Niemiecka prasa: Johnson chce przycisnąć UE do muru
17 października 2020„Frankfurter Allgemeine” pyta: „Czy był to już głośny teatralny tusz przed wielkim finałem? A może było to przygotowanie obywateli ... na to, że rozstanie z UE będzie bolesne bez umowy o wolnym handlu? Z wystąpienia premiera Johnsona można było wyczytać zarówno jedno jak i drugie. Nie zerwał on negocjacji z UE, ale uzależnił ich kontynuację od fundamentalnej zmiany w stanowisku negocjacyjnym Wspólnoty. Jasne jest, że sama UE powinna wykazać się pewną elastycznością, ale Johnson powinien tymczasem wiedzieć, że UE nie zmieni ‘od podstaw' swojego stanowiska. Nie powinno go też zbytnio dziwić, że każdy, kto łamie prawo międzynarodowe - hasło Protokół Irlandii Północnej - musi się z tym liczyć, że strona europejska w zakresie rozwiązywania sporów będzie obstawać przy jasnych i zobowiązujących umowach”.
„Märkische Oderzeitung” zaznacza: „Brytyjczyka z zabawną fryzurą chętnie porównuje się z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Tyle, że pod względem intelektu Trump mu nie dorasta do pięt. Johnson jest problematyczny i dla Europejczyków i dla Brytyjczyków nie z powodu swojego IQ czy swojej formalnej edukacji, ale ze względu na fatalne połączenie cech jego charakteru, wyjątkowo nieodpowiednie do skomplikowanych negocjacji: jest on leniwy - i jest namiętnym graczem. Dla niego polityka zawsze była cyniczną grą polegającą na tym, żeby na końcu wygrać. Jakie skutki będzie to miało dla milionów ludzi? To nieważne. On sam nie odczuje żadnych konsekwencji”.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>
„Allgemeine Zeitung” z Moguncji ostrzega: „Absolutnie nie wolno polegać na tym, że ten niewątpliwie nikczemny premier pójdzie na ustępstwa, nie chcąc ryzykować separacji Szkocji czy torpedowania pokoju w Irlandii Północnej. Prawda wygląda inaczej: świadomie prezentuje on obydwa scenariusze, by na ostatniej prostej przycisnąć UE do muru”.
„Aachener Zeitung” przypomina: „Stara prawda mówi, że naprawdę udany kompromis to ten, kiedy obydwie strony są niezadowolone. Jedno jest pewne: UE musi dbać o własne interesy - nawet jeśli Wielka Brytania nie wykazuje dla tego zrozumienia. Nie da się osiągnąć brexitu - zgodnie z obietnicą daną wyborcom – z samymi zaletami i bez żadnych wad. Wypowiedzi Johnsona, nawet jeżeli nie zrobiły większego wrażenia na Europejczykach, pokazują bardzo wyraźnie, jak będzie on chciał sprzedać Brytyjczykom fiasko umowy. Kiedy w przyszłym roku jego kraj będzie konfrontowany z konfliktami na granicy irlandzkiej, brakiem niektórych produktów i niezliczonymi innymi konsekwencjami ekonomicznymi i tak już dopiekającymi wszystkim na skutek pandemii, po raz ostatni będzie mógł powiedzieć, że wszystkiemu jest winna Unia Europejska. Ale potem będzie musiał szukać nowego kozła ofiarnego”.