Powstaje Niemieckie Centrum Sztuki Zagrabionej. Oczekiwania są wysokie
25 lutego 2014Nowe Niemieckie Centrum Sztuki Zagrabionej ma usprawnić poszukiwanie zagrabionych przez nazistów dzieł sztuki w muzeach, archiwach i bibliotekach. Planuje się też znaczne zwiększenie środków finansowych na prowadzenie badań proweniencyjnych muzealiów. Obecnie przeznacza się na ten cel 2,7 mln euro rocznie.
Fundacja ma skupiać magdeburską placówkę koordynacyjną z bankiem danych Lostart.de, Komisję Doradczą ds.spornych (Limbach-Kommission), berlińską placówkę ds.badania proweniencji, placówkę badawczą „Sztuka wynaturzona” Wolnego Uniwersytetu w Berlinie oraz Taskforce „Schwabinger Kunstfund”. Fundacja ma się również zajmować sprawą utraconych dóbr kulturalnych w byłej sowieckiej strefie okupacyjnej i NRD.
Lepsze usieciowienie obiecuje lepsze efekty
- Gdy usieciowimy nasze badania, będziemy uzyskiwać lepsze wyniki – podkreśla w rozmowie z Deutsche Welle Ingeborg Berggreen-Merkel, kierowniczka Taskforce „Schwabinger Kunstfund”.
Jej placówka ideę rządu Niemiec realizuje już w skali mikro, ponieważ z trzynastoma zagranicznymi ekspertami bada pochodzenie dzieł sztuki ze zbiorów Corneliusa Gurlitta. Przypuszcza się, że 600 spośród ponad tysiąca dzieł sztuki z jego kolekcji to obiekty zagrabione w okresie nazizmu. Adwokat Gurlitta uważa, że odnosi się to do zaledwie trzech procent.
- Pochodzenie dzieł sztuki badamy również wtedy, gdy nie ma jeszcze co do nich konkretnych roszczeń – wyjaśnia Ingeborg Berggreen-Merkel sprawę odmiennych danych liczbowych.
Według Hannesa Hartunga, adwokata Corneliusa Gurlitta, dopiero 4 osoby zgłosiły roszczenia do konkretnych dzieł sztuki ze zbioru Gurlitta.
Ekspert z Polski
Berggreen-Merkel chce dokooptować do zespołu kolegę z Polski, ponieważ w zbiorze Gurlitta dopatrzono się powiązań z tym krajem. Mówi, że nie chce nikogo wykluczać, żeby nie pojawiły się niepotrzebne niedomówienia.
Niemieckie Centrum ma ruszyć już w lecie
Również badaczka proweniencji muzealiów Meike Hopp cieszy się na uruchomienie Centrum planowanego przez Monikę Gruetters, minister stanu ds. kultury. - Wtedy możliwa będzie kooperacja między instytucjami.
Hopp pracuje w monachijskim Centralnym Instytucie Historii Sztuki. Zajmowała się intensywnie historią monachijskiego handlarza sztuką Adolfa Weinmuellera.
Idee i wizje
Nowe Niemieckie Centrum Sztuki Zagrabionej ma mieć swoją siedzibę w Magdeburgu i przedstawicielstwo w Berlinie. Ma skupiać działania Federacji, krajów związkowych i gmin w dziedzinie badań proweniencyjnych i restytucyjnych oraz je rozbudowywać.
Hopp życzyłaby sobie, żeby w przyszłości wszystkie wyniki badań były publikowane i archiwizowane nawet wtedy, gdy badacz „znajdzie się w ślepej uliczce i nie będzie w stanie określić pochodzenia danego dzieła sztuki. Może ktoś inny będzie mógł kiedyś wznowić badania i doprowadzić je do końca".
- W przypadku Gurlitta prokuratura w Augsburgu musi zadecydować, czy wyniki badań zostaną opublikowane – wyjaśnia Berggreen-Merkel. - Nie jesteśmy panami naszych wyników badań, ale mam wrażenie, że jeśli wykonamy dobrą robotę, to te badania na pewno kiedyś zaowocują.
„Przedawnienie jest w Niemczech wielką przeszkodą”
Ustawa „Kulturgut-Rueckgewaehr-Gesetz” byłaby pierwszym instrumentem prawnym, jaki w przypadku własności prywatnej dostaliby do rąk poprzedni właściciele lub ich spadkobiercy. Bo jak dotąd tylko instytucje publiczne jak muzea, objęte Deklaracją Waszyngtońską z 1998 roku, zobowiązane są do zwrotu sztuki zagrabionej przez nazistów. – Uważam, że taka ustawa jest konieczna, ponieważ akurat zagranica wytyka nam, że potrzebujemy w Niemczech ustawy o restytucji, która odnosiłaby się również do właścicieli prywatnych; że przedawnienie jest tutaj wielką przeszkodą – twierdzi Berggreen-Merkel.
Dotychczas byli właściciele czy spadkobiercy mieli 30 lat na starania o zwrot własności. Po tym okresie te dzieła uważa się za stracone na zawsze, chyba że aktualny właściciel zwróci je dobrowolnie. Być może już w lecie tego roku spadkobiercy, a także prywatni kolekcjonerzy sztuki będą mogli w kwestiach proweniencji czy restytucji zasięgać rady w nowym Niemieckim Centrum.
DW / Iwona D. Metzner
red. odp.:Alexandra Jarecka