Prasa o gospodarce Niemiec: nie ma się z czego cieszyć
16 lutego 2024„Niemcy wyprzedzają Japonię na liście największych gospodarek. Ale to niewiele znaczy, ponieważ gospodarka kraju jest dotknięta stagnacją” – pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. I dodaje: „To sukces na glinianych nogach”. W zeszłym roku Niemcy wyprzedziły Japonię i zajmują teraz trzecie miejsce na świecie pod względem wielkości gospodarek, po Stanach Zjednoczonych i Chinach.
Jednak zamiana miejsc wynika wyłącznie z drastycznego osłabienia jena i umiarkowanego umocnienia euro w stosunku do dolara. „Zachodzi obawa, że Niemcy będą musiały przyzwyczaić się do bardzo niskiego wzrostu gospodarczego, ponieważ społeczeństwo się starzeje, a rządy nie znajdują siły do stworzenia polityki wzrostu” – pisze dziennik. Wskazuje jednocześnie, że Japonia wyprzedza Niemcy w procesie starzenia się społeczeństwa i nauczyła się żyć z niskim strukturalnym wzrostem gospodarczym. Zastanawiając się nad tym, czego Niemcy mogą się nauczyć od Japonii, dziennik apeluje, by rząd nie spoglądał na zepsutą politykę gospodarczą i finansową, ale na Japończyków, którzy „coraz liczniej i bez większego narzekania pracują dłużej, aby uzupełnić swoje emerytury”.
Zdaniem „Südwest Presse”: „W gospodarce czasami zdarzają się rzeczy, które na pierwszy rzut oka wydają się dość osobliwe. Niemcy, pomimo rażąco słabego wzrostu gospodarczego, wyprzedziły Japonię i stały się trzecią największą gospodarką świata, za Stanami Zjednoczonymi i Chinami”. Jak pisze dziennik z Ulm: „Mimo że wiele problemów związanych z sytuacją w Niemczech ma charakter strukturalny, a perspektywy są raczej nieciekawe, indeks DAX notuje kolejne rekordowe wartości”. Te wywołujące dezorientację wiadomości mają jedno wspólne: „sytuacja w Niemczech zdecydowanie nie jest tak zła, jak obecnie się o niej mówi”. Jednak z powodu wzrostu kosztów energii i spowolnienia gospodarczego w Chinach konieczne są głębokie reformy polityczne oraz restrukturyzacja gospodarki. „To jest oczywiście trudne, ale nie jest niemożliwe” – czytamy.
„Prosta prawda jest taka, że do przezwyciężenia swojej fazy słabości niemiecka gospodarka nie potrzebuje ani Roberta Habecka, ani Christiana Lindnera z osobna, lecz ich obu razem” – konstatuje „Frankfurter Rundschau”. Przyszłość niemieckiej gospodarki nie zależy od pytania ‘rynek czy państwo', lecz od sposobu inteligentnego połączenia obu tych kwestii. W gruncie rzeczy, obietnicą, z którą koalicja poszła do wyborów dwa lata temu: było rozwiązanie konfliktu między ekonomią a ekologią. A, że się to nie udało, jest prawdziwą porażką tego rządu. W końcu Habeck i Lindner teraz zdają sobie sprawę, że tak dalej być nie może. „Muszą przestać się wzajemnie blokować i zamiast tego znaleźć siłę, aby uzgodnić wspólny plan polityki gospodarczej na resztę kadencji. Jeśli chcą pokonać kryzys i zyskać na tym politycznie, powinni się pospieszyć. Czas ucieka” – pisze dziennik regionalny.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>