Karol III. Brytyjska monarchia nad przepaścią
14 września 2022Pierwszy dzień w nowej pracy to wyzwanie dla każdego. Gdzie jest ekspres do kawy? Czy mój nowy szef okaże się koszmarem? Te pytanie mogą dręczyć każdego. Wyobraźmy więc sobie sytuację 73-letniego króla Karola III, który (mimo milionowego spadku wolnego od podatku i dożywotnio zapewnionej pracy) wchodzi w buty (te najokazalsze na ziemi, szykowne, praktyczne, ale ze znoszonymi obcasami) zmarłej Elżbiety II.
Nowy król dziedziczy tron po monarchini, którą nawet krytycy uznawali za wykwalifikowaną urzędniczkę rozumiejącą jak szczególna jest jej rola w polityce: być ponad podziałami. Elżbieta cieszyła się 75-procentowym poparciem brytyjskiej opinii publicznej w porównaniu z 42 proc. dla jej syna, co pokazał sondaż YouGov na początku tego roku.
Kryzysy w rodzinie królewskiej
Od powodzenia Karola wiele zależy. Rodzinę królewską w ostatnim czasie przytłoczyły skandale. Brat Karola, książę Andrzej zawarł w tym roku ugodę ws. zarzutów o molestowanie seksualne i wycofał się z życia publicznego. Książę Harry zrezygnował ze swoich królewskich obowiązków w 2021 roku i – w atmosferze rozłamu rodzinnego – wraz z żoną Meghan Markle przeprowadził się do Stanów Zjednoczonych. Sam Karol nigdy tak naprawdę nie odbudował własnego wizerunku po głośnym rozwodzie z Dianą. Księżna zginęła w wypadku samochodowym w 1997 roku, ale nadal jest niezwykle popularna.
Wylew publicznego żalu po śmierci królowej może sugerować, że monarchia jest w dobrej kondycji. Ale prof. Pauline Maclaran, autorka książki „Royal Fever: The British Monarchy in Consumer Culture”, nie wierzy, że to takie proste.
Spada popularność monarchii
– Wsparcie dla królowej niekoniecznie przenosi się na monarchię jako instytucję – mówi prof. Maclaran, wykładowczyni marketingu w Royal Holloway na Uniwersytecie Londyńskim.
Poparcie dla monarchii – według badań YouGov – choć wciąż wysokie, drastycznie spadło z 75 proc. w 2012 roku do 62 proc. kilka miesięcy temu.
Według Maclaran panowanie Karola wiąże się z kilkoma poważnymi czynnikami ryzyka, takimi jak jego słaba popularność i to, że słynie z ingerowania w sprawy publiczne. – Ludzie od dawna obawiają się, że Karol może zbytnio mieszać się w politykę – powiedziała. Jako książę Walii Karol był upominany za pisanie listów, które rzekomo zaprzeczały jego neutralności.
Za nawet większe zagrożenie Maclaran uważa jednak to, że Karol przejmie monarchię jako biały, heteroseksualny, uprzywilejowany mężczyzna w czasach rosnącej świadomości nt. tożsamości i kolonialnej przeszłości kraju. Następny w kolejce jest też biały mężczyzna, a za nim kolejny – przypomina ekspertka, odnosząc się do księcia Williama i księcia George'a. Jak podkreśla, wciąż otwarte są kwestie przyszłości Commonwealthu i naprawienia szkód z czasów kolonialnych.
Mogą porzucić monarchię
Rzeczywiście - pierwsze recenzje panowania Karola, mogą nadejść ze strony 14 z 56 państw Wspólnoty Narodów, które nadal uznają brytyjskiego monarchę za głowę państwa. Niedawno grono to opuścił Barbados, który w zeszłym roku stał się republiką. Inni mogą wkrótce pójść w jego ślady.
Premier wyspiarskiego państwa Antigui i Barbudy przyznał w zeszłym tygodniu w ITV, że w ciągu trzech najbliższych lat planuje rozpisanie w tej sprawie referendum. Podobny krok rozważa Jamajka. Liderzy Australii i Nowej Zelandii również teoretycznie są za tym, choć się nie spieszą.
A co z samą Wielką Brytanią? Istnieje organizacja, która widzi wstąpienie na tron Karola III jako szansę. To Republika (Republic), organizacja przeciwników monarchii.
– Proklamacja nowego króla to afront dla demokracji, akt zdecydowanie niezgodny z wartościami, w które wierzy większość z nas, takimi jak równość, odpowiedzialność i rządy prawa – oświadczył rzecznik organizacji Graham Smith. Przeciwnicy monarchii są co prawda ostrożni i wyrażają szacunek wobec królowej. Jednak od jakiegoś czasu przygotowywali się do zmiany na brytyjskim tronie, podkreślając, że poparcie dla monarchii spada.
– Królowa jest niezaprzeczalnie najpopularniejszym członkiem rodziny królewskiej. Kiedy więc jej zabraknie… Król Karol nie będzie w stanie tego odwrócić. Będzie tracił poparcie – mówił Smith podczas konferencji w czerwcu.
Co ze Szkocją?
Mimo optymizmu Smitha brytyjski ruch republikański czeka trudna walka. Najbardziej podatnym gruntem dla ich sprawy jest Szkocja. Tegoroczny sondaż think tanku British Future pokazał, że tylko 45 proc. szkockich wyborców popiera monarchię. Podczas proklamacji Karola III na ulicach stolicy Szkocji Edynburga buczeli protestujący.
Niemniej jednak tysiące Szkotów przyszły, by oddać hołd Elżbiecie II, która słynęła ze swojej sympatii dla Szkocji. Nawet rządząca Szkocka Partia Narodowa, która chce niepodległości Szkocji, dała jasno do zrozumienia, że utrzyma brytyjskiego monarchę jako głowę państwa, jeśli kraj opuści Wielką Brytanię. To stanowisko pozostaje niezmienne po wstąpieniu na tron Karola – potwierdził szkocki wicepremier John Swinney, cytowany przez „The Herald”.
Marka rodziny królewskiej
Czy Karol może być tak złym królem, że popchnie Szkocję, a nawet całą Wielką Brytanię w kierunku zniesienia monarchii? – Nie sądzę – mówi Maclaran. Wierzy, że nowy król jest świadomy ryzyka i będzie się starał wypaść jak najlepiej. Postawa rodziny królewskiej będzie – jej zdaniem – polegać na promowaniu własnej, rodzinnej marki. – Karol nie może tego zrobić sam i jest tego świadomy – powiedziała.
Będzie ściśle współpracował z bardziej popularnymi Williamem i Kate, a także ze swoją królową-małżonką Camillą, by przy nim „kobiety odgrywały silne role”.
Ekspertka uważa też, że Karol zaliczył świetny początek, odnosząc się w swoich pierwszych wystąpieniach do wątpliwości opinii publicznej. – Ale to jest miesiąc miodowy. Ludzie są wzruszeni – podkreśliła.
Republikanie, tacy jak Graham Smith, nie powinni jednak lekceważyć przeciwnika. – Monarchia jest bardzo świadoma wizerunkowo i bardzo dobra w adaptacji – zauważa Maclaran. – W ostatecznym rozrachunku monarchia jest bardzo wyrafinowaną instytucją – podkreśla.