Internet. Groźna dominacja cyfrowych gigantów
8 października 2023Mają ogromny głód władzy. Amerykańskie platformy cyfrowe w ciągu kilku lat przejęły internet, stworzyły za pomocą nieczystych metod nieosiągalne monopole, kontrolują ruch i przychody oraz osiągają olbrzymie zyski. Do 2029 roku nadal możliwy jest opór, potem już nie. – Jeśli tego nie zmienimy wkrótce nastąpi koniec naszej demokracji! – ostrzega Martin Andree w rozmowie z DW.
Martin Andree jest naukowcem zajmującym się mediami społecznościowymi na Uniwersytecie w Kolonii. W swojej publikacji „Atlas cyfrowego świata” już udowodnił, jaką moc gromadzą duże amerykańskie platformy internetowe. Przeprowadził też pomiar dostępu użytkowników do stron internetowych w Niemczech i badał rynek reklam w sieci.
– Stwierdziliśmy, że prawie całe użytkowanie koncentruje się na bardzo niewielu platformach – mówi Andree. Konkretnie: 70 procent ruchu internetowego. - Cała reszta internetu to ogromne cmentarzysko – dodaje.
Internet. Wrogie przejęcie
Google, Facebook, Amazon i inne firmy przeprowadziły „wrogie przejęcie” sieci z dramatycznymi konsekwencjami. Ale jak do tego doszło? – Po pierwsze, wykorzystali luki regulacyjne i zmylili instytucje państwowe w taki sposób, że mamy rażące i wręcz feudalnie błędne regulacje – mówi ekspert. Od wielu lat prowadzą oni z władzami grę w kotka i myszkę przy użyciu sztuczek lobbingowych.
Co ważniejsze, reklama trafia zawsze tam, gdzie jest publiczność i kupujący. Zyski płyną do kasy gigantów cyfrowych, którzy stają się coraz zamożniejsi i po prostu wykupują konkurentów z rynku. Przykłady: facebook (obecnie: Meta) przejmuje w 2014 roku usługę messengera WhatsApp, a Elon Musk przeprowadza miliardową transakcję zakupu Twittera (obecnie: X) rok temu.
Totalna kontrola
– Ofiarami są przede wszystkim media, a tym samym różnorodność informacji – stwierdza Andree. Dziennikarze, blogerzy, publiczna telewizja i nawet globalne koncerny – wszyscy są bez szans w starciu z gigantami intenetowymi. Coraz mniej ludzi odwiedza ich strony internetowe. Gdy redakcyjne media publikują swoje treści na platformach takich jak YouTube czy Instagram, robią to zawsze na warunkach tych platform - bez możliwości przekierowania klientów na własne strony za pomocą tzw. linków zwrotnych.
– Za kilka lat podstawy kształtowania naszej opinii politycznej będą kontrolowane przez kilka amerykańskich platform – ostrzega Andree. Pod koła gigantów internetowych coraz bardziej dostaje się gospodarka. Coraz więcej transakcji handlowych odbywa się za pośrednictwem dużych platform – oczywiście według warunków narzucanych przez korporacje Big Tech. Oprócz tego gromadzą one ogromne ilości cennych danych użytkowników. Andree wie, że wiedzę na temat życzeń klientów można przekształcić w zyski, na przykład poprzez produkcję przyciętych na klienta produktów „bezpośrednio przez producentów”. Amazon już dystrybuuje własną linię produktów pod nazwą „Amazon Basics”. Apple dzięki swojej usłudze płatności stał się już częścią sektora finansowego. Czy działa tu sprawiedliwa konkurencja? – Już jej nie ma! – uważa Andree.
Dawid przeciwko Goliatowi
Czy urodzony w 1971 roku Martin Andree, jest Davidem ery internetowej, który staje do walki przeciwko Goliatom branży technologicznej? Oskarżenia wygłaszane przez kolońskiego eksperta medialnego, który sam prowadzi własną firmę w branży cyfrowej, brzmią ostro, miejscami wręcz alarmująco.
Ostrzegawcze głosy takie jak jego pojawiały się już od czasów, gdy branża technologiczna w duchu kalifornijskich lat 60. rozpoczęła swoją działalność, by przynieść światu nową wolność, wymianę i przejrzystość. Jednak rzadko ktoś taki, jak Andree, tak zrozumiale wyjaśniał piękny nowy świat internetu, jasno określał zwycięzców i przegranych oraz ukazywał nieuniknione zagrożenia dla demokracji i gospodarki. Ale na koniec Andree dziwnie optymistycznie dodaje: „Koncentrację władzy firm internetowych można złamać”.– Łatwo moglibyśmy uwolnić sieć, przywrócić pluralizm w ruchu internetowym i zlikwidować istniejące błędne regulacje – uważa ekspert.
Uwolnić internet
Plan Andree na „uwolnienie internetu” opiera się na 15 filarach. Po pierwsze, konieczne jest wprowadzenie otwartych standardów, aby użytkownicy mogli dzielić się treściami wideo, obrazami i tekstem między różnymi platformami. Dostawcy treści potrzebują pełnej swobody w kierowaniu ruchu na własne strony za pomocą linków zwrotnych. Dodatkowo, giganci technologiczni powinni ujawniać swoje przychody i zyski, aby państwa mogły na nich nałożyć pełne opodatkowanie. A na koniec dane użytkowników powinny być od teraz dostępne dla wszystkich konkurentów w sieci. Tu potrzebni są ustawodawcy i organy regulacyjne.
– Wszystkie te środki nie kosztują nic – wskazuje Andree. – A większość z nich można by wprowadzić natychmiast, jeśli naprawdę chcemy rozwiązania – dodaje. Czy publikacja „Big Tech muss weg!”, która ukazała się w wydawnictwie Campus okaże się mitycznym kamieniem Dawida, który pozwoli obalić Goliata pod postacią gigantów technologicznych? Kto wie. Ale książka Martina Andree jest bez wątpienia kamieniem milowym.