Przemysł spożywczy w UE. Gorszy sort na rynek wschodni
19 lipca 2017Różne standardy w artykułach spożywczych to wielki skandal – powiedział premier Słowacji Robert Fico przed Komisją Europejską. Aby zobrazować, o co mu chodzi, zaprezentował komisarzom kilka wersji tego samego produktu: dwa opakowania kawy, dwa płyny do prania, dwa opakowania paluszków rybnych. Fico dokładnie porównał ceny, składniki i wagę. Na pierwszy rzut oka wszystkie produkty – choć kupione w różnych krajach – wyglądały identycznie. Po bliższym przyjrzeniu się etykietkom już tak nie było.
Mniej i drożej
Płyn do prania kupiony w małym austriackich miasteczku kosztował tylko 1,99 euro (za 990 ml), w Bratysławie trzeba było już zapłacić 2,29 euro, mimo, iż butelka zawierała 60 ml mniej płynu. Lepiej dla Austriaków wypadło też porównanie paluszków rybnych: austriackie zawierały 65 proc. ryby, słowackie już tylko 58 proc. Nie lepiej było z kawą. Za tę samą cenę Słowak otrzymuje 28 gramów mniej niż austriacki sąsiad. – Nie będziemy tego dłużej tolerować – ostrzegł Robert Fico.
Fico grozi bojkotem
Premier Słowacji stwierdził, że jest świadom, iż Słowacja nakładając sankcje na zagraniczne firmy, działałaby wbrew unijnym zasadom konkurencji, przyznał jednak, że jeśli Komisja Europejska nie podejmie stanowczych działań w tej kwestii, Słowacja będzie zmuszona do bojkotu.
Teraz przywódcy czterech krajów Grupy Wyszehradzkiej: Słowacja, Czechy, Węgry i Polska chcą dyskutować z szefem Komisji Europejskiej, o dalszym postępowaniu w tej kwestii. W imieniu całej Grupy premier Fico ma się spotkać z szefem KE Jean-Claudem Junckerem w przyszłym tygodniu.
Międzynarodowe koncerny produkujące na rynek zachodnio- i wschodnioeuropejski tłumaczą niejednokrotnie, że oferują różną jakość na każdy z rynków ze względu na różnice w upodobaniach konsumentów.
dpa, Tagesschau.de / Katarzyna Domagała