Zawiedzione nadzieje nad skrajem przepaści
27 kwietnia 2009Kluczowym wątkiem wspomnień Henryka Schönkera jest opisana w pierwszej części na podstawie notatek ojca szansa masowej i bezpiecznej emigracji Żydów śląskich. Zanim Heinrich Himmler zdecydował pod koniec kwietnia 1940 roku o utworzeniu na przedmieściach Oświęcimia obozu zagłady Auschwitz, na początku tegoż roku Leon Schönker, ojciec Henryka, prowadził desperackie próby zorganizowania emigracji społeczności żydowskiej z terenów okupowanych przez hitlerowców. To oni polecili mu utworzyć w Oświęcimiu Biuro Emigracyjne Żydów.
Żaden z historyków nie zakwestionował prawdziwości relacji Henryk Schönkera, ale wszystkim wydawało się to nieprawdopodobne, bo zmuszałoby do postawienia zasadniczego pytania, czy historia Żydów w Polsce mogłaby potoczyć się inaczej?
Odpowiedzialność spoczywa na wszystkich
Relacja wzbudziła zainteresowanie historyków warszawskiego Ośrodka „Karta”. Od razu sobie uświadomili, że to nie są kolejne wspomnienia kolejnej osoby, która przeżyła Holokaust, lecz bardzo ważne przesłanie. -"To jest to, co on chciałby przekazać całemu światu, że był taki moment, kiedy tak wiele osób pochodzenia żydowskiego można było uratować, gdyby Zachód nie zamknął przed nimi drzwi, nie był obojętny” - wyjaśnia Katarzyna Madoń-Mitzner, redaktorce wspomnień.
Henryk Schönker ukazuje nam, że to doświadczenie Holokaustu "obciąża w wymiarze moralnym cały świat, nie zaś tylko sprawców – ludobójcze Niemcy i ich europejskich pomocników" - tak napisał we wstępie do wspomnień Zbigniew Gluza z Fundacji „Karta”.
-"Anglicy nawet tę nielegalną emigrację, która była organizowana równolegle przez HIAS, też zamknęli, bo obwarowali okrętami porty. To było tak, jakby z płonącego domu nie tylko nie ratowyło się ludzi, tylko zabijało się deskami okna, żeby nie mogli uciekać” – opowiada Henryk Schönker.
Jego ojciec przewodniczył delegacji, która w Berlinie spotkała się nawet z Adolfem Eichmannem, kierownikiem Referatu Żydowskiego w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy. To też jeden z najbardziej frapujących wątków wspomnień Henryka budzących najwięcej kontrowersji. Do ich publikacji nie natrafiono na żaden dokument, na żadne wzmianki o wspomnianych faktach.
-"My mieliśmy intuicję, że to nie jest wymyślone, że to nie jest kłamstwo, że coś takiego musiało mieć miejsce, tym bardziej, że od wielu lat pracujemy nad XX-wieczną historią i wiemy, ile tam jest tajemnic, rzeczy zupełnie nieznanych”- opowiada Katarzyna Madoń-Mitzner z Fundacji „Karta”.
Nieznany aspekt Holokaustu
Historycy odnosili się do ujawnionych we wspomnieniach Henryka Schönkera faktów trochę, jak do bajki. Prof. Tomasz Szarota poparł tę hipotezę, a znalezione niedawno przez Artura Szyndlera, młodego historyka z Krakowa w niemieckim archiwum dokumenty bezpośrednio ją potwierdziły. Potwierdzają one, że wybawiono by od zagłady ponad 60.000 Żydów oraz, że Niemcy oczekiwali możliwości ich emigracji. Ale Żydzi w Polsce zostali sami – oskarża Henryk Schönker.
-„To właśnie lekceważenie, ta zupełna obojętność na los Żydów, to spowodowało w dużym stopniu, jeżeli nie w decydującym stopniu, właśnie tę decyzję, straszną, horrendalną – jeśli nikt się nimi nie interesuje, no to można ich zniszczyć. Gdyby ta emigracja doszła do skutku, to nie tylko ci Żydzi ze Śląska by się uratowali, lecz prawdopodobnie też z Generalnej Guberni. Ale nawet, gdyby nie wyjechało tylu Żydów, jak by było zainteresowanie ich losem, to Niemcy by się nie odważyli coś podobnego zrobić. I to pokazuje, że obojętność świata wobec losów Żydów, w decydujący sposób wpłynęła na tę horrendalną decyzję, jaką był Holokaust.”
Ludobójcy w lepszym świetle?
W czasie spotkań autorskich w Niemczech, pytano Henryka Schönkera, czy ujawnienie faktu, że hitlerowcy chcieli pozbyć się Żydów śląskich, proponując im emigrację, stawia hitlerowców w lepszym świetle?
-„Moja książka absolutnie nie stawia hitlerowców w lepszym świetle, ale ona stawia Zachód w gorszym świetle. A, co do opublikowania szczegółów o możliwości uratowania Żydów Śląskich z poparciem Niemców, to były fakty historyczne, i nie można powiedzieć, że to nieprawda”.
Książka Henryka Schönkera opowiada tylko w pierwszej części o tej nieprawdopodobnej historii. Druga część poświęcona jest graniczącej z cudem historii ocalenia. Henryk Schönker miał w 1939 roku 8 lat i opisał tę historię z tamtej perspektywy, perspektywy dziecka. Sam zresztą, jako młody żydowski chłopak, który cudem przeżył i ledwo trzymał się na nogach po straszliwym obozie w Bergen Belsen, też ocalił kogoś - młodą Niemkę gwałconą przez czerwonoarmistów. To jedna z najmocniejszych scen w książce.
-„Człowiek powinien jeden drugiemu pomagać i poważać go jako człowieka, wszystko jedno, jaki on jest, skąd on pochodzi, jaki ma kolor skóry i jaką wiarę wyznaje. Człowiek jest tylko człowiekiem i młodzież powinna szanować człowieka” - a reszta to już wolny wybór - mówi dzisiaj człowiek niezwykły, Henryk Schönker. Jego wspomnienia powinny być kanonem lektur szkolnych.