Lewica po zamieszkach w Hamburgu w ogniu krytyki
11 lipca 2017Zamieszki sprowokowane przez lewicowych anarchistów w czasie spotkania G20 w Hamburgu najwidoczniej wpłynęły na pogorszenie nastrojów wśród elektoratu niemieckiej Lewicy. Straciła ona w tym tygodniu w notowaniach 1 punkt procentowy i głosowałoby na nią 9,5 proc. elektoratu. Die Linke nie miała tak złych notowań od dwóch miesięcy.
Wyborcy ukarali też blok partii chadeckich. CDU/CSU straciła pół procenta i ma obecnie 36 proc. poparcia wśród wyborców.
Tylko jednej partii udało się uzyskać dodatkowe punkty od wyborców – socjaldemokratom. Poparcie dla SPD utrzymuje się w tym tygodniu na poziomie 25 proc. Jeden punkt więcej uzyskała AfD (Alternatywa dla Niemiec) i osiągnęła 9,5 proc. Zieloni mają niezmiennie poparcie wśród 6,5 proc. wyborców. Nie zmienił się też wynik liberałów (FDP) – 9 proc. Są to wyniki sondażu przeprowadzonego przez instytut badania opinii publicznej INSA na zlecenie „Bild-Zeitung”.
Lewica wściekła za zamieszki
W opinii politologa Wolnego Uniwersytetu w Berlinie Oskara Niedermayera zamieszki w czasie szczytu G20 w Hamburgu będą miały wpływ na wrześniowe wybory w Niemczech. Ekspert wskazuje już obecnie na kluczowy temat kampanii wyborczej – bezpieczeństwo wewnętrzne. – Ten temat jest domeną partii chadeckich, więc to one będą mogły zbierać punkty – podkreśla.
Politolog Gero Neugebauer ocenia to podobnie. – Temat bezpieczeżstwa dotyczy w rzeczy samej każdej partii i dlatego każdy, kto opowie się za prawem i porządkiem tylko na tym skorzysta. Najwidoczniej ocenę tę podziela liderka niemieckiej Lewicy Katja Kipping. – Akurat jako przedstawicielka Lewicy jestem wściekła na tych, którzy sprowokowali te zamieszki, gdyż tym samym wyświadczyli przysługę konserwatystom – podkreślała przewodnicząca partii Die Linke w wywiadzie dla n-tv.
Debata o zamknięciu lewackiego ośrodka
Po orgii przemocy w Hamburgu głośno dyskutuje się o natychmiastowym zamknięciu dwóch lewackich squatów: okupowanego od 1989 r. teatru Rote Flora w Hamburgu i ośrodka na Rigaer Strasse 94 w Berlinie. Wg badań INSA aż trzy czwarte respondentów (74,9 proc.) popiera likwidację tych dzikich zasiedleń. W badaniu wzięło udział 1017 osób.
Lewica jednak sprzeciwia się takim rozważaniom. Poseł klubu parlamentarnego Lewicy w Bundestagu Jan van Aken nazwał je „kompletną bzdurą” i wskazał na „bardzo ważną funkcję ośrodka” w Hamburgu.
Berliński Senat już poinformował, że nie można zamknąć ośrodka na Rigaer Strasse 94, ponieważ jest on oficjalnie wynajęty, a jego lokatorzy płacą czynsz.
Barbara Cöllen (Reuter)