Fala uchodźców w Niemczech
14 sierpnia 2015Przed landowym Urzędem Zdrowia i Spraw Socjalnych w dzielnicy Berlina Moabit, w ośrodku pierwszego kontaktu, panuje kompletny chaos. Setki ludzi koczują w upale na trawnikach. W opanowaniu sytuacji pomagają wolontariusze.
Jule Müller stoi przed cysterną, nalewa wodę do plastikowych kubków i rozdziela ją wśród spragnionych. – Nie do wiary ilu ich jest – dziwi się dziewczyna. Kilka metrów dalej inny ochotnik stara się zająć czymś pozostawione samym sobie dzieci uchodźców. Na trawie leżą piłki, przy stole siedzą dwie dziewczynki; malują flagi Libanu i Turcji.
Dużą część wolontariuszy pozyskano dzięki inicjatywie „Moabit pomaga”. Pracę w grupie koordynuje dziewczyna, do której wszyscy zwracają się per Runa. Rozdaje japonki, artykuły higieny i torby podróżne. – Nie panujemy już nad sytuacją – komentuje nieprzerwany napływ uchodźców do ośrodka. Jej zdaniem wsparcie Urzędu Zdrowia i Spraw Socjalnych jest zbyt skromne. Wprawdzie udostępnił on magazyny na dary, ale te okazały się za małe.
Wolontariuszom chce pomóc berliński Caritas. Jak poinformowała w rozmowie z dziennikiem „Tageszeitung” Ulrike Kostka, dyrektorka Caritasu, senatowi miasta przedłożono koncepcję zarządzania takimi miejscami, opracowaną wspólnie z Diakonią oraz katolickimi organizacjami charytatywnymi Pomoc Maltańska oraz Stowarzyszenie Joannici Dzieło Pomocy.
W kraju Saary równie tragicznie
W Trewirze oddalonym od Berlina o 700 km sytuacja jest równie dramatyczna. – Wszystko odbywa się spontanicznie, decyzje podejmowane są w mgnieniu oka – mówi Roman Zaplatynski, rzecznik Czerwonego Krzyża. Ostatnia akcja, polegająca na przygotowaniu miejsca dla uchodźców na terenie poprzemysłowym, trwała zaledwie kilka godzin. – Rozbiliśmy namioty, ustawiliśmy w nich około 500 łóżek polowych z poduszkami i kocami – opowiada Zaplatynski.
Pomogli wolontariusze. – Wszyscy byli bardzo zmotywowani. Pomoc uchodźcom należy do głównych zadań Czerwonego Krzyża. Ta krytyczna sytuacja nabrała całkiem nowego wymiaru i dlatego tak wiele osób błyskawicznie zadeklarowało pomoc – wyjaśnia rzecznik.
Mimo że do dyspozycji uchodźców oddano oprócz namiotów także koszary, nie udało się im wszystkim zapewnić schronienia. Od wielu dni w pobliżu ośrodka pierwszego kontaktu w Trewirze uchodźcy nocują w parku lub w prowizorycznych schronieniach.
Także sekretarz stanu w Ministerstwie Integracji Nadrenii-Palatynatu Margit Gottstein (Partia Zielonych) przyznała w rozmowie z gazetą „Trierischer Volksfreund", że uchodźcy muszą nocować pod gołym niebem. Tymczasem opozycja CDU nalega, by udostępnić uchodźcom pustostany, mimo że nie spełniają normom.
KNA/ Alexandra Jarecka