„Zrabowane dzieci" [GALERIA]
Rząd RFN odmawia rekompensat dla osób porwanych i zgermanizowanych jako dzieci przez III Rzeszę,
Ofiary Lebensborn e.V.
„Aryjskie” dzieci rabowane w całej Europie – mapa informacyjna
Wystawa przywołuje pamięć ofiar
Wejście na wystawę „Zrabowane dzieci – Zapomniane ofiary” w NS-Dokumentationszentrum der Stadt Köln (byłej siedzibie Gestapo).
Dzieci Zamojszczyzny
Uprowadzanie dzieci na Zamojszczyźnie Od listopada 1942 do marca 1943 r. Niemcy wysiedlili z Zamojszczyzny ok. 110 tys. osób, w tym ok. 30 tys. dzieci, by stworzyć miejsce dla niemieckiego osadnictwa. Grupę wyselekcjonowanych sierot nazwano Dziećmi Zamojszczyzny. Część z nich wywieziono do obozów, część do fabryk w III Rzeszy. Kilkanaście tysięcy poddano germanizacji. Do Polski powróciło 800.
Mały Auschwitz
W Łodzi stworzono obóz koncentracyjny dla dzieci, nazywany "Małym Auschwitz". Na zdjęciu dzieci z obozu przy ulicy Przemysłowej.
„Rasowo cenne” dziecko
Hermann Lüdeking, urodzony jako Roman Roszatowski „gdzieś w Polsce” (metryka została sfałszowana). Z Lebensborn adoptował go, jako „rasowo cenne” dziecko, wysoki funkcjonariusz SS. Kiedy chłopiec chciał się czegoś dowiedzieć o swoim pochodzeniu, Lüdekingowie go odtrącili. Do dziś nie wie, gdzie i kiedy się urodził, kim byli jego rodzice. Na zdjęciu po lewej: z adopcyjną matką Marią Lüdeking.
Janina Kunsztowicz alias Johanna Kunzer
Wywieziona z Poznania w 1941 r., została adoptowana przez nauczycielkę Katherine Rinck. Po zakończeniu wojny Rinck ukrywała dziewczynę, by nie dopuścić do jej wyjazdu do Polski, gdzie czekała na nią prawdziwa matka. O swoim pochodzeniu Janina dowiedziała się pod koniec lat 80. XX w. Powróciła do nazwiska polskiej matki, za co musiała zapłacić 990 marek.
Halina Bukowiecka alias Helene Buchenauer
Pod pozorem kontroli lekarskiej, została w 1942 r. przebadana pod kątem „przydatności rasowej”. Miała siedem lat. Uprowadzono ją do Rzeszy i powiedziano, że wszyscy jej krewni nie żyją. Została adoptowana przez niemiecką rodzinę, w której traktowano ją jak córkę. Po wojnie wróciła do Polski, do dziadka, który nie mógł znieść, że wnuczka nie mówi po polsku. W polskiej szkole uważano ją za Niemkę.
Barbara Paciorkiewicz (Barbara Gajzler) alias Bärbel Rossmann.
Odebrana w 1942 r. polskiej rodzinie, została wywieziona do Rzeszy. Adoptowana przez małżeństwo z Lemgo, miała zastąpić im zmarłą córkę. „Nigdy jej nie dorównałam, mimo różnych kar i dyscypliny...”. W 1948 r. wróciła do Polski. Była sierotą, tułała się po rodzinie, w końcu trafiła do domu dziecka. Kiedy miała 28 lat pojechała do Lemgo, by zadecydować kim jest. „Mimo wszystko wybrałam Polskę”.
Zita Suse alias Zyta Sos
Porwana z domu dziecka w Łodzi, jako ośmiolatka trafiła do szkoły SS w Achern. Od komendanta szkoły usłyszała, że Hitler jest jak ojciec, który ją kocha. - Nie wiedziałam, że Hitler to Bóg - odpowiedziała. Została zbita do nieprzytomności. Trafiła do obozu koncentracyjnego dla dzieci w Łodzi, potem do ośrodka Lebensborn w Rzeszy. „Siedziałam godzinami w kącie i gryzłam palce. Umarłam za życia”.
Przeżył eksperymenty
Nikołaj Kałasznikow trafił do domu dziecka w Sokolnikach (dzielnica Charkowa), przeżył tam eksperymenty medyczne. Tu ze zdjęciem z 1945 r.
Dzieci z domu dziecka w Sokolnikach
Z 1682 dzieci, które przybywały w domu dziecka i w większości były traktowane jako „bank krwi” dla rannych lotników, ocalało 56. Przed spaleniem ich wraz z budynkami uratowała ocalałych jedna z wychowawczyń, która na kolanach przebłagała SS-mana, by pozostawił dzieci przy życiu (Nikołaj Kałasznikow oznaczony strzałką).
Oczami dziecka
Sokolniki - rysunki wspomnieniowe dzieci z domu dziecka. „Po transfuzjach krwi dzieci wywożono do lasu, gdzie umierały w męczarniach“ oraz „Masowe rozstrzeliwania w lesie”
„W żyłach pokonanych narodów może płynąć nordycka krew”
W sierpniu 1941 r. Himmler wizytował obóz koncentracyjny w Mińsku. Zobaczył tu rosyjskiego chłopca, którego „rasowość” zrobiła na nim tak duże wrażenie, że zabrał (!) go ze sobą. Kostia Harelek (po zniemczeniu Gerelik) trafił do koszar dla dzieci. Himmler otrzymywał co pół roku jego świadectwo i zdjęcie. W 1944 r. nakazał, by Kostia wyuczył się technicznego zawodu. Tu ślad chłopca się urywa.