Grecja: Dyletancki egoizm [KOMENTARZ]
30 czerwca 2015Coś nie tak dzieje się w państwie greckim. Nowo wybrany populistyczny rząd obiecał na początku lutego utrzymanie zrujnowanego kraju w strefie euro i jednocześnie wynegocjowanie z zagranicznymi kredytodawcami korzystnych w skutkach dla społeczeństwa programów pomocowych. Pod koniec czerwca greckie banki są zamknięte, zostaje wprowadzona kontrola przepływu kapitału, zrozpaczeni emeryci stoją w kolejkach i próbują podjąć pieniądze z często pustych bankomatów.
Sytuacja zupełnie wymknęła się spod kontroli. Mimo to rząd ogłasza na najbliższą niedzielę ogólnokrajowe referendum, którego koszt wynosi 110 mln euro i robi to w nadziei na usankcjonowanie jego nieudanej taktyki.
W tych dramatycznych godzinach, tuż przed finałem, premier Cipras ujawnia swoje rozumienie demokracji, które inne europejskie demokracje może wprawić tylko w zdumienie. W obszernej rozmowie emitowanej w poniedziałek wieczorem (29.06.15) na pierwszym kanale greckiej telewizji opowiadał absurdalne rzeczy: Jeśli w referendum ws. oczekiwań partnerów Grecy zagłosują na „tak”, to uszanuje on ten wynik, ale nie będzie realizował tych planów Jeśli większość zagłosuje na „nie”, do czego rząd mobilizuje cały naród wszystkimi retorycznymi rezerwami, wtedy Ateny będą miały w negocjacjach maksymalne korzyści.
Niedoświadczony premier, który ciągle powołuje się na mandat narodu, zapowiada, że od niedzieli nie będzie wypełniał tego mandatu, jeśli nie spodoba mu się wynik referendum. Jeśli mu się on spodoba, to użyje go jako broni i wymierzy w kredytodawców podczas negocjacji, które zerwał w ostatnim tygodniu.
O losach kraju, który kokietuje tym, że jest kolebką demokracji, dzisiaj rozstrzygają infantylni dyletanci. Zazwyczaj pełny uroku osobistego premier Grecji nie działa na rzecz ogółu, lecz walczy o przetrwanie własnej partii. Robi to powielając wzorce działania zniesławianych przez niego w styczniowych wyborach ugrupowań politycznych, które przez całe dziesięciolecia prowadziły do dzisiejszej ruiny państwa.
Tak, Aleksis Cipras, który stał się ucieleśnieniem losu Grecji a może wręcz całej Unii Europejskiej, plecie w naszym rozumieniu trzy po trzy, ale pozory mylą. Grecy mają skłonności do popisywania się, gdy ogarnia ich strach. Za fasadą odporności premiera dawno już kryje się agonia. Czterech jego ministrów ponagla go za zamkniętymi drzwiami do zmiany kursu, szereg europejskich polityków Syrizy dystansuje się od poniedziałku od oficjalnego kursu partii. A we wtorek wieczorem w Atenach wielu greckich obywateli będzie demonstrować pod hasłem: „Chcemy Europy”. To jest ostatnia, wreszcie powstała na własne życzenie, szansa na inną, lepszą Grecję.
Spiros Moskovou / tł. Barbara Cöllen