Ostry hejt antyimigracyjny. Minister mówi „dość”
27 sierpnia 2015Do niedawna Niemcy raczej niechętnie komentowali w sieci pod własnym nazwiskiem. Ostatnio jednak stają się coraz bardziej odważni; komentują coraz śmielej, nawet jeżeli treść komentarza jest "moralnie wątpliwa". Coraz częściej też nagradzani są za nie lajkami.
Oskarżenia o rozpowszechnianie treści rasistowskich na portalach społecznościowych to nic nowego. Niczym odkrywczym nie jest też to, że najchętniej to właśnie ultraprawicowe i ksenofobiczne środowiska wykorzystują portale społecznościowe do podżegania do nienawiści. W sieci mobilizują do zgromadzeń i marszów protestacyjnych. Minister sprawiedliwości Niemiec Heiko Maas (SPD) chce ukrócić ten proceder. W liście do przedstawicielstwa Facebooka polityk SPD zażądał radykalnych działań wobec wszystkich ksenofobicznych postów.
Trzeba działać w obliczu nieprawdopodobnego hejtu
W liście cytowanym przez dziennik „Berliner Zeitung“ Maas zaprasza na rozmowy przedstawicieli firmy Facebook Germany, by porozmawiać o „sposobach poprawy transparencji i skuteczności przestrzegania standardów". Do spotkania miałoby dojść 14 września.
Minister poinformował, że w kontekście niepokojących incydentów i ksenofobicznych ataków na uchodźców i ich schroniska, otrzymuje liczne sygnały i skargi obywateli na rasistowską propagandę w internecie. „Szczególnie skarżą się użytkownicy Facebooka, twierdząc, że firma, mimo konkretnych informacji o rasistowskich i ksenofobicznych postach, nie usuwa ich skutecznie – mówi Maas.
Regulamin Facebooka to farsa
W przypadku zgłoszenia takiego postu administratorowi Facebooka, często firma wysyła zwrotną notkę do autora skargi, że owszem post został sprawdzony, ale jego treść nie jest sprzeczna z regulaminem i polityką filmy. Zdaniem ministra obywatele nie są w stanie pojąć, dlaczego niektóre treści, jak np. zdjęcia pewnych części ciała, Facebook usuwa bezzwłocznie, powołując się na sprzeczność z regulaminem, natomiast rasistowskie i homofobiczne wpisy już nie. Takie "ogólnikowe określenie standardów" staje się więc farsą, krytykuje Maas.
Internet to nie pole bezprawia
Minister przypomniał Facebookowi, że ów sam zadeklarował usuwanie z portalu wszelkich treści, w których atakowana jest narodowość bądź przynależność religijna.
Jednak zdaniem ministra, w praktyce facebook zdaje się jednak tego nie gwarantować, chociaż firma zapewnia o tym regularnie. "Szczególnie w sprawie podżegania do buntu i publicznego nawoływania do popełnienia przestępstwa", do czego, jak twierdzi Maas, Facebook został prawnie zobligowany. Jednym słowem – fikcja.
Polityk SPD zaprzecza, jakoby jego inicjatywa uderzała w wolność słowa. Jak twierdzi minister, internet nie jest polem bezprawia, na którym mogą bezkarnie i bez kontroli rozprzestrzeniać się nienawiść na tle rasistowskim i wypowiedzi zagrożone karą.
W Heidenau zabrakło informacji
W środę (26.08. 2015) kanclerz Markel, a w czwartek (27.08.2015) także minister Maas udał się do schroniska dla uchodźców w Heidenau w Saksonii, by spotkać się z mieszkańcami miasta i odwiedzić uchodźców zakwaterowanych w budynku dawnego marketu. W tej miejscowości od kilku dni mają miejsce protesty, demonstracje i akty agresji wymierzone w uchodźców i politykę imigracyjną Niemiec.
Zdaniem ministra, w Heidenau prawdopodobnie zawiodła kampania informacyjna. Jego zdaniem lęk obywateli bierze się z niedoinformowania i pytań, na które w siedemdziesięciu procentach da się odpowiedzieć natychmiast. – Wystarczy tylko pytać – powiedział Maas. Minister przyznał, że po spotkaniu z uczniami tamtejszych szkół odniósł wrażenie, że wśród najmłodszych mieszkańców panuje przekonanie, iż coś w ich mieście „poszło nie tak”. Rozpowszechniane przez nich opinie, często właśnie w sieci, nie są ich autorstwa, a zasłyszane od innych. „Niemcy to kraj otwarty i tolerancyjny”, mówił wielokrotnie do kamery minister.
Reakcja
Na stanowisko ministra Maasa bardzo pozytywnie i prawie natychmiast zareagował Facebook podając do wiadomości publicznej: „traktujemy uwagi ministra bardzo poważenie”. Generalnie koncern zgodził się z sugestiami ministra. Nie padły jednak wiążące obietnice.
afp, dpa / Agnieszka Rycicka