Zjazd polskich niemcoznawców: staramy się być pośrednikiem
1 grudnia 2017Deutsche Welle: Co kryje się zy tytułem trzeciej edycji kongresu polskich niemcoznawcow we Wrocławiu: „Otwarte Niemcy” – ze znakiem zapytania, a w podtytule „500 lat po Lutrze”?
Krzysztof Ruchniewicz: Chcieliśmy oczywiście nawiązać do 500-letniej rocznicy reformacji i staramy się stworzyć łącznik między tym, co się działo 500 lat temu - reformami, które zaproponował Luter i tym, jakie one miały wpływ na dzieje Niemiec, ale także Europy - i tym, co się dziś dzieje w Niemczech. Stąd też „otwarte Niemcy” zakończyliśmy znakiem zapytania mając na uwadze kryzys uchodźczy, problemy wewnętrzne obecnie w Niemczech, czyli pojawienie się bardzo silnej partii nacjonalistycznej, która w końcu weszła do Bundestagu itd. Stąd też wydawało nam się, że takie połączenie reformatora – Lutra z jego reformami, z tym znakiem zapytania „otwarte Niemcy?”, że jest to bardzo dobry kontrast i zachęci różne osoby do zastanowienia się, do podjęcia tych różnych wątków i zastanowienia się nad kondycją tych współczesnych Niemiec, gdzie też rozważa się, jak będzie wyglądać ich przyszłość.
DW: Zjazd niemcoznawczy we Wrocławiu jest cyklicznym akademickim wydarzeniem. Do jakich ośrodków jest kierowany?
KR: To prawda, że nasz zjazd niemcoznawców w pierwszej kolejności kierujemy do różnych ośrodków uniwersyteckich czy pozauniwersyteckich w Polsce, które zajmują się tematyką niemcoznawczą. Jest to dla nas też okazja, żeby poznać, jakie prace powstają w tych ośrodkach. To jest kwestia przepływu informacji, w tym też możliwość poznania koleżanek i kolegów trochę od innej strony, jako tych, którzy wygłaszają, którzy pracują, którzy dyskutują. Ważną rzeczą było też to, żeby na zjazd zapraszać także młodych ludzi, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w tej problematyce, żeby pokazać, że warto zajmować się tym tematem, że warto poznawać naszego zachodniego sąsiada, że warto się dalej kształcić. Jeśli uwzględnimy na przykład znajomość niemieckiego wśród studentów to od kilku lat zauważamy tendencję malejącą. Już niewiele osób zna ten język, żeby swobodnie się nim porozumiewać, czy też czytać teksty naukowe. Wydaje nam się, że taki zjazd jest też okazją, żeby pokazać młodym ludziom poprzez uczestniczenie w różnych panelach, że są koledzy i koleżanki starsi, którzy mieli podobne dylematy przed wielu laty, ale jakoś sobie z tym poradzili i uznali, że temat jest ciekawy i warto się nim zajmować.
DW: Jakie tematy dominują obecnie w badaniach niemcoznawców w Polsce?
KR: Powstało bardzo wiele studiów, także publikacji, które poruszały problem, jak zmieniały się Niemcy po zjednoczeniu - czyli transformacja polityczna, gospodarcza odegrała znaczącą rolę. Dużą rolę odgrywa też w badaniach polskich niemcoznawców próba przybliżenia tego dorobku niemieckiego, który powstał. I tutaj takim sztandarowym wręcz projektem jest „Niemiecka biblioteka poznańska” prof. Huberta Orłowskiego Ukazało się prawie 50 tomów, co jest naprawdę bardzo dobrym wynikiem. Dzięki temu przeciętny obywatel w Polsce może sięgnąć sobie po tę publikację i niejako z pierwszej ręki dowiedzieć się, czym interesują się niemieccy badacze, czym interesują się niemieccy filozofowie itd.
Kolejną rzeczą, która jest też istotna, są pytania o to, jaka ma być pozycja Niemiec w Europie. Wstąpienie Polski do UE przecież jeszcze raz nam pokazało, że Niemcy, którzy dotychczas byli orędownikiem wstąpienia Polski do Unii, teraz stali się partnerem dla nas. Te relacje nabrały zupełnie innego wymiaru. Polska samodzielnie może tworzyć swoją politykę wobec UE, ale tak samo Niemcy niekoniecznie muszą tworzyć swoją politykę z Polską. Chociaż obserwujemy, że mimo różnych tendencji kryzysowych, dalej Niemcy chcą razem z Polską wpływać na sprawy europejskie.
