Bruksela znów bierze się za Izbę Dyscyplinarną
3 grudnia 2020Komisja Europejska dała władzom Polski jeden miesiąc na „usunięcie uchybienia”, za które uznała trwające działania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego wobec sędziów. Już we wcześniejszych postępowaniach i swej skardze na Polskę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - TSUE (rozprawa odbyła się 1 grudnia) Komisja uznała obecny system dyscyplinarny dla sędziów za sprzeczny z traktatowym wymogiem niezawisłości sędziowskiej. Jednym z głównych powodów ma być nieprawidłowe ukształtowanie Izby Dyscyplinarnej stworzonej od zera przy udziale „neo-KRS” .
Trybunał Sprawiedliwości UE już w kwietniu nakazał doraźne zawieszenie działania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, ale choć ówczesna I prezes SN Małgorzata Gersdorf przełożyła ten „środek tymczasowy” TSUE na zupełne zamrożenie tej izby, to jej następcy zmienili decyzję. Wprawdzie Izba Dyscyplinarna nie prowadzi teraz postępowań stricte dyscyplinarnych wobec sędziów, ale w ramach innych procedur uchyliła już immunitet sędziom Igorowi Tulei oraz Beacie Morawiec.
Nieudana gra Brukseli na przeczekanie
Wielu ekspertów oraz organizacji pozarządowych słało od miesięcy pisma otwarte do Ursuli von der Leyen, by kierowana przez nią Komisja zwróciła się do TSUE o nałożenie narastającej każdego dnia grzywny na Polskę za łamanie środka tymczasowego. Ale prawnicy Komisji nie byli pewni, czy zawężającą polską interpretację „środka tymczasowego” da się podważyć w unijnym Trybunale w Luksemburgu.
Z racji tych prawnych wątpliwości Didier Reynders, komisarz UE ds. sprawiedliwości, słał tylko (w ramach presji politycznej) pisma do rządu Mateusza Morawieckiego z prośbami o wyjaśnienia. A Bruksela z początku stawiała na przeczekanie do czasu pełnego wyroku TSUE co do systemu dyscyplinarnego, w tym Izby Dyscyplinarnej. Jednak to może potrwać jeszcze wiele miesięcy, a sprawy Morawiec i Tulei ostatecznie przekonały Brukselę, że nie można już dłużej czekać.
Wprawdzie Komisja nie wniosła do TSUE o grzywnę za łamanie środka tymczasowego, ale rozszerzyła trwające od kwietnia postępowanie przeciwnaruszeniowe co do „ustawy kagańcowej” o zarzuty, że Izba Dyscyplinarna nadal zajmuje się polskimi sędziami. - Uważamy, że dla takiej decyzji Komisja Europejska ma należytą podstawę prawną – powiedział jej rzecznik Christian Wigand.
Jeśli Polska odrzuci zarzuty Brukseli, Komisja powinna na początku 2021 r. przejść do II etapu tego postępowania. Finalnym krokiem byłaby kolejna skarga do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Presja Holendrów
Krytyka wobec zaniechań Komisji co do Izby Dyscyplinarnej była jednym z głównych politycznych napędów dla uchwały przyjętej w tym tygodniu przez parlament Holandii. Holenderscy posłowie zobowiązali rząd Marka Ruttego, by do 1 lutego 2021 r. przedstawił im sprawozdanie z przygotowań do zaskarżenia Polski przez Holandię („najlepiej wspólnie z innymi podobnie myślącymi krajami”) przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. Uchwała bardzo krytycznie wytyka Polsce system dyscyplinarny wobec sędziów (łącznie z Izbą Dyscyplinarną Sądu Najwyższego), ale ponadto Komisji Europejskiej - niewdrażanie stosownych decyzji TSUE.
Jednak holenderski parlament nie wezwał do zaskarżenia Komisji do TSUE (art. 265 Traktatu o UE), co byłoby takim pierwszym przypadkiem w historii Unii, lecz do skarżenia Polski przez Holandię z przywołaniem art. 259 Traktatu o UE. Takie skargi kraju UE na inny kraj UE, które i tak wymagają uprzedniego wniesienia sprawy do Komisji Europejskiej, zdarzyły się dotąd tylko osiem razy w historii Unii (ostatnio Austria zaskarżyła Niemcy z powodów winiet samochodowych).
Polska przegrała w TSUE już dwie praworządnościowe sprawy wynikłe ze skarg Komisji Europejskiej (ustrój sądów powszechnych i czystka emerytalna w Sądzie Najwyższym). A Trybunał rozpatruje teraz jedną taką skargę praworządnościową – co do systemu dyscyplinarnego dla sędziów.