Niemieccy politycy żałują ustąpienia premiera Turcji
6 maja 2016"To zła wiadomość dla Europy, a także dla Turcji", tymi słowy ekspert CDU ds. polityki zagranicznej Norbert Röttgen skwitował zapowiedź ustąpienia ze stanowiska przez premiera Turcji Ahmeta Davutoglu, który oświadczył, że na nadzwyczajnym zjeździe Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) za dwa tygodnie nie będzie się ubiegał o ponowny wybór na jej przewodniczącego.
Davutoglu przejął stanowisko przewodniczącego AKP i szefa rządu w 2014 roku z rąk Recepa Tayyipa Erdogana po wygraniu przez niego wyborów prezydenckich. Ten 57-letni polityk uchodził zawsze za bliskiego i lojalnego zaufanego Erdogana, popadł jednak w niełaskę. W minionych tygodniach napięcia między obu politykami nasiliły się. Davutoglu sprzeciwił się planom Erdogana wprowadzenia w Turcji systemu prezydenckiego, który zakładał znaczącą rozbudowę uprawnień prezydenta, czyli w tym przypadku Erdogana. Jego zwolennicy wysunęli podejrzenia, że Davutoglu zamierza podkopać pozycję prezydenta.
Z chwilą ustąpienia przez Davutoglu ze stanowiska Niemcy utracą ważnego partnera w rokowaniach nt. rozwiązania kryzysu migracyjnego. Davutoglu prowadził w imieniu Ankary rozmowy z UE zakończone zawarciem porozumienia, w którym Turcja zgodziła się przejąć nielegalnych migrantów z Grecji w zamian za unijną pomoc finansową. Obok kanclerz Merkel uchodzi za architekta porozumienia Turcji z UE ws. uchodźców.
Zagrożone zbliżenie do Europy?
Niemieccy politycy obawiają się, że odejście Davutoglu może zagrozić procesowi zbliżenia się Turcji do Europy. Szefowa frakcji Zielonych w Bundestagu Katrin Göring-Eckardt, która podziela tę obawę, powiedziała w magazynie porannym pierwszego programu niemieckiej telewizji publicznej ARD: "Pan Davutoglu był spolegliwym partnerem rozmów i osobą kontaktową dla Europejczyków; politykiem, któremu zależało na otwarciu się Turcji na Europę". Po czym dodała: "czego o Panu Erdoganie z oczywistych względów nie się powiedzieć".
To, że polityczny spór z Davutoglu najwyraźniej rozstrzygnął na swoją korzyść Erdogan, "zwiększa obawę, że chce on przekształcić demokratyczną Turcję w państwo autorytarne, rządzone przez osobę prezydenta", stwierdził Jürgen Hardt, ekspert ds. polityki zagranicznej w klubie poselskim unii CDU/CSU, w opublikowanym w czwartek 5 maja oświadczeniu prasowym. Znalazło się w nim także zdanie mówiące o tym, że ograniczanie wolności prasy w Turcji i swobody działania opozycji, a także duża liczba ofiar cywilnych w walkach z bojówkami Partii Pracujących Kurdystanu są "sygnałami ostrzegawczymi, które także w Turcji powinny zaalarmować wszystkie tamtejsze siły demokratyczne i proeuropejskie".
Przed przekształceniem Turcji w "despotię Erdogana" ostrzega także partia Lewica. "Kto będzie premierem pod Erdoganem nie ma żadnego znaczenia", powiedziała wczoraj (05.05) rzeczniczka ds. polityki zagranicznej frakcji Lewicy w Bundestagu Sevim Dagdelen. Chodzi bowiem, jak dodała, o "zabezpieczenie i ugruntowanie absolutnej władzy Erdogana. Davutoglu zawsze był tylko jego posłusznym narzędziem w tej sprawie, ale dla Erdogana było to najwyraźniej za mało".
Naomi Conrad / Andrzej Pawlak