Dylematy z zakazem
16 listopada 2011Po wykryciu skrajnie prawicowego „Narodowosocjalistycznego Podziemia” (NSU) w Turyngii, które ma na swoim koncie morderstwa imigrantów w całych Niemczech, pojawiły się pierwsze dowody na związki tego gangu ze środowiskiem neonazistowskiej NPD.
Kanclerz Angela Merkel powiedziała na kongresie CDU w Lipsku: „Skrajnie prawicowy terroryzm jest hańbą dla Niemiec” i domagała się zbadania możliwości delegalizacji NPD przez Trybunał Konstytucyjny. Opowiedziała się też za rezygnacją, w razie potrzeby, z informatorów w środowisku neonazistowskim.
Chadecy jednogłośnie poparli wniosek ich liderki. Wsparcie zasygnalizowali szefowie MSW w rządzie krajowym Badenii-Wirtenbergii i Bawarii. Wszczęcia kolejnej procedury delegalizacji NPD domaga się przewodniczący zrzeszenia niemieckich związków zawodowych (DGB) Michael Sommer. „Nie możemy tolerować pogardy wobec demokracji i nienawiści wobec człowieka. NPD musi w moim przekonaniu zostać zakazana”, powiedział.
Szansa na dowody potrzebne do zakazu partii?
Dyskusje o delegalizacji Narodowodemokratycznej Partii Niemiec (NPD) podejmowane były wielokrotnie od 2003 roku, kiedy zakaz ugrupowania się nie powiódł. Niejasna była wtedy rola informatorów kontrwywiadu w zbieraniu materiału dowodowego przeciwko NPD.
Tymczasem prowadzone obecnie śledztwo może dostarczyć dowodów do wszczęcia procedury zakazu działalności partii. O tym jest przekonany szef grupy poselskiej socjaldemokratów w Bundestagu Frank-Walter Steinmeier: „NPD działa politycznie na zewnątrz, ale jak widać, drugi jej filar opiera się na podziemnej działalności środowiskowej.”
Za delegalizacją NPD wypowiedział się lider socjaldemokratów Sigmar Gabriel mówiąc, że najwyższy czas, aby „konsekwentnie wysuszać to bagno”. Nie potrafi on nikomu wytłumaczyć, dlaczego „te typy, które sieją brunatną propagandę otrzymują za to pieniądze podatników.” Lider socjaldemokratów miał na myśli środki finansowe, które otrzymują partie polityczne z budżetu państwa. NPD zasiada jeszcze w dwóch parlamentach krajowych i kilku sejmikach samorządowych. Gabriel domaga się równolegle do zakazu ugrupowania także wsparcia finansowego dla miast i powiatów w walce ze skrajnym ekstremizmem.
Sceptycy delegalizacji NPD
Szef resortu spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich (CSU) jest sceptyczny. Uważa on, że procedura delegalizacji może się powieść pod warunkiem, że wycofa się ze środowiska agentów Urzędu Ochrony Konstytucji. „To się wiąże z poważnym ryzykiem, że przez wiele lat będziemy odcięci od dostępu do informacji o tym środowisku.” Hans-Peter Friedrich twierdzi, że najlepszym wyjściem byłoby zwalczanie poglądów skrajnie prawicowych. „Lepiej jest przyswajać ludziom demokrację, niż zwalczać cokolwiek zakazami.” Po delegalizacji partii, uważa federalny minister spraw wewnętrznych: „pozostaną ludzie z tymi samymi poglądami”.
Federalna minister sprawiedliwości Sabine Leuthheusser-Schnarrenberger (FDP) równie sceptycznie odnosi się do apeli polityków o wszczęcie procedury zakazu NPD, wskazując, że przed podjęciem kolejnej próby delegalizacji, musi być pewność, że tym razem to się powiedzie. „Nie może być niejasności co do tego, jakie wypowiedzi w materiale dowodowym faktycznie pochodzą od członków NPD". Minister sprawiedliwości ostrzega też, żeby nie ograniczać debaty o skrajnej prawicy tylko do dyskusji o zakazie NPD.
Prof. Hans Peter Bull reprezentujący rząd w 2003 roku, w pierwszym postępowaniu w sprawie delegalizacji NPD, odradza podejmowanie ponownie tego kroku wskazując, że ryzyko niepowodzenia nie jest wykluczone i wiele zależy od tego, czy informatorzy zostaną czy nie zostaną w środowisku partii. „Problem jest w tym, czy uda się dowieść skrajnie prawicowej NPD stosowanie przemocy. To jest powodem do delegalizacji partii”, zaznacza. Ale, jak tłumaczy Prof Hans Peter Bull, delegalizacja może się nie powieść, jeśli Trybunał Konstytucyjny uzna, że NPD ma drugorzędne znaczenie. Zasada współmierności może przemawiać przeciwko temu, aby zakazać niegroźną partię.
Dapad/dpa/Barbara Coellen
Red.odp.: Elżbieta Stasik