Kilkanaście przypadków nowej mutacji w jednej klinice
23 stycznia 2021Jak informuje stołeczny „Tagesspiegel” urząd zdrowia berlińskiej dzielnicy Reinickendorf nałożył na całą klinikę Humboldta stołecznej grupy szpitali Vivantes kwarantannę. Choć do tej pory mówi się o 14 przypadkach nowej mutacji koronawirusa we wspomnianej klinice, eksperci wychodzą z założenia, że zakażonych tym wariantem wirusa jest więcej. Mowa jest o dwucyfrowej liczbie. Zakażeni mogą być też bliscy szpitalnego personelu, na co wskazują symptomy, które się u nich miały pojawić. Szpital nie przyjmuje nowych pacjentów, również w nagłych przypadkach.
Personel może tylko przebywać w domu i klinice
Według „Tagesspiegel”, personel szpitala jest objęty tzw. „kwarantanną wahadłową”, co oznacza, że osoby te mogą poruszać się jedynie z domu do szpitala i odwrotnie. Obowiązują je wszystkie zasady, które dotyczą osób przebywających na kwarantannie. I tak już ograniczony dostęp do szpitala podlega teraz jeszcze większym rygorom. Zrezygnowano chociażby z usług naprawczych.
Pracownicy kliniki i eksperci mówią o „bolesnym kroku”, ponieważ opieka medyczna, a w tym ta konieczna w nagłych przypadkach, została w północnej części Berlina ograniczona. Był to jednak krok nie do uniknięcia, jak pisze stołeczny dziennik. Chodzi nie tylko o ochronę pacjentów i personelu, ale i wszystkich mieszkańców stolicy Niemiec.
Jeszcze w sobotę (23.1.2021) ma odbyć się spotkanie kryzysowe m.in. berlińskiej senator ds. zdrowia Dilek Kalayci (SPD) z przedstawicielami Instytutu Roberta Kocha (RKI), pracownikami szpitala oraz służbami ratowniczymi.
Dziennik zaznaczył, że chodzi o to, by zyskać ogląd całej sytuacji i tego, jak bardzo nowa mutacja koronawirusa rozprzestrzeniła się w stołecznym szpitalu. Wszyscy pacjenci kliniki, jak i personel mają zostać poddani testom. W przypadku pozytywnego wyniku, próbka będzie sekwencjonowana po to, by sprawdzić, czy zawiera nowy wariant wirusa.
Nowa mutacja prawdopodobnie groźniejsza
Mutacja B.1.1.7 pojawiła się po raz pierwszy pod koniec ubiegłego roku w hrabstwie Kent w Wielkiej Brytanii i szybko dotarła do Londynu i innych części kraju. Również w Niemczech odnotowano jej przypadki. Uchodzi za bardziej zakaźną niż pierwotna forma koronawirusa, choć nie ma na to jeszcze ostatecznych naukowych dowodów. Jak przypomina „Tagesspiegel” konsekwentne przestrzeganie zasad kwarantanny umożliwiłoby opanowanie również tej mutacji.
W takich miejscach jak szpitale, w których przebywają zakażeni pacjenci, nawet przy stosowaniu masek, zachowaniu środków higieny i wietrzeniu pocieszeń cześć wirusów przenika do powietrza i mutacja jak ta zwiększa ryzyko infekcji, szczególnie dla personelu.
Dodatkowym zmartwieniem będzie, jeśli potwierdzi się, że ten wariant wirusa jest bardziej śmiertelny niż pierwotny. Jeszcze nie ma na to dowodów, ale istnieją wyraźne przesłanki ku temu. Ewentualność ta uchodzi za przekonującą.
Większa zakażalność oznacza, że wirusy są bardziej skuteczne w przedostawaniu się do ludzkich komórek. Zasada ta da się prawdopodobnie przełożyć na rozprzestrzenianie się w obrębie całego organizmu. Może to oznaczać, że wirus będzie w stanie rozmnażać się szybciej niż pierwotny wariant koronawirusa, a to oznaczałoby, że spada szansa na odpowiednią reakcję systemu odpornościowego zakażonej osoby.
W przeciwieństwie do innych mutacji, odnotowanych w Brazylii czy RPA, obecnie dostępne szczepionki zdają się być skuteczne w przypadku mutacji B. 1.1.7. Ostatecznej pewności co do tego jednak również nie ma.
(TAGESSPIEGEL/gwo)