Erdogan ingeruje w kampanię wyborczą w RFN
18 sierpnia 2017Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan wezwał naturalizowanych Niemców tureckiego pochodzenia, by w wyborach nie głosowali na CDU, SPD i Zielonych. - Wspierajcie partie, które nie są wrogami Turcji – zaapelował prezydent, zaznaczając, że za napięcia w stosunkach turecko-niemieckich odpowiadają tylko i wyłącznie Niemcy.
Jak podaje rządowa agencja prasowa Anadolu, prezydent podkreśla, że SPD i CDU dyskredytują Turcję, by w wyborach uzyskać więcej głosów. - Dlatego wzywam wszystkich moich obywateli w Niemczech, by ich absolutnie nie wspierali - ani CDU, ani SPD, ani Zielonych. To są wszystko wrogowie Turcji - powiedział Erdogan, dodając że "Niemcy stały się krajem łamiącym wartości Unii Europejskiej".
Kwestia honoru
Żyjący w Niemczech Turcy powinni za to wspierać partie, które nie zachowują się wrogo wobec Turcji. Jakie partie miał na myśli, nie sprecyzował. Jak zaznaczył: "dla moich obywateli w Niemczech te wybory są kwestią honoru".
Erdogan ponowił wobec Republiki Federalnej Niemiec żądanie, by wydała Turcji domniemanych puczystów. "Tak samo jak Niemcy chcą wydostać od nas swoich obywateli, Turcja oczekuję przekazania jej przebywających tam terrorystów". Poza tym "Niemcy chcą wydalenia przestępców, podczas gdy Turcja chce oddania jej terrorystów - dodał Erdogan.
Wzajemna krytyka
W ubiegłych miesiącach stosunki między Turcją i Niemcami bardzo się pogorszyły. Rząd Niemiec krytykuje m.in. przetrzymywanie kilku Niemców w tureckich więzieniach, w tym niemiecko-tureckiego dziennikarza Deniza Yuecela. Turcy ze swojej strony oskarżają Niemcy o udzielanie schronienia uczestnikom nieudanego puczu z roku 2016 i blokowanie planów rozszerzenia unii celnej z UE.
Ostatnio Erdogan zarzucał rządowi RFN, że szpieguje jego kraj. W przemówieniu pod koniec lipca na spotkaniu posłów partii AKP, mając na myśli niemieckiego działacza praw człowieka Petera Steudtnera, który został zatrzymany 5 lipca br. w Stambule, powiedział: "wasi agenci przyjeżdżają tu, gnieżdżą się w hotelach i dokonują podziału mojego kraju".
dpa / Małgorzata Matzke