DW: Centrum im. Willy'ego Brandta Uniwersytetu Wrocławskiego, organizator zjazdu, zaprasza do Wrocławia także media, oficyny wydawnicze, fundacje, NGOsów, polityczne thing-tanki itd. Czyli nie jest to tylko spotkanie środowiskowe?
KR: Nie. Dużą uwagę zwracamy na całą infrastrukturę niemcoznawstwa w Polsce. Wydaje nam się, że jako ci specjaliści zajmujący się Niemcami możemy być na różnych płaszczyznach ciekawymi partnerami do rozmowy, do dyskusji - tym bardziej, że dla nas tym punktem odniesienia są Niemcy. Zajmujemy się tym tematem zawodowo i możemy kompetentnie wypowiedzieć na wiele spraw dotyczących tego kraju lub też służyć pośrednictwem. Bo zadaniem Centrum jest bycie pomostem między Polską a Niemcami, żeby te Niemcy lepiej rozumieć w Polsce. Poprzez znajomość języka, poprzez prace naukowe publikowane po polsku i niemiecku staramy się być pośrednikiem. I temu służą te zjazdy. Jest to więc okazja, żeby przedstawić nasze wyniki badań, ale także także zachęcić tych, którzy są popularyzatorami tej wiedzy. Te zjazdy mają nie tylko charakter wymiany. One też mają charakter dialogiczny. I to jest sprawa kluczowa. Nam bardzo zależy na dialogu, na dyskusji i to na rzeczowej i poważnej dyskusji. Dlatego dla nas nie liczą się wybory polityczne. Dla nas kluczowe są kompetencje poszczególnych osób, które się zgłaszają na ten zjazd. I to ma gwarantować wagę i znaczenie tych debat. Nas bardziej interesują kwestie, sprawy, które dotyczą Niemiec.
Podczas tego zjazdu, i to jest nowum, uznaliśmy, że nie sposób zajmować się tylko Niemcami nie uwzględniając pewnych aspektów w relacjach polsko-nimieckich, które budzą dzisiaj pewne kontrowersje. Na przykład jednym z takich tematów, co wydaje nam się rzeczą ważną, także w kontekście europejskim, to jest sprawa ukazania II wojny światowej w muzeach europejskich. I bardzo świadomie zrezygnowaliśmy z pokazania tej problematyki w muzeach niemieckich czy muzeach polskich, bo uznaliśmy, że jest to szerszy problem i powinniśmy nad tym debatować właśnie na płaszczyźnie europejskiej, żeby pokazać jaka jest specyfika tej problematyki, czy potrzebne są dalsze dyskusje, korekty, uzupełnienia.
DW: Czy związki polskich i niemieckich środowisk naukowych są silne i odporne na psucie przez realna politykę?
KR: Jest to dialog, który przecież nie zaczął się wczoraj, tylko ma historię. I te kontakty, które zostały zawiązane przez moich mistrzów, przez moich nauczycieli np. prof. Wrzesińskiego czy prof. Karola Joncę one były po prostu w sposób naturalny przekazywane nam jako pewne zadanie, pewne wyzwanie do kontynuacji. Niedawno zmarł jeden z najbardziej znanych historyków niemieckich Klaus Zernack. Wystarczy sięgnąć po nekrolog prof. Zernacka, który ukazał się we Frankfurter Allgemeine Zeitung, żeby przekonać się, że połowa osób, które w ten sposób upamiętniły profesora to historycy polscy. To tylko pokazuje ogromny potencjał, zakres tej wymiany, która jest czymś naturalnym. Tak więc dla nas stosunki polityczne, które nas martwią naturalnie, bo one tworzą w końcu ramy dla tych relacji, one nie wpływają w żaden sposób na te ożywione kontakty polsko-niemieckie, bo one się po prostu kierują całkiem innymi zasadami. Dla nas kwestią kluczową i zasadniczą jest kompetencja, jest reputacja, jest dążenie do prawdy a nie interes polityczny, czy też szukanie jakiegoś łatwego poklasku. To są wszystko rzeczy, które przekazywali nam nasi nauczyciele. Ja też staram się szukać dialogu, porozumienia mając też cały czas na uwadze okresy wojen, które były przecież zaprzeczeniem tych dobrych relacji polsko-niemieckich. Do dzisiaj przecież jeszcze ten cień II wojny światowej odgrywa znaczącą rolę. I stąd też te nasze działania, żeby starać się wyjaśniać, tłumaczyć te kwestie, które budzą nadal wielkie kontrowersje. I to możemy czynić nie tylko jednostronnie, ale także we współpracy z naszymi kolegami czy koleżankami.
