1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: Zaniedbany środek społeczeństwa

28 maja 2016

Wkurzeni obywatele o prawicowych poglądach szukają partii, które ich frustrację przekują na program. Wybierają prawicę - z lewicowym patosem. Zagości ona w demokracji dłużej niż sądzą elity, uważa Alexander Kudascheff.

https://p.dw.com/p/1IwPM
Deutschland Mainz Plakat der AfD bei Pegida Demo
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/A. Dedert

Erozja demokracji jest widoczna gołym okiem. Prawie wszędzie ludzie nagle wybierają prawicę czy nawet skrajną prawicę. To środek społeczeństwa, który nagle popada w afektywny radykalizm. Są to zwykli zjadacze chleba, obywatele którzy czują się zaniedbani przez partie i „system” obarczają winą za swoją wściekłość i frustrację. Odrzucają partie tak samo jak władzę elit. Wkurzeni obywatele mają dość państwa – i ta ich postawa skierowana jest zarówno przeciwko zdolności demokracji do konsensusu, jak i przeciwko imigrantom, wolnemu handlowi i globalizacji.

Prawicowy wściekły obywatel obwarowuje się w swojej twierdzy. Chce ocalić i uchronić swoją ojczyznę. Jest sceptyczny, nieufny czy wręcz wrogi wobec Brukseli i Unii Europejskiej. Oponuje przeciwko wszystkim „tam na górze” i zachowuje się identycznie we Francji, Wielkiej Brytanii, Polsce, Włoszech, Niemczech, Danii i Stanach Zjednoczonych.

Kudascheff Alexander Kommentarbild App
Alexander Kudascheff - redaktor naczelny DW

Zwierają szyki

Wkurzeni obywatele szukają partii, które ich frustrację przekują na program. Może to być Front Narodowy albo UKIP, Duńska Partia Ludowa czy niemiecka AfD, Wilders w Holandii czy flamandzka partia nacjonalistyczna w Belgii. Ci obywatele to drobnomieszczaństwo. Izolują się. Trzymają się wartości, pochodzących ze starych, dobrych czasów, które dawno minęły. To nie są kosmopolici otwarci na świat. Większość z nich jest wroga wobec imigrantów i obcych - przede wszystkim, kiedy pochodzą oni z obcych kręgów kulturowych, np. z islamskich krajów - od Afganistanu po Maroko.

Na sztandarze mają wypisane: dajmy odpór obcym, nie wpuszczajmy ich do siebie. Im bardziej uznane, masowe partie i umiarkowani politycy - od prawa do lewa - tworzą front przeciwko wkurzonym obywatelom i wyborcom, tym bardziej postępuje erozja społeczeństwa i z tym większym przekonaniem wszyscy niezadowoleni zwierają szyki przeciwko „tym na górze”.

Sukces spaja ich coraz silniej. U większości społeczeństwa wywołuje to niepewność i ludzie nie wiedzą, jak mają obchodzić się z tym afektywnym radykalizmem. Wściekłość przeradza się w nienawiść

Do tego coraz bardziej obcesowy staje się ton komunikacji - jasne, że w Internecie ale także w przestrzeni publicznej. Inwektywy i bluźnierstwa rzucane w twarz np. Angeli Merkel są na porządku dziennym i są poniżej poziomu. Obowiązuje zasada: im głośniej i wrzaskliwiej, tym lepiej. Apelami o zdrowy rozsądek i przyzwoitość czy dobre maniery nic nie można tam wskórać.

Ciemne zakamarki

Okazuje się, że w demokratycznych społeczeństwach dobrobytu są zakamarki, do których polityka zdaje się po prostu nie docierać. Ludzie się w nich zabarykadowali. Kwitną tam teorie spiskowe, a ich wściekłość przeradza się w nienawiść.

Jest to frustracja zapomnianych, frustracja środka, który czuję się zaniedbany. Jest to środek, na którym opiera się społeczeństwo i państwo - zarówno przez lojalność wobec państwa, jak i przez płacone podatki. Jest to środek, który musi przyglądać się, jak jego oszczędności topnieją przez politykę zerowych odsetków Europejskiego Banku Centralnego. Środek, który widzi, jak bogaci i superbogaci, a czasami także firmy i przedsiębiorstwa nie płacą podatków albo wywożą pieniądze do rajów podatkowych. Środek, który widzi miliony bezrobotnych młodych ludzi bez szans, pomimo dobrego wykształcenia.

Jest to środek, który obserwuje, jak wydaje się albo marnotrawi miliardy publicznych pieniędzy, których potem brak dla normalnego funkcjonowania państwa. To jest środek, który, zgrzytając zębami, ma za sąsiadów nierobów żyjących na koszt państwa. Ten środek właśnie wybiera skrajną prawicę z lewicowym patosem i cieszy się, że „ci na górze” - a do nich zaliczają się też massmedia - reagują na to apelami o zwarcie szyków, czego sami potem nie praktykują. Frustracja na prawicy zagości dłużej w demokracji niż sądzą elity.

Alexander Kudascheff

tł. Małgorzata Matzke