Niemiecka gazeta: Niemcy nieświadomi siły Polski
4 lipca 2024W komentarzu opublikowanym w czwartek (04.07.2024) na pierwszej stronie dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” czytamy, że strona polska nie robiła problemu, gdy Olaf Scholz skrócił konsultacje rządowe w Warszawie, bo z powodu awantury o krajowy budżet chciał jak najszybciej być z powrotem w Berlinie. Dla Polaków było ważne, że w ogóle istnieją znowu jakieś rozsądne stosunki polsko-niemieckie.
„W ciągu ośmiu lat prawicowo-narodowego rządu PiS, wobec agresywnej antyniemieckiej retoryki, relacje obu krajów ogromnie się pogorszyły. Nawet w obozie PiS niektórzy kręcili na to nosem, ale siedzieli cicho, bo ten kurs wydawał się przynosić efekty w polityce wewnętrznej” - pisze komentator gazety Stefan Locke.
Powrót do normalności
Zauważa, że wraz z powrotem do władzy Donalda Tuska dokonała się zasadnicza przemiana, a nowy rząd uważa Niemcy i Francję za najważniejszych sojuszników w Europie. Warszawa zrezygnowała też z publicznego rozgrywania różnic zdań z Berlinem.
„Powrót do normalności nie powinien jednak zaprowadzić Berlina do przekonania, że w relacjach z Polską wszystko będzie teraz znowu tak, jak przed czasami PiS. Zamiast tego Niemcy muszą w końcu uważać Polskę za ważnego partnera w Europie, podobnie do Francji. Polska już dawno nie jest przypadkiem kryzysowym, wręcz przeciwnie. To najsilniejszy gospodarczo z krajów wschodnioeuropejskich i piąty najważniejszy partner handlowy Niemiec przed Włochami, Wielką Brytanią i Szwajcarią” - zauważa autor tekstu.
Poza tym, jak dodaje, po rosyjskiej agresji na Ukrainę znacząco wzrosła polityczna waga Polski na świecie. Przypomina, że Warszawa od dawna ostrzegała przed Putinem, ograniczała swoją zależność energetyczną od Rosji i jest jednym z krajów najbardziej zaangażowanych w pomoc Ukrainie.
Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na facebooku! >>
„Donald Tusk i jego partnerzy koalicyjni pokazali też, że prawicowych populistów da się odsunąć od władzy – to doświadczenie, które może dopiero czekać inne europejskie kraje. Dlatego Polska nie ma powodu, aby działać na scenie politycznej z kompleksem niższości, także nie wobec Niemiec” - czytamy.
Zachód wciąż patrzy na Polskę z góry
Autor komentarza zauważa jednak, że mimo tych wszystkich pozytywnych przemian niemieckie spojrzenie na Polskę prawie się nie zmieniło. Jego zdaniem to efekt zbyt małej wiedzy o wschodnim sąsiedzie. Jak czytamy, poza grupką specjalistów i entuzjastów dominuje wciąż obraz Polski jako kraju zacofanego, który musi odrabiać zaległości, podczas gdy standard życia w Polsce dorównuje temu na Zachodzie.
Zdaniem Lockego poczucie bycia niesprawiedliwie postrzeganym siedzi głęboko w społeczeństwie i doprowadziło do powstania oporu, który wykorzystał do swoich celów PiS. Tusk opiera się pokusie robienia na tym polityki, zrezygnował choćby z żądań reparacyjnych wobec Niemiec - czytamy.
„Niemcy i Europa Zachodnia powinny to traktować jak szansę. Nie oznacza to, aby od razu realizować każdy, przedstawiony z pewnością siebie pomysł czy żądanie z Warszawy. Zmiana podejścia, czyli nieuznawanie siebie za normę, a krajów wschodnioeuropejskich za odstępstwo, byłoby postępem. Tak samo jak wsparcie dla polskiego zaangażowania na rzecz zabezpieczenia granicy UE, na czym bardzo korzystają także Niemcy”.
Zmiana podejścia przydałaby się także choćby w sprawie infrastruktury kolejowej - dodaje. Podczas gdy po polskiej stronie granicy tory są modernizowane i rozbudowywane, po niemieckiej stronie niewiele się dzieje. „Nawet w nowych pociągach niemieckich kolei informacje w wagonach są po niemiecku, angielsku, francusku i włosku, tak jakby nie było upadku muru (berlińskiego) ani rozszerzenie Unii na wschód” - pisze komentator „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.