Autor nowej książki o III Rzeszy: Hitler był narkomanem
9 września 2015"Der totale Rausch. Drogen im Dritten Reich" ("Totalny haj. Narkotyki w Trzeciej Rzeszy") to tytuł książki niemieckiego autora Normana Ohlera, znanego do tej pory jako autora beletrystyki.
Jego pierwsza książka z gatunku literatury faktu powstała po 5 latach grzebania w archiwach w Niemczech i w Stanach Zjednoczonych. Autor twierdzi, że przeanalizował liczne dokumenty, które do tej pory nie były uwzględniane w badaniach naukowych. Książkę oparł ponadto na rozmowach ze świadkami historii, historykami wojskowości i lekarzami.
Wojna na dopingu
Wynik jego prac rzuca zupełnie nowe światło na wizerunek faszystowskich Niemiec i ich ideologię. Pomimo prowadzonej przez władze III Rzeszy walki z narkomanią, Blitzkrieg Hitlera stał się możliwy nie tylko dzięki znakomitemu zmotoryzowaniu wojsk, ale dzięki 35 milionom dawek pervitilu, środka na bazie amfetaminy o działaniu podobnym do współczesnej metaamfetaminy krystalicznej.
Sam Hitler też swą energię i emfazę podczas publicznych wystąpień zawdzięczał raczej swemu przybocznemu lekarzowi niż naturalnej witalności, twierdzi autor książki. Według jego badań, gdy Hitler zimą 1944 roku wydał rozkaz do finalnej ofensywy, był właściwie cały czas pod silnym działaniem substancji odurzających. Jego lekarz Theo Morell miał wstrzykiwać mu najróżniejsze środki dopingujące, cocktaile hormonalne i twarde narkotyki. Tylko w ten sposób Hitler mógł do końca bronić swoich szaleńczych idei.
Narodzinom książki patronował cieszący się powszechnym uznaniem historyk Hans Mommsen, który stwierdził w komentarzu: "Ta książka zmienia cały wizerunek".
Prawda, spekulacje, domysły
W pierwszych recenzjach książki krytycy powątpiewają nieco w źródła informacji.
Austriacka "Kronen Zeitung" zaznacza, że powszechnie wiadomo, iż Hitler w ostatnich latach swojego życia cierpiał na zespół jelita drażliwego i chorobę Parkinsona, stąd nic dziwnego, że musiał przyjmować tak wiele leków. Możliwe jest także, co twierdzi autor, że nie wszystkie leki były skrupulatnie odnotowywane w raportach, bo za licznymi znakami "X" kryły się prawdopodobnie dawki amfetaminy, a nie cukru gronowego.
"Faktem jest, że odkrycia Ohlera opierają się na notatkach lekarza piszącego owe "X“, ale znaczenie tego symbolu nie zostało nigdy wyjaśnione", zaznacza austriacki dziennik
Czeka na telefon z Hollywood?
"Die Welt" w ironicznym komentarzu pisze, że jeżeli byłaby to prawda, "należałoby powtórzyć cały Blitzkrieg, bo Niemcy byli na dopingu". Gazeta pisze już potem w poważniejszym tonie, że należy właściwie obawiać się o jakość niemieckich mass mediów, które aż tak bardzo ekscytują się tym tematem.
"Pierwsze recenzje ukazują, jaką fascynację wywołuje wizja naćpanych nazistów. 'Spiegel' aż na trzech stronach z lubością roztrząsa wszystkie spekulacje autora, by na koniec jednak znów powrócić na grunt realizmu".
Internauci pod artykułami prasowymi jak zawsze wyrażają bez ogródek swoje zdanie, przypuszczając, że ktoś znów sięgnął po najbardziej chwytliwy temat i czeka tylko, kiedy zgłosi się do niego Hollywood z propozycją sfilmowania takiej historii.
opr. Małgorzata Matzke