AfD szuka patrona swojej fundacji. W Niemczech awantura
21 grudnia 2017Każda licząca się partia w Niemczech ma zbliżoną do swojego programu fundację, dzięki której dociera do bardzo szerokich rzesz społeczeństwa. Także prawicowo-populistyczna, antyislamska Alternatywa dla Niemiec (AfD) nie chce być gorsza. Nie mówiąc o tym, że fundacje polityczne są finansowane ze środków publicznych i są to rocznie miliony euro. AfD jest jednak skłócona i także temat fundacji rozbudza ciągle nowe spory, zwłaszcza o to, kto miałby zostać jej patronem. Ostatnio słowo chce mieć przywództwo partii. – Byłbym usatysfakcjonowany, gdyby fundacja nosiła imię Gustava Stresemanna – powiedział "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (20.12.2017) szef AfD Alexander Gauland. – Osobowość Gustava Stresemanna by do nas pasowała, dlatego jestem za tą propozycją, o ile nie ma problemów prawnych z tym nazwiskiem – uzupełnił drugi przewodniczący partii, Joerg Meuthen. Ostateczną decyzję zarząd AfD chce podjąć na swoim posiedzeniu 19 stycznia 2018.
Rodzina noblisty grozi sądem
Rodzina Gustava Stresemanna słysząc o planach AfD bada, jakie ma możliwości prawne, by zapobiec nazwaniu fundacji AfD imieniem jej przodka.
– To, co w końcu z przekonania reprezentował mój dziadek, jest całkowitym przeciwieństwem tego, co uosabia AfD – stwierdził na łamach dziennika „Bild” wnuk noblisty Walter Stresemann. Pomysł spotkał się też z dezaprobatą Instytutu im. Gustawa Stresemanna (GSI) w Bonn, ponadpartyjnej placówki kształcenia politycznego. – Strategia wykluczania głoszona przez AfD kłóci się z ideałami Gustava Stresemanna – powiedział agencji dpa szef zarządu GSI Ansgar Burghof.
Z oburzeniem zareagował też wiceszef FDP Wolfgang Kubicki. – Uczynienie noblisty Stresemanna patronem fundacji zbliżonej do AfD jest nie tylko makabryczne, ale też pozbawione świadomości historycznej – powiedział FAZ niemiecki liberał.
Gustav Stresemann, kanclerz i minister spraw zagranicznych Republiki Weimarskiej był pierwotnie monarchistą, później jednak radykalnie zmienił poglądy i stał się demokratą z przekonania. Za swoją politykę zbliżenia z Francją otrzymał w 1926 r. wraz ze swoim francuskim kolegą Aristidem Briandem Pokojową Nagrodę Nobla. Mniej przychylny był Polsce. Myślał o zlikwidowaniu „polskiego korytarza”, łączącego terytorium Polski z Bałtykiem, do czego środkiem nacisku stała się mniejszość niemiecka w II Rzeczypospolitej i polsko-niemiecka wojna celna.
A może Erazm z Rotterdamu albo Kant?
Faworytem na fundację pod skrzydłami AfD jest założone przez członków tej partii stowarzyszenie Desiderius Erasmus Stiftung (DES). Kiedy jesienią rozeszła się informacja o planach populistów, by obrać sobie za patrona humanistę Erazma z Rotterdamu, w Niemczech wybuchła burza. „Mamienie «narodu» humanizmem tam, gdzie panoszy się pogarda dla ludzi, jest bezczelnością” – pisali komentatorzy niemieckich gazet. Erazm z Rotterdamu jest patronem unijnego programu wymian studenckich.
Protesty wybuchły też w Niemczech w marcu, kiedy kolejne stowarzyszenie podało, że planuje powołanie do życia zbliżonej do AfD fundacji im. Immanuela Kanta. Z oburzeniem zareagowała istniejąca już od 2004 r. fundacja im. Kanta z Freiburga (Kantstiftung), która postawiła sobie za cel wychowanie w duchu pokoju, poszanowania praw człowieka, demokracji i ochrony środowiska. Plany AfD nazwaniem swojej fundacji imieniem tego wybitnego myśliciela oświecenia są „horrorem” i „szydzeniem z naszego patrona” – podsumował szef fundacji Berthold Lange.
Partie i ich fundacje
Fundacje polityczne powstały w Niemczech w reakcji na doświadczenia Republiki Weimarskiej. Ich zadaniem jest kształcenie polityczne szerokich rzesz społeczeństwa. Dzieje się to m.in. poprzez publikacje, stypendia, konferencje i dyskusje. Finansowane są głównie ze środków publicznych. Do największych i najbardziej znanych należą Fundacja im. Friedricha Eberta o profilu socjaldemokratycznym, powiązana z CDU Fundacja Konrada Adenauera i z CSU Hannsa Seidela, bliska ideowo partii Zielonych Fundacja im. Heinricha Bölla czy też zbliżona do partii Lewicy Fundacja im. Róży Luksemburg.
Elżbieta Stasik / dpa