Niemcy: Nieżyjący już krewny Ewy Braun chciał zwrotu prezentów Hitlera
2 lipca 2014Najpóźniej od sprawy Gurlitta od nowa rozgorzała w Niemczech dyskusja wokół sztuki zagrabionej przez nazistów. Oliwy do ognia dolała wiadomość, że rzekomy siostrzeniec Ewy Braun domagał się zwrotu cennych przedmiotów podarowanych jej przez Hitlera. Chodziło o znajdujący się w depozycie Pinakoteki wysadzany brylantami zegarek, prezent Hitlera na 27 urodziny Braun z wygrawerowaną dedykacją, także o obraz Fritza Bambergera „Gebirgslandschaft an der spanischen Küste” („Krajobraz górski na hiszpańskim wybrzeżu”).
Obraz był własnością rodziny Braun, a po wojnie przeszedł w posiadanie Bawarskich Państwowych Zbiorów Malarstwa. Dziś figuruje na liście Lost Art., oficjalnego niemieckiego banku danych dokumentującego sztukę zagrabioną przez hitlerowców. Nie można bowiem wykluczyć, że obraz został zrabowany żydowskim właścicielom.
W monachijskim depozycie znajdują się niezliczone wartościowe przedmioty, wśród nich dzieła sztuki, które pod koniec II wojny światowej były w posiadaniu czołowych nazistów takich jak Hermann Göring, Julius Streicher czy Martin Bormann. Są to m.in. platynowe spinki do krawatu, złote spinki do mankietów i należący do Göringa złoty kielich do szampana.
Na zbadanie ciągle jeszcze czeka pochodzenie 4400 obrazów i 770 rzeźb znajdujących się w depozycie Bawarskich Państwowych Zbiorów Malarstwa. Skarby sztuki będące w posiadaniu hitlerowskich bonzów wywłaszczonych po zakończeniu wojny Amerykanie przekazywali do Central Collecting Point w Monachium. Po jego rozwiązaniu odpowiedzialność za zgromadzone dzieła przejęła Bawaria.
Ewa Braun była kochanką Hitlera, dzień przed popełnieniem przez oboje samobójstwa jego żoną. Pośmiertnie w ramach denazyfikacji została zakwalifikowana do grupy tzw. osób obciążonych winą, jej majątek został skonfiskowany. Przewód dowodowy wykazał, że całe swoje mienie zawdzięczała wyłącznie Hitlerowi.
Fundacja na rzecz zagrabionej sztuki
Sprawa majątku Ewy Braun wypłynęła podczas spotkania ekspertów sztuki w Monachium, w tym badaczy proweniencji. Niemiecki ekspert Uwe Hartmann zaproponował tam utworzenie fundacji na rzecz badania zagrabionych dzieł sztuki. Funkcjonowałaby ona na zasadzie podobnej Federalnej Fundacji „Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość”, finansowanej głównie przez niemiecki przemysł. Fundacja, która by finansowała badanie pochodzenia dzieł sztuki pod kątem sztuki zagrabionej przez nazistów, miałaby bazować na wpłatach dokonywanych m.in. przez handlarzy i kolekcjonerów sztuki.
Rząd Niemiec podwyższył już środki finansowe na badania proweniencji. Na lata 2014 i 2015 zostały postawione do dyspozycji dodatkowe cztery miliony euro. Obecnie na badania przeznacza się 2,7 mln euro. Powstaje też Niemieckie Centrum Sztuki Zagrabionej pomyślane jako centralna placówka koordynacyjna i zajmująca się pytaniami napływającymi z zagranicy a dotyczącymi sztuki zagrabionej.
dpa / Elżbieta Stasik