Brexit i obawy krajów wschodnioeuropejskich
16 czerwca 2016Po rozszerzeniu Unii Europejskiej o państwa członkowskie w Europie środkowej i wschodniej Wlk. Brytania była pierwszym krajem w gronie najstarszych stażem członków UE, które otworzyły dla nich swój rynek pracy. Z tego powodu coraz więcej ludzi z wyższym wykształceniem i cennymi kwalifikacjami zawodowymi opuszczało w ubiegłych latach tamten region Europy. W 2014 roku liczba nowych imigrantów z państw Europy środkowo-wschodniej wynosiła 330 tys. – większość z nich przybyło z Polski.
Obecnie mieszka i pracuje w Wlk. Brytanii milion Polaków oraz 200 tys. Rumunów i Bułgarów. Konsekwencją Brexitu może być zakwestionowanie swobody osiedlania się obywateli innych państw członkowskich Unii Europejskiej w Wlk. Brytanii.
„Martwimy się, że polscy pracownicy mogą opłacić Brexit utratą prawa do swobody przemieszczania. Nie jest wykluczone, że niektórzy z nich zostaną poproszeni o opuszczenie kraju” – mówi europoseł Dariusz Rosati, były szef polskiego MSZ, w rozmowie z Deutsche Welle. Takie sygnały już są widoczne w Londynie – mówi polski polityk.
Jeśli 23 czerwca Brytyjczycy opowiedzą się za Brexitem, status prawny wschodnioeuropejskich pracowników nie jest będzie jasno zdefiniowany – zaznacza Rosati.
Bułgarski eurodeputowany Andrey Kovatchev zapewnia wprawdzie, że osoby obecnie przebywające w Wlk. Brytanii – pracownicy i studenci - nie muszą się niczego obawiać. Lecz inaczej wygląda sytuacja tych, którzy planują wyjazd na Wyspy. Tę opinię podziela eurodeputowany zasiadający w Parlamencie Europejskim z ramienia greckiej socjalliberalnej partii To Potami. Militiadis Kyrkos uważa, że obywatele państw UE, którzy pracują w Wlk. Brytanii, będą mogli to robić także po Brexicie. Tylko nowi migranci będą mieli trudniej. Dla Grecji dotkniętej kryzysem, której obywatele szukają możliwości zarobienia pieniędzy Wlk. Brytanii, to zła wiadomość. Co najmniej 41 tys. Greków wyemigrowało do Wlk. Brytanii na początku kryzysu zadłużeniowego w 2010 r. Wyspy to także preferowane miejsce na studia dla greckiej klasy średniej.
Wlk. Brytania popularnym partnerem
Dla mieszkańców państw Europy środkowo-wschodniej Wlk. Brytanie jest bardziej pożądanym partnerem jako miejsce pracy i studiów, dla Brukseli jako partner polityczny. Głównie Polska ma tradycyjnie ścisłe stosunki ze Zjednoczonym Królestwem i nawet podobne wyobrażenia o dynamice rozwoju gospodarczego – inne niż Francuzi czy południowi Europejczycy – tłumaczy Dariusz Rosati.
Na pytanie, czy porozumienie z Brytyjczykami nie zastępuje czasami współpracy polsko-niemieckiej, polski europolityk wskazuje, że nie chodzi o to, aby Niemcy zamienić na Wlk, Brytanię. Polska potrzebuje partnerstwa z obydwoma krajami.
Popularność liberalnych poglądów gospodarczych Brytyjczyków potwierdza David McAllister, niemiecki eurodeputowany, z pochodzenia Szkot, były premier Dolnej Saksonii. „Jeśli chodzi kierowanie się rozsądkiem w sprawach gospodarczych i politycznych oraz o przygotowanie UE do konkurencyjności w skali globalnej, to Brytyjczycy zawsze byli bardzo cennym i niezawodnym partnerem” – powiedział McAllister w rozmowie z DW.
Ale na gospodarce nie koniec. Przede wszystkim w obszarze obrony i bezpieczeństwa przypada Londynowi szczególna rola. Opuszczenie UE przez Brytyjczyków boleśnie odczuje Europa wschodnia. Bez Wlk. Brytanii bowiem powstanie Europejskiej Wspólnoty Obronnej jest raczej mało prawdopodobne, podobnie jak bez Niemiec unia walutowa. Przyczyn tego należy dopatrywać się w najwyższych w UE brytyjskich wydatkach na obronę – większych niż francuskie. „W obliczu zagrożeń na wschodzie Unii i nieobliczalnego zachowania Rosji, Brexit osłabi UE” – ostrzega były szef polskiego MSZ.
Także bułgarski euro deputowany Kovachev mówi o dużym poziomie ryzyka w sferze obrony i bezpieczeństwa w Europie w przypadku wystąpienia Wlk. Brytanii z UE. Ale niezależnie od tego, jaki będzie wynik brytyjskiego referendum 23 czerwca, potrzebna jest debata o przyszłości Unii Europejskiej – podkreśla niemiecki chadek David McAllister.
Jannis Papadimitriou/ Barbara Cöllen