Zabójstwo Kuciaka. Prokuratorzy żądają najwyższych kar
11 maja 2023Oskarżonymi o zlecenie zabójstwa dziennikarza portalu Aktuality.sk Jána Kuciaka są były przedsiębiorca Marian Koczner i jego przyjaciółka Alena Zsuzsová. Przed Specjalnym Sądem Karnym w Pezinku koło Bratysławy stoją już po raz drugi. Oprócz niewygodnego dziennikarza śledczego 21 lutego 2018 roku zginęła też jego narzeczona Martina Kusznírova. Do zbrodni doszło w ich domu w Veľkiej Maczy, kilkadziesiąt kilometrów na wschód od Bratysławy.
Niezrozumiały wyrok
W pierwszym procesie, który zakończył się we wrześniu 2020 roku, Koczner i Zsuzsová wbrew oczekiwaniom zostali uniewinni. To było szokiem dla wielu, także dla prezydentki Słowacji Zuzany Czaputovej, która w pierwszej reakcji powiedziała, że będzie musiała zrozumieć uzasadnienie wyroku.
Nie tylko ona miała z tym kłopot. Sąd Najwyższy także. Rok później, po trzech miesiącach rozpatrywania odwołania oskarżycieli, wytknął sędziom z Pezinka mnóstwo błędów, anulował ich wyrok w części dotyczącej Kocznera i Zsuzsovej oraz nakazał ponowne przeprowadzenie procesu, wydając do niego cały szereg wiążących zaleceń.
Nowy proces, nowe zarzuty, nowi oskarżeni
Nowy proces zaczął się w lutym ubiegłego roku. Do oskarżenia o zlecenia zabicia Jána Kuciaka sąd dołączył kolejne, o przygotowywania do kolejnych trzech zabójstw: prokuratorów Marosza Żilinki i Petra Szufliarskiego oraz adwokata Daniela Lipszica, który od lutego ubiegłego roku jest prokuratorem specjalnym Słowacji, czyli szefem Urzędu Prokuratury Specjalnej zajmującej się szczególnie poważnymi przestępstwami.
Żilinka, który w grudniu 2020 roku stał się prokuratorem generalnym Słowacji, naraził się Kocznerowi tym, że w 2017 roku nakazał rozpoczęcie śledztwa w sprawie spółki Technopol, której majątek wartości 20 milionów euro przeszedł na ludzi z otoczenia Kocznera. To miało być pierwsze zlecenie zabójstwa jego autorstwa i dopiero, gdy nie udało się go zrealizować, Koczner miał zlecić zabicie Kuciaka.
Prokuratorzy z Urzędu Prokuratury Specjalnej w Pezinku, którzy są oskarżycielami w nowym procesie Kocznera i Zsuzsovej, nie wierzą, że tych dwoje mogłoby się jeszcze poprawić.
– Koczner nie ma w sobie cienia żalu – tłumaczył prokurator Daniel Mikulász w mowie końcowej, którą wygłaszał na przemian z Matúszem Harkabusem. – Jego podstawowe cechy to pragnienie posiadania majątku i chęć zemsty. Skrupułów moralnych nie ma żadnych – kontynuował.
Oskarżyciel przypomniał, że Koczner siedzi już od pięciu lat w więzieniu, i stwierdził, że w tym czasie jego stosunek do działań przestępczych nijak się nie zmienił. – To jest niepoprawny człowiek, który żyje w świecie konspiracji. On do dziś wierzy, że Ján Kuciak nie był niewinnym chłopcem, którego dręczyła niesprawiedliwość, ale pionkiem w rękach jakiegoś lobby – stwierdził Mikulász.
Także Zsuzsová zdaniem oskarżycieli nie rokuje żadnych szans na poprawę. Pisząc o niej reporterka gazety „Denník N” Monika Tódová zacytowała komentarz prokuratora Mikulásza, który wydawanie zleceń na kolejne zabójstwa przez oskarżoną skomentował krótko: „To jest (jej) modus operandi”.
Postawa obojga oskarżonych skłoniła prokuratorów do apelu o zaostrzenie kwalifikacji zbrodni jako przeprowadzonej przez zorganizowaną grupę przestępczą, a do tego popełnionych jeszcze z niskich pobudek, bo kierowała nimi – zwłaszcza Kocznerem – nienawiść. Stąd wniosek o karę dożywotniego postawienia wolności zarówno dla niego, jak i dla Zsuzsovej.
Sędziowie nie wierzą w szyfry
Kluczem do rozwikłania kolejnych zleceń zabójstw okazała się korespondencja prowadzona przez Kocznera i Zsuzsovą za pomocą komunikatora Threema. Oskarżeni nie pisali jednak wprost o planowanych przestępstwach, tylko używali swoistego szyfru, czego nie chciał przyjąć do wiadomości sąd w pierwszym procesie.
„W zasadzie zawsze obowiązuje dosłowne znaczenie przechwyconej wiadomości tekstowej czy dokumentu (…) Nie zawsze za wszystkim można widzieć szyfr lub inaczej zakodowany komunikat (…) i na tej podstawie fabrykować własną historię”, napisano w wyroku wydanym na zakończenie pierwszego procesu. I te właśnie stwierdzenia podważył Sąd Najwyższy, uznając je za „jeden z podstawowych błędów w ocenie dowodów”.
Świerzb, który swędzi i zmusza do drapania się
Za drugim podejściem sędziowie z Pezinka najwyraźniej mocno wzięli to sobie do serca. Przede wszystkim zlecili siedmiu naukowcom z Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Komeńskiego w Bratysławie przeanalizowanie wiadomości, które Koczner i Zsuzsová wymieniali ze sobą na Threemie. Wyniki badań obejmujące korespondencję oskarżonych z 39 tygodni, przedstawiał w lipcu ubiegłego roku religioznawca Matej Karásek. Przed sądem w Pezinku mówił, że pisząc do siebie używali oni szyfrów, żeby nikt postronny nie wiedział, o co chodzi.
Wątpliwości co do tego nie mieli prokuratorzy. Już od dłuższego czasu zwracali uwagę, że kiedy oskarżeni pisali do siebie o świerzbie, których ich swędzi i zmusza do drapania się, mieli na myśli Jána Kuciaka, pisała wówczas na łamach „Denníka N” Tódová.
Według prokuratorów liczba szyfrów w korespondencji oskarżonych miała mocno wzrosnąć akurat w tygodniu między 15 a 22 lutego 2018 roku. Autor relacji w „Pravdzie” przypomina w tym kontekście, że „Jána i Martynę zamordowali 21 lutego 2018 roku”.
Wyrok w piątek
Sędziowie mają czas do piątku 12 maja, by rozstrzygnąć wszystkie swoje wątpliwości, także w kwestii interpretacji słów, które prokuratorzy i eksperci uznali za szyfry. Tego dnia drugi proces Mariana Kocznera i Aleny Zsuzsovej ma się zakończyć. Najpierw rano po raz ostatni będą mogli głos zabrać oskarżeni. Potem przemówią ich obrońcy. Ogłoszenie wyroku zaplanowane jest na 19 maja.