Niemiecka prasa o wystąpieniu Roberta Moeritza z CDU
21 grudnia 2019„Die Welt" z Berlina zauważa:
„Dla Unii CDU/CSU, założonej po upadku III Rzeszy dla przywrócenia w Niemczech chrześcijańskiego obrazu człowieka, odgraniczenie się od ekstremizmu wszelkiej maści należy do jej historycznego DNA. W przypadku Roberta Moeritza, który wystąpił w piątek z CDU, nie chodzi zatem o konserwatystę, który w unii CDU/CSU musi postrzegać swoje naturalne środowisko polityczne, tylko o prawicowego ekstremistę. W kraju, w którym były zadymiarz (Joschka Fischer, red.), wdający się w bijatyki z policją, doszedł do stanowiska wicekanclerza, a byli członkowie SED (Socjalistyczna Partia Jedności Niemiec, red.) weszli do parlamentu z ramienia partii działającej pod inną nazwą, obowiązuje prawo do błędu popełnionego także przez oszołomów z drugiego krańca politycznego spektrum. CDU oświadczyła, że dotyczy to także Moeritza, ale on zdecydował się wybrać inną drogę”.
„Frankfurter Rundschau" pisze:
„CDU w Saksonii-Anhalt potrzebowała tygodnia, by stwierdzić, że w jej szeregach nie ma miejsca dla ekstremistów. Przewodnicząca CDU Annegret Kramp-Karrenbauer też zmarnowała cały tydzień, by w końcu podkreślić, że jej partia sprzeciwia się prawicowemu ekstremizmowi. Tam, gdzie chodzi o rzeczy oczywiste, tydzień to bardzo dużo czasu. Sprawa Roberta Moeritza dowodzi przede wszystkim jednego – niepewności CDU w postępowaniu z prawicą. Lokalny polityk powiązany z kołami skrajnie prawicowymi i wytatuowanym na skórze symbolem nazistowskim uświadamia nam, że postanowienia podjęte na zjeździe partii nie mówią o niej wszystkiego”.
W „Mitteldeutsche Zeitung" z Halle czytamy:
„Narodowo-konserwatywne siły w CDU wykorzystają słabość jej szefa w Saksonii-Anhalt, Holgera Stahlknechta. Wiedzą, że będzie potrzebował wsparcia z ich strony, aby zostać następnym premierem tego kraju związkowego. Gdyby Stahlknecht wcześniej zajął jasne stanowisko, sprawa byłaby wyjaśniona. Teraz jednak Stahlknecht znajduje się w rozdarciu i musi łykać jedną żabę za drugą. (…) A na następny atak prawicy z CDU nie trzeba będzie długo czekać“.
Zdaniem „Rhein Zeitung" z Koblencji:
„Każdy człowiek, któremu zdarzy się popełnić błąd, powinien otrzymać szansę na zrehabilitowanie się. Dotyczy to także byłych prawicowych radykałów. Równie słuszne jest też, gdy tacy ludzie odnajdują swoją nową przystań polityczną w jakiejś partii demokratycznej. Ale zdystansowanie się przez Moeritza od swojej skrajnie radykalnej przeszłości nie wypada przekonująco. Dopiero pod naciskiem opinii publicznej wystąpił z kontrowersyjnego stowarzyszenia Uniter. Nigdy nie mówił, że zamierza usunąć tatuaż przedstawiający czarne słońce. Federalny zarząd CDU także w przyszłości będzie musiał zatem o wiele ostrzej występować przeciwko przypadkom przechodzenia członków partii na pozycje skrajnie prawicowe”.
„Ludwigsburger Kreiszeitung" konkluduje:
„Przewodnicząca CDU Annegret Kramp-Karrenbauer coraz częściej musi bronić się przed próbami nawiązywania współpracy z prawicowymi populistami w szeregach jej partii. Na płaszczyźnie federalnej mur, który przed tym broni, wciąż trzyma się mocno, ale w niektórych organizacjach krajowych zaczyna się on niebezpiecznie chwiać, zwłaszcza na wschodzie kraju. (…) Sprawa Moeritza byłaby szansą dla partyjnych władz w Berlinie, żeby uporać się z tym zagrożeniem. Niestety została zaprzepaszczona. Mimo, a może właśnie wskutek, wystąpienia z partii tego lokalnego polityka”.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku! >>