DW: Jakie projekty polsko-niemieckie uważa Pan za szczególnie ważne obecnie?
KR: Na pewno wymieniłbym projekt, który jest w trakcie realizacji. To jest słownik kultury powojennych Niemiec, który właśnie przygotowujemy we współpracy z koleżankami czy kolegami z innych miast Polski. Jest to ogromne przedsięwzięcie, bo taki leksykon dotychczas się nie ukazał. Nie ukazał się też w Niemczech, co warto podkreślić.
Innym dużym projektem, który życzyłbym sobie, aby został zapoczątkowany to jest opracowanie też kilkutomowej historii Niemiec. Także brakuje całościowego spojrzenia na przykład na losy Polaków w Niemczech czy też Niemców w Polsce.
Zyczyłbym sobie też, żeby w Niemczech powstawały katedry zajmujące się historią Polski, bo to zainteresowanie historią Polski jest spore. Natomiast niejednokrotnie brak jest takich katedr, które byłyby na przykład finansowane ze strony polskiej, które mogłyby też tworzyć zaplecze intelektualne dla Polaków w Niemczech. I myślę, że ze strony państwa powinno być większe zainteresowanie, żeby tworzyć tego rodzaju instytucje na uczelniach niemieckich, tak ażeby można było bardziej intensyfikować już i tak intensywne kontakty, a przede wszystkim zaciekawić w Niemczech młodych ludzi Polską i pozyskiwać tych przyszłych multiplikatorów w samych Niemczech.
DW: Centrum Studiów Nimieckich i Europejskich im Willy'ego Brandta na Uniwersytecie Wrocławskim obchodziło w tym roku 15-lecie istnienia. Czym chce być w przyszłości?
KR: Chcielibyśmy, żeby to Centrum było ważnym pośrednikiem między Polską a Niemcami. Chcielibyśmy problemy, które dotyczą Polski, tłumaczyć w Niemczech, ale odwrotnie też. Te sprawy, którymi zajmują się Niemcy także tłumaczyć w Polsce. Chcielibyśmy przyczyniać się do większego zrozumienia sąsiadów nawzajem, żeby te dyskusje były rzeczowe, żeby były związane z argumentami, żeby gdzieś schować te emocje na boku. Bo one faktycznie w dyskusjach przeważają. I czasem te dyskusje stają się bardzo trudne.
DW: Dlaczego w Polsce brak jest przekonania o dobrych intencjach Niemców. Dlaczego trudno jest Polakom uwierzyć w przyjaźń niemieckiego sąsiada?
KR: Myślę, że to wynika z lenistwa umysłowego, ponieważ, żeby być partnerem, żeby być dobrym sąsiadem to wymaga aktywnej polityki. Pytanie, które mógłbym zadać w tym kontekście brzmiałoby: jaki mamy pomysł na te relacje? Jak widzimy tego sąsiada? Jak chcemy go postrzegać? Łatwo jest naturalnie schować się za różnego rodzaje uprzedzenia, jakieś fobie, odkurzać stereotypy. Ale to do niczego nie prowadzi. Jeżeli chcemy być partnerem, jeżeli chcemy aktywnie uczestniczyć w tym dialogu, no to musimy mieć pomysł na ten dialog, musimy coś zaproponować, musimy konkretnie do niego dążyć. Mnie się wydaje, że tego też oczekuje nasz partner niemiecki. To znaczy, że będziemy wspólnie uczestniczyć w wielkich projektach. I takich wielkich projektów w relacjach polsko-niemieckich strasznie potrzebujemy. Takim wspólnym projektem dla nas przez wiele lat była wspólna Europa. Czyli to działanie Polski i Niemiec na rzecz integracji kontynentu europejskiego. Ten temat teraz zszedł z wokandy w Polsce, nad czym ubolewam. Ale wydaje mi się, że ten cel nadal pozostaje i takich dużych projektów potrzebujemy więcej, bo dzięki aktywnemu uczestnictwu będziemy mogli tworzyć lepsze sąsiedztwo.
Rozmawiała Barbara Cöllen, Wrocław
Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy'ego Brandta na Uniwersytecie Wrocławskim jest placówką polsko-niemiecką opłacaną w połowie ze środków polskich, w drugiej połowie ze środków niemieckich. Partnerem Centrum jest Niemiecka Centrala Wymiany Akademickiej (DAAD). Dyrektorem Prof. dr Krzysztof Ruchniewicz