Bundestag za centrum upamiętnienia ofiar wojny
9 października 2020Niemiecki parlament przyjął w piątek (9.10.2020) uchwałę, wzywającą do utworzenia w Berlinie ośrodka dokumentacji, edukacji i pamięci, poświęconego historii i rozliczeniu II wojny światowej oraz narodowosocjalistycznej polityki okupacyjnej w całej Europie. Uchwałę poparły wszystkie frakcje z wyjątkiem AfD, która wstrzymała się od głosu. Bundestag wezwał niemiecki rząd, by do końca roku przedstawił harmonogram i plan działań w celu utworzenia wspomnianego centrum, które – jak podkreślono – ma uwzględniać fakt, iż „zbrodnie narodowych socjalistów w odmienny sposób dotknęły ludzi w poszczególnych krajach”.
W obszernym wprowadzeniu do uchwały wyliczono grupy ofiar i niemieckie zbrodnie, którym dotąd Niemcy poświęcali mniej uwagi. W pierwszej kolejności wspomniano o prześladowanych świadkach Jehowy, a duży fragment tekstu poświęcony jest Polsce, jako pierwszej ofiary „fanatycznej polityki” i „rasistowskiej ideologi Lebensraumu”. Mowa jest m.in. o ruchu oporu, Powstaniu Warszawskim i zniszczeniu Warszawy. Celem niemieckiej okupacji „od początku było całkowite zgładzenie państwowości Polski, a terroru, z jakim realizowano ten planu nie da się porównać z niczym innym w historii narodowosocjalistycznej polityki okupacyjnej w Europie – podkreślono.
Widmo zapomnienia
Dalej uchwała opisuje m.in. głodzenie ludności cywilnej w Grecji czy Holandii, los radzieckich jeńców wojennych oraz eksterminację ukraińskich i białoruskich wsi.
Wszystkie te zbrodnie i ich ofiary mają zostać ukazane w ośrodku, którego koncepcję opracuje robocza grupa ekspertów pod auspicjami Fundacji Pomnika Pomordowanych Żydów Europy, ale bez politycznego udziału.
– Grozi nam zapomnienie, dlatego chcemy, jako wielka koalicja, centrum dokumentacji i edukacji o II wojnie światowej – powiedziała chadecka posłanka Gitta Connemann w czasie debaty w Bundestagu. Jak mówiła, „cierpienia polskiej ludności były niewyobrażalne”. – Polska była poczekalnią ludobójstwa. Ale czy jesteśmy jeszcze tego świadomi? – mówiła Connemann. – Czy wiemy o zniszczeniu, spustoszeniu i nędzy, jaką sprowadziła niemiecka wojna na wyniszczenie także na inne narody, także w Europie Wschodniej, na Związek Sowiecki, ludność dzisiejszej Białorusi i Ukrainę? – dodała.
Spór o pomnik polskich ofiar
Piątkowa uchwała uważana jest za odpowiedź na inicjatywę sprzed trzech lat, dotyczą wzniesienia w stolicy Niemiec pomnika polskich ofiar II wojny światowej i niemieckiej okupacji. Propozycja ta, choć wspierana przez grono osobistości ze świata polityki, kultury i nauki, spotkała się też z krytyką części historyków, przestrzegających przed „nacjonalizowaniem pamięci”. To efektem tych dyskusji jest pomysł upamiętnienia w jednym miejscu wszystkich ofiar niemieckiej polityki okupacyjnej w Europie, przyjęty właśnie przez Bundestag.
Za dwa tygodnie niemieccy posłowie mają też debatować nad projektem rezolucji, postulującej utworzenie w Berlinie odrębnego „miejsca pamięci i wymiany”, poświęconego polskim ofiarom oraz historii stosunków polsko-niemieckich. Według informacji Deutsche Welle frakcje CDU/CSU i Zielonych chciały, by projekt „polskiej uchwały” wszedł pod obrady także w ten piątek, ale na hamulec w tej sprawie nacisnęła współrządząca Niemcami socjaldemokracja.
Poseł Zielonych Manuel Sarrazin, jeden z inicjatorów uchwały o odrębnym upamiętnieniu polskich ofiar, zapowiedział, że jeśli wielka koalicja nie zdoła się porozumieć, to za dwa tygodnie Zieloni sami zgłoszą projekt „polskiej uchwały” do porządku obrad Bundestagu, zmuszając pozostałych do zajęcia stanowiska. Przekonywał, że wielu Polakom trudno zrozumieć formułowane w Niemczech ostrzeżenia przed „nacjonalizacją pamięci”, skoro zgładzenie narodu polskiego było celem Niemiec w czasie II wojny światowej. – Nie możemy wskazywać narodom Europy miejsca w pamięci – mówił Sarrazin.
„Transnarodowe spojrzenie na historię”
Sceptycyzm socjaldemokratów w sprawie odrębnego upamiętnienia polskich ofiar wojny i okupacji zasygnalizowało wystąpienie przedstawicielki SPD Marianne Schieder, która odgrywała wiodącą rolę w przygotowaniu przegłosowanej w piątek uchwały. Jej zdaniem planowane całościowe centrum dokumentacji, edukacji i pamięci to „prawdziwy kamień milowy”, który „wreszcie zamyka wielką lukę w niemieckiej kulturze pamięci. Schieder przekonywała, że planowana instytucja „każdemu narodowi należne miejsce” umożliwi powiązanie narodowych aspektów i przekazanie perspektywy europejskiej”. – Tworzymy miejsce dialogu i otwieramy przestrzeń dla transnarodowego spojrzenia na historię – dodała, wyrażając nadzieję, że takie podejście zapobiegnie populistycznej instrumentalizacji historii.
Schieder pochwaliła jednocześnie kompromisową propozycję Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich (DPI) i Fundacji Pomordowanych Żydów Europy, która proponuje zarówno centrum dokumentacji poświęcone ofiarom okupacji w Europie, jak i upamiętnienie polskich ofiar poprzez stworzenie „Placu 1 września 1939 roku”. – Idee już są i mam nadzieję, że przekonają także zwolenników „polskiej uchwały” – mówiła posłanka SPD.
AfD przeciw kolejnym miejscom pamięci
Na trudności z realizacją takiej koncepcji wskazywał Thomas Hacker z liberalnej FDP. – Czy to w ogóle możliwe upamiętnić wszystkich i nie zapomnieć przy tym o indywidualnych losach? – mówił. – Czy możliwie jest upamiętnienie cierpień prześladowanych niemieckich świadków Jehowy w tym samym kontekście, co ofiar stłumienia Powstania Warszawskiego i zniszczenia Warszawy czy oblężenia Leningradu?.
Z kolei Marc Jongen z AfD mówił, że jego partia nie zgadza się na kolejne miejsce pamięci, choć – jak zastrzegł – milionom ofiar wojny i zbrodni popełnionych w imieniu Niemiec należy oddać cześć. Zdaniem posła AfD „precyzyjne wyliczanie niemieckich zbrodni przywołuje na myśl słowa niemieckiego filozofa Hermanna Luebego, który mówił o «niemieckiej dumie z grzechów»”. – Z wielkim patosem ubolewacie nad fanatycznym celem nazistów, by zniszczyć Polskę jako naród, a jednocześnie z niespotykaną arogancją występujecie przeciwko dzisiejszej Polsce, której odmawiacie prawa do obrony przed niekontrolowana migracją i strzeżenia swojej narodowej tożsamości – mówił Jongen do zwolenników uchwały.