Kanclerz Merkel nie czyta raportów ws. tajnych służb
10 lipca 2013W dyskusji o aferze szpiegowskiej kanclerz Merkel dopiero teraz osobiście zabrała głos. W rozmowie z tygodnikiem "Die Zeit" zaznaczyła, że praca tajnych służb dla niej nie podlega żadnej kwestii i wzięła w obronę niemieckie służby oraz generalnie praktykę podsłuchu połączeń telekomunikacyjnych.
Jak powiedziała, "bez możliwości kontroli telekomunikacji nie sposób jest zagwarantować ochronę przed atakami terrorystycznymi”. Praca tajnych służb w demokratycznych państwach była zawsze nieodzowna dla bezpieczeństwa obywateli i pozostanie tak w przyszłości, podkreśliła.
Nie wolno porównywać ze Stasi
Kanclerz jest zdania, że wyjaśnianie zarzutów kierowanych pod adresem amerykańskich tajnych służb musi przebiegać bardzo rzeczowo. Rozmowy trzeba prowadzić w takim duchu, żeby, stawiając co najmniej uzasadnione pytania, nie zapominać, że Ameryka była i jest naszym najwierniejszym sojusznikiem przez wszystkie dziesięciolecia". Wskazała przy tym na wsparcie Stanów Zjednoczonych w momencie przywracania jedności Niemiec, co wtedy oznaczało "kredyt zaufania wobec zjednoczonych Niemiec".
- Ile prawdy jest w doniesieniach o szpiegowskim programie PRISM, to dopiero trzeba wyjaśnić - powiedziała kanclerz Merkel.
Odrzuciła jednocześnie porównanie obecnej afery szpiegowskiej z praktykami enerdowskiej Stasi. - Dla mnie w ogóle nie mają sensu porównania ze Stasi w NRD i pracą tajnych służb w demokratycznych państwach. - To są dwie zupełnie różne sprawy i takie porównania prowadzą tylko do bagatelizowania tego, jaką krzywdę Stasi wyrządzała ludziom w NRD - zaznaczyła Merkel.
W rozmowie z "Die Zeit", podobnie jak już wcześniej w rozmowie z tygodnikiem "Stern“, przyznała, że o programach szpiegowskich "dowiedziała się dopiero z doniesień prasowych", podobnie zresztą jak ministrowie odpowiedzialni za pracę tajnych służb: szef MSW Hans-Peter Friedrich (CSU) i minister sprawiedliwości Sabine Leutheuser-Schnarrenberger (FDP).
Afera nie zaszkodziła rządowi
Po ujawnieniu przez prasę afery szpiegowskiej niemiecka opozycja głośno poddała w wątpliwość tłumaczenia, jakoby rząd RFN nic nie wiedział o zmasowanym podsłuchu. Oliwy do ognia dolał były agent USA Edward Snowden, który podkreślał, że Amerykanie i niemieckie służby były w znakomitej komitywie i zdradził szczegóły współpracy.
W rozmowie z "Die Zeit" kanclerz Merkel wskazała na kompetencje, w jakie wyposażony jest koordynator rządu ds. tajnych służb. Na pytanie, czy sama kanclerz czyta raporty służby wywiadowczej i kontrwywiadu, Angela Merkel wskazała, że jest to zadaniem ministra w Urzędzie Kanclerskim Ronalda Pofalli. - Od dawna już w Urzędzie Kanclerskim odpowiedzialny jest za to koordynator ds. federalnych, tajnych służb, w randzie sekretarza stanu lub szefa Urzędu Kanclerskiego.
Jak wynika z publicznych sondaży, jak dotąd afera szpiegowska nie zaszkodziła popularności chadecko-liberalnego rządu. Opozycja SPD i Zieloni pozostają daleko w tyle w rankingach popularności za CDU, CSU i FDP.
afp / Małgorzata Matzke
red.odp.: Barbara Cöllen