Niemiecka prasa: Hamburg odbije się na wyborach
12 lipca 2017„Mamy poza soba jedne z najcięższych zamieszek ostatnich dziesięcioleci i wyjaśnienia wymaga cały szereg kwestii, łącznie z odpowiedzialnością” – pisze „Hamburger Abendblatt”. „Lecz polityczna i medialna debata koncentruje się na jednym: dymisji burmistrza Hamburga. Tak jakby to hanzeatyckie miasto było klubem sportowym, który akurat ma kiepskie wyniki i nowy trener mógłby odwrócić bieg spraw. Jest to najzwyklejsze uproszczenie głęboko tkwiących problemów. Wołanie o dymisję mija się z sednem sprawy, bo to raczej społeczeństwo musi podyskutować o tym, dlaczego przez lata całe wypierano ze świadomości lewicową przemoc, bagatelizowano ją lub heroizowano. A przede wszystkim trzeba porozmawiać o tym, jak można by to zmienić”.
„Frankfurter Rundschau” zaznacza, że „Dopiero niedawno runął ostatni bastion konserwatystów – ich opór wobec jednopłciowych małżeństw – a teraz jak na zawołanie powraca sprawdzony już wizerunek wroga. Dla chadeków teraz wróg nie siedzi już we własnych szeregach, tylko na lewym skrzydle. Wdzięczność wobec policji przekształca się w polityczną batalię, a krytyka taktyki policji interpretowana jest jako wyrazy sympatii dla bojówkarzy. Wszystkich wrzuca się do jednego worka: podpalaczy, złodziei i cały lewicowy obóz. Treści samego szczytu i pytania do organizatorów znikają za uproszczeniami i werbalną eskalacją. Można to zrozumieć jako taktykę partyjną, ale nie jest to żadna rozsądna koncepcja społeczno-polityczna”.
„Nuernberger Nachrichten” zaznacza, że „do pewnego stopnia bezpieczeństwo można kupić. Przesłanką do tego jest jednak pewna doza woli politycznej. Kiedy spogląda się na program wyborczy SPD, można stwierdzić, że wola taka istniałaby w przypadku ponowienia niechcianej właściwie wielkiej koalicji. Bowiem socjaldemokraci domagają się nie tylko wzmocnienia personalnego policji, ale wręcz postulują takie samo wzmocnienie liczebne jak chadecy. Jeżeli jest aż taka zgodność, to samo nasuwa się pytanie, dlaczego już dawno nie zatrudniono 15 tys. dodatkowych funkcjonariuszy”.
„Neue Ruhr / Neue Rhein Zeitung” zaznacza, że „77 dni przed wyborami do Bundestagu wielką koalicję można właściwie uznać za skończoną. Jasne, że przed letnimi wakacjami i tak nie dokonałaby ona niczego nowego. Ale teraz ten małżeński związek przedwcześnie się skończyło. Powodem tego jest kwestia winy za chaotyczny szczyt G20. Po tym jak domagano się od burmistrza Olafa Scholza dymisji i chadecy przypisywali SPD swego rodzaju bliskość z anarchistami, Sigmar Gabriel stracił cierpliwość, mówiąc, że także kanclerz Merkel jest współodpowiedzialna za chaos, ponieważ koniecznie chciała, by szczyt odbył się w Hamburgu. To, że atak ten przypuścił Gabriel, a nie Martin Schulz, pokazuje, że Gabriel, nawet jako minister spraw zagranicznych, jest gotów do walki o swoją partię. Tak jakby nie dowierzał, że Schulz może robić to z takim samym impetem. Presja jest wielka – SPD potrzebny jest każdy wyborca, jeżeli będzie ona chciała współrządzić w przyszłości. Teraz kwestia, jak mogło dojść do takiego chaosu w Hamburgu, będzie determinowała walkę wyborczą, pomimo że ten temat w ogóle nie powinien znaleźć się na agendzie. Zamiast wyjaśnień słyszymy teraz tylko przerzucanie winy i polemikę”.
Opr.: Małgorzata Matzke