Niemiecka prasa: AfD przesunęła się jeszcze bardziej w prawo
4 grudnia 2017Opiniotwórcza Die Welt (Berlin) ostro rozprawia się z postawami AfD:
„AfD lubi podawać się za «patriotyczną», a w weekend na zjeździe w Hanowerze gorliwie podkreślała miłość do kraju. Ale miłość do tego kraju oznaczałaby, że lubi się żyjących tu ludzi, a do zastanego społeczeństwa ma się pozytywne nastawienie. Naród, do którego odwołuje się AfD nie jest realny, jest fikcją, i żeby rzeczywiście być lubianym przez tą partię, najpierw taki naród musiałby być stworzony na nowo. Tak więc ci, którzy tzw. starym partiom zarzucają «przenarodowienie», musieliby się sami «przenarodowić». Propagandziści tego prawicowego antypatriotyzmu mogli w weekend umocnić swoją partyjną pozycję. Kto w wyborach do kierownictwa partii chciał się wybić na wysokie stanowisko, musiał zamanifestować radykalną nienawiść wobec islamu. Kandydaci musieli też zdystansować się od więzi Niemiec z Zachodem w NATO: «Musimy przezwyciężyć członkostwo w NATO» - powiedział mocodawca AfD Alexander Gauland, «i osiągnąć ład pokojowy z Rosją». AfD jest też o tyle niepatriotyczna, że chce naród niemiecki narazić na przygodę w sferze polityki bezpieczeństwa”.
Kölner Stadt-Anzeiger (Kolonia) pisze o odsunięciu od wpływów sił umiarkowanych w AfD:
„AfD przesunęła się jeszcze bardziej w prawo. Umiarkowani politycy AfD zostali mocno upokorzeni w walce o przywództwo partyjne, a prawicowe skrzydło partii zademonstrowało swoją siłę. Jest znamienne, że w Hanowerze prawie nie mówiono o treściach. Zamiast tego AfD udowodniła, że w sposób mistrzowski opanowała sztukę dobijania targu i mnożenia funkcji, co tak chętnie zarzuca tzw. starym partiom”.
Landeszeitung (Lüneburg) w tym samym tonie pisze, że „AfD ponownie przeszła sama siebie i jeszcze bardziej przesunęła się na prawo. Meuthen i Gauland tworzą nowe dwuosobowe przywództwo partii. Ten duet ustawił się za skrajnie prawicowym Hoecke. Po odejściu Frauke Petry umiarkowane siły nie mają już żadnego oparcia w partii. A jest to partia, która wykreowała się na wielki anty-establishment, choć robi dokładnie to, co innym zarzuca: targowanie się i manipulowanie władzą. Partia, która innych polityków określa mianem kłamców, pomimo że sama ma problemy z prawdą historyczną. Partia, która wybrała prawicową, agresywną Doris Sayn-Wittgenstein, która uważa Ruch Tożsamościowy za «nieszkodliwą» grupę ćwiczącą tańce ludowe. I jest jeszcze Beatrix von Storch, która podkreśla, że chodzi o kwestię", czy w przyszłości Niemcy w ogóle będą nadal istnieć. Przy czym pytanie to jest bezpodstawne, jak długo istnieją alternatywy dla AfD”.
Mittelbayrische Zeitung zastanawia się jaka będzie AfD i czego można jeszcze od niej oczekiwać:
„Możliwe, że AfD po zjeździe w Hanowerze stanie się jeszcze bardziej fundamentalistyczna, argumentująca w sposób bardziej rasistowski i bardziej atakująca niż dotychczas. Ma przyzwolenie, na to by być bardziej szorstką, bardziej niszczycielską w Bundestagu i parlamentach landowych. Ale nie będzie bardziej konstruktywna. AfD postrzega siebie jako sól w oku systemu demokratycznego, jako najważniejszą partię protestu przeciwko «establishmentowi». Więcej ani nie chce ani najwidoczniej też nie potrafi. Do praktycznego sprawdzianu jej politycznych żądań o- wyjścia z UE, powrotu do niemieckiej marki czy zerowej imigracji - nie musi przystępować. Na szczęście”.
Opr. Barbara Cöllen