Zapowiada się wysoka frekwencja wyborcza w Bawarii
14 października 2018Lokale wyborcze są otwarte od godziny 8 rano. Blisko 9,5 mln obywateli Bawarii jest uprawnionych do wybrania na kolejne pięć lat nowego parlamentu krajowego, wśród nich jest 600 tys. osób głosujących po raz pierwszy.
Możliwe, że tym razem do urn pójdzie więcej wyborców niż podczas ostatnich wyborów do landtagu w 2013 r. – na to przynajmniej wskazują pierwsze liczby z bawarskich metropolii. W Ausgburgu frekwencja wyborcza wyniosła do południa 24,4 proc. (bez wyborców głosujących korespondencyjnie), pięć lat temu było to tylko 16,7 proc. Ale jak podkreśla miasto, może się to wiązać z piękną pogodą. W 2013 r. deszcz sprawił, że wielu wyborców wolało zostać w domu.
W Monachium do godz. 14 swoje głosy oddało 54,6 proc. wyborców (z głosującymi korespondencyjnie). W 2013 r. było to 49,7 proc. W Norymberdze głosowało do godz. 12 (także z głosującymi korespondencyjnie) 26,1 proc. (w 2013 - 21,2 proc.). Także w Norymberdze, przed tuzinami kamer telewizyjnych oddał swój głos premier Bawarii Markus Soeder (CSU), który wezwał obywateli do udziału w wyborach.
Oczekiwanie na wynik
Wynik wyborów oczekiwany jest z napięciem. Sondaże przedwyborcze prognozowały utratę przez CSU hegemonii. Gdyby przewidywania te miały się potwierdzić, Unia Chrześcijańsko-Społeczna będzie musiała sobie szukać partnera koalicyjnego. Szanse na stanie się drugą siłą polityczną w Bawarii mają Zieloni.
Całkowicie otwarta jest jeszcze kwestia, ile partii będzie reprezentowanych w krajowym parlamencie – według sondaży może ich być nawet siedem. Dość pewnym jest, że do landtagu wejdzie Alternatywa dla Niemiec (AfD), niepewna jest sytuacja liberałów (FDP) i Lewicy, przy czym według większości ostatnich sondaży FDP przekroczy odrobinę 5-procentowy prób wyborczy, Lewica może go nie osiągnąć.
Jednocześnie minione wybory pokazały, że na sondażach przedwyborczych można polegać tylko warunkowo. Jednym z powodów jest niezdecydowanie wielu wyborców, którzy do ostatniej chwili nie są pewni, czy w ogóle pójdą do urn i na kogo oddadzą swój głos.
(dpa / stas)