadku Niemiec, w większości przypadków nie chodzi już jednak o formalną restytucję w świetle prawa międzynarodowego, tylko o odzyskiwanie dzieł, które odnalazły się w rękach prywatnych. A to nie jest proste, zaznacza Rogowska. – Niemieckie prawo jest dla nas niekorzystne. Gdy mówimy o obiektach zrabowanych w czasie wojny, które trafiły potem na niemiecki rynek antykwaryczny, które były przedmiotem handlu, to zgodnie z niemieckim prawem w większości przypadków nie mamy szans na ich odzyskanie na drodze cywilnej albo jest to niezwykle trudne. I w takich przypadkach kluczowa jest postawa strony, która jest naszym partnerem do rozmów, najczęściej to kolekcjoner czy dom aukcyjny. I od jego świadomości i poczucia odpowiedzialności, od poziomu etycznego zależy powodzenie naszych rozmów – mówi.
Zdaniem Rogowskiej w Niemczech jest jeszcze ogromna praca do wykonania na poziomie legislacyjnym, ale też na poziomie budowania świadomości i kształtowania właściwych postaw.
Niemcy nie są jednak głównym celem zainteresowania Departamentu Restytucji Dóbr Kultury.
– Choć polskie dzieła sztuki wywędrowały z kraju w okolicznościach wojennych, a za rabunek były odpowiedzialne Niemcy, to rozeszły się potem po całym świeciem. Więc odnajdujemy je w Japonii, USA, w Turkmenistanie, w Austrii i Szwajcarii – mówiła. Wnioski rozpatrywane na poziomie rządowym ani wnioski kierowane do Niemiec nie są dominującą częścią pracy jej departamentu.
Sprawa Berlinki
Beata Jurkowicz z Niemieckiego Instytutu Historycznego przypomniała, że także Niemcy mają oczekiwania wobec Polski dotyczące zwrotu dóbr kultury. Chodzi o tak zwaną Berlinkę, czyli zbiory byłej Pruskiej Biblioteki Państwowej, które w obawie przed alianckimi nalotami ukryto na Dolnym Śląsku, przyłączonym po wojnie do Polski. W ten sposób niezwykle cenna Berlinka trafiła w polskie ręce i znajduje się w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie.
Władze PRL przez wiele lat nie przyznawały się do tego, że mają Berlinkę, choć było to tajemnicą poliszynela – mówiła Jurkowicz. Zdaniem badaczki Niemcy nieoficjalnie dają do zrozumienia, że życzyłyby sobie zwrotu, a temat wypływa przy polskich wnioskach restytucyjnych.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>
Elżbieta Rogowska z Ministerstwa Kultury mówi jednak, że tych spraw nie wolno traktować równolegle, bo Berlinka nie została przewieziona do Polski nielegalnie. Niemcy, korzystając z praw właściciela, przemieszczały te obiekty na swoim terytorium. – W świetle prawa międzynarodowego i krajowego status prawny Berlinki jest absolutnie jasny – powiedziała.
Gdzie jest słynny „Portret młodzieńca”
Odzyskana po wojnie „Dama z gronostajem” to historia ze szczęśliwym zakończeniem. Na pozytywne rozwiązanie wciąż czeka za to sprawa innego słynnego obrazu z tej samej kolekcji splądrowanej przez Niemców na początku wojny, czyli „Portret młodzieńca” Rafaela Santi. To obecnie najcenniejsza i najbardziej poszukiwana polska strata wojenna. Niestety, ślad po obrazie zaginął.
Ministerstwo kultury nadal bada tę sprawę, analizowane są różne wątki. – Po wojnie pojawiało się wiele teorii, niektóre wydają się dość realistyczne. Były informacje, że w latach 60. obraz został sprzedany w Szwajcarii, mieliśmy informacje o tym, że może znajdować się w Stanach Zjednoczonych, Australii, Singapurze, na Bliskim Wschodzie. Teorii jest wiele. Nie wykluczamy żadnej, staramy się sprawdzić wszystkie informacje. Jesteśmy przekonani, że ten obraz ocalał i że kiedyś wypłynie – mówiła Elżbieta Rogowska.
Sprawie zwrotu polskich dóbr kultury poświęcona była audycja „Plac na rozdrożu”w Radiu 357 przygotowana wspólnie z Deutsche Welle.