Niemiecka prasa: Erdogan dyscyplinuje odszczepieńców
6 maja 2016Lewicowa „Tageszeitung” pisze: „Premier Turcji Ahmet Davutoglu należy do przeszłości. Człowiek, który wynegocjował z Angelą Merkel pakiet migracyjny UE-Turcja, został odprawiony z kwitkiem przez prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana w tym samym dniu, w którym Komisja Europejska dała zielone światło do zniesienia unijnych wiz dla obywateli Turcji. Erdogan rzekomo nie życzy swojemu premierowi tego sukcesu, ale nie jest to istotny powód. Z punktu widzenia Erdogana, Davutoglu zawiódł w najważniejszym projekcie: szybkim wprowadzeniu systemu prezydenckiego, który ma zapewnić Erdoganowi wyłączną władzę. Wraz z Davutoglu odchodzi ostatni premier Turcji, który zasłużył jeszcze na ten tytuł. Jego następca będzie już tylko wykonawcą woli prezydenta. Odejście Davutoglu może oznaczać koniec dla pakietu UE-Turcja. Erdogan tak bardzo nienawidzi Zachodu, że prędzej zrezygnuje z umowy niż pójdzie na kompromis.”
„Sueddeutsche Zeitung” skupia uwagę na AKP – Partii Sprawiedliwości i Rozwoju: „Gdy AKP w 2002 roku przejmowała władzę w kraju, była szerokim ruchem reform: umiarkowani, liberałowie, nacjonaliści, islamiści – obietnicą modernizacji kraju Erdogan był w stanie skupić pod jednym dachem swojej pobożnej konserwatywnej partii znaczną część społeczeństwa. Dzisiaj, AKP jest już tylko maszyną służącą do utrzymania się Erdogana przy władzy. Innych celów ta partia rządząca już nie ma.”
„Berliner Zeitung” uważa, że „zapowiadany nadzwyczajny kongres partii jest zastosowanym przez Erdogana 'środkiem zdyscyplinowania odszczepieńców', bo jak zwykle nikt nie odważy się tam obruszyć. Ciąg dalszy już przewidziały bliskie AKP media: powołanie premiera pro forma, ponowne wybory na jesień, zwycięstwo AKP większością głosów pozwalającą na zmianę konstytucji, system prezydencki. Co z tego wynika dla Europy? W Turcji tylko jedna osoba ma coś do powiedzenia, niezależnie od tego z kim się rozmawia. Jeśli UE traktuje poważnie demokratyczne standardy jako wstępny warunek ruchu bezwizowego, nie może się już wymigiwać od rozmowy - w której nazywa rzeczy po imieniu - z tym, który rzeczywiście panuje w Ankarze, czyli Recepem Tayyipem Erdoganem.”
„Głośne od lat spekulacje, że Erdogan ma przeciwników we własnej partii, są podsycane dymisją Davutoglu. To z jednej strony. Z drugiej zaś, sposób, w jaki odchodzi premier, pozostawia niewiele nadziei na upadek Erdogana. ‘Jego rodzina jest moją rodziną’ – powiedział Davutoglu niczym wierny wasal. Rozpoczęta 14 lat temu era Erdogana trwa nieprzerwanie” – komentuje „Die Rheinpfalz” z Ludwigshafen.
oprac. Katarzyna Domagała