1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Członkostwo w strefie euro jest nieodwracalne” [WYWIAD]

Bernd Riegert (DW, Bruksela)1 lipca 2015

Grecja nie chce szantażować partnerów w UE, zapewnia polityk Syrizy Dimitris Papadimoulis. Wiceprzewodniczący PE nie uważa za konieczne, aby w innych krajach UE rozpisać referenda ws. pomocy dla Grecji.

https://p.dw.com/p/1FrAj
EU Griechenland MdEP Dimitrios Papadimoulis
Zdjęcie: DW/B. Riegert

Jeśli Grecy zagłosują w niedzielnym referendum na „nie” i odrzucą ofertę krajów UE – co stanie się następnego dnia? Jak Pan, jako członek Syrizy, zareaguje?

Wczoraj wszyscy przewodniczący klubów poselskich w PE zaapelowali w Parlamencie Europejskim do czołowych osobistości w krajach unijnych, by dać szansę porozumieniu i przedłużeniu programu pomocowego. Wtedy Grecy mogliby swobodnie i w demokratyczny sposób dać wyraz swojej woli, co odpowiada duchowi europejskich wartości.

W każdym razie, osiągnięcie porozumienia jest w interesie wszystkich stron. Koszty fiaska byłyby dla wszystkich wysokie, nie tylko dla Grecji, lecz dla całej UE. Byłyby to koszty nie tylko natury finansowej, ale i geopolitycznej. Sądzę, że nie należy sobie nawzajem grozić czy wywierać nacisków szantażem. Musimy dzisiaj albo w poniedziałek po referendum szukać rozwiązań, które byłyby do zaakceptowania. To leży w naszym wspólnym interesie.

Nie chcemy być szantażowani

Co się stanie, jeśli w niedzielę Grecy zagłosują na „nie”? Czy Pana rząd wróci do Brukseli i będzie dalej negocjował?

„Nie” w referendum nie oznacza automatycznie głosowania przeciwko Europie i strefie euro, przeciwko członkostwu Grecji w UE czy poszukiwaniu rozwiązań greckich problemów. To jest „nie” przeciwko stawianiu ultimatum i taktyce wymuszania. Rząd Grecji nikogo nie szantażuje i nie chce być szantażowany.

Załóżmy, że w niedzielę grecki naród zagłosował na „tak” i tym samym zaakceptował ofertę Europejczyków: Co zdarzy się w poniedziałek? Czy rząd Aleksisa Ciprasa znów zasiądzie do negocjacji czy też ustąpi, ponieważ chciał, żeby Grecy zagłosowali na „nie”?

W niedzielę grecki premier właściwie powiedział wszystko na ten temat w pierwszym kanale greckiej telewizji. Zgadzam się z nim. W każdym razie należy się liczyć z reakcją, która będzie zgodna z naszą konstytucją, zasadami demokracji i parlamentaryzmu.

Czy to znaczy, że premier Cipras ustąpi? Bo na ten temat nie wypowiedział się całkiem jednoznacznie?

To okaże się jednoznacznie w niedzielę. Teraz nie jest to właściwy czas, by odpowiadać na to pytanie. Teraz musimy pracować nad znalezieniem rozwiązania.

Pragmatyzm nakazuje poszukiwanie rozwiązania

Aleksis Cipras powiedział w wywiadzie telewizyjnym, że Grecja jest zadłużona w Europejskim Banku Centralnym na 120 mld euro. To, w jego opinii, przemawia przeciwko wyjściu Grecji ze strefy euro, ponieważ przepadłyby wszystkie te pieniądze. Dlatego, premier Cipras uważa, że Europejczycy nie wyrzucą Grecji, bo nie mogą sobie na to pozwolić. Czy nie sądzi Pan, że to brzmi jak szantaż?

Nie, to jest pragmatyzm, który nakazuje obu stronom znalezienie rozwiązania we własnym interesie. Jeśli przyjrzy się Pan aktualnej sytuacji na rynkach obligacji i stabilności euro, stwierdzi Pan, że chodzi tu nie tylko o Grecję, lecz o całą strefę euro, która mama jedno wyjście – znaleźć rozwiązanie. Sądzę, że dla wszystkich unijnych przywódców – z małymi różnicami –Grexit byłby niekorzystnym scenariuszem. Członkostwo w strefie euro jest nieodwracalne. To jest mocny argument przemawiający za Europą. Musimy nad tym pracować, aby to zabezpieczyć.

Powiedział Pan, że greckie referendum jest przykładem funkcjonującej demokracji. Czy inne kraje członkowskie UE nie powinny zapytać swoich obywateli, czy są skłonni dalej łożyć pieniądze na pomoc dla Grecji? Czy Niemcy, Francuzi, Holendrzy i inni Europejczycy nie powinni się również wypowiedzieć na ten temat w referendum?

Nie, nie sądzę, ale nie chcę się tym teraz zajmować.

rozmawiał Bernd Riegert (DW, Bruksela)