1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Włoska ekspertka: Włochy mogą zbliżyć się do Wyszehradu

24 maja 2018

UE z niepokojem spogląda na Rzym, gdzie formuje się nowy rząd. Może się bowiem zdarzyć, że Włochy mogłyby zmienić front – uważa włoska politolożka Silvia Francescon* w rozmowie z DW.

https://p.dw.com/p/2yHTg
Italien | Giuseppe Conte
Bezpartyjny Giuseppe Conte jest prawnikiem, obecnie będzie premierem WłochZdjęcie: picture-alliance/dpa/AP/G. Borgia

DW: Co łączy włoskich koalicjantów: kontestatorski Ruch Pięciu Gwiazdek i skrajnie prawicową Ligą Północną, oprócz tego, że są to partie populistyczne?

Silvia Francescon*: Nie wiem, czy mają wiele wspólnego. Dlatego było im tak ciężko sformułować program rządu. Uzgodniono kilka zasadniczych punktów. Największa zgodność między nimi występuje nie w kwestii, na co przeznaczyć pieniądze czy jak kształtować przyszłość Włoch, lecz jak ograniczyć imigrację. Otwarcie i ostro mówiła o tym Liga w kampanii wyborczej. Przypuszczam, że rząd będzie działał tak, by zadowolić swoich wyborców. Ruch Pięciu Gwiazdek koniecznie chce rządzić, obojętnie z kim. Z socjaldemokratami im nie wyszło, więc weszli w koalicję z Ligą.

DW: Migranci i uchodźcy obawiają się, że we oszech nastaną dla nich gorsze czasy. Czy rząd będzie forsował wydalanie ich z kraju?

- Teraz pewnie będzie musiał. Nowy rząd musi pokazać, że jest bardziej stanowczy niż stary, pomimo że dotychczasowi ministrowie spraw wewnętrznych przez nawiązanie współpracy z Libią już zadbali o to, żeby nie napływało aż tak wielu nowych migrantów. Dużo więcej nie można właściwie w tej sprawie zrobić.

DW: Czy to oznacza, że Włosi odrzucają stary polityczny system mieszczańskich partii?

- Tak, to prawda. Mamy bowiem do czynienia z całkowitym oderwaniem się elit od zwykłych ludzi. Dużo prościej jest oczywiście protestować niż proponować jakieś dobre rozwiązania. Ludzie są rozczarowani, wielu tradycyjnych lewicowych wyborców głosowało tym razem na Ruch Pięciu Gwiazdek. Zaskoczeniem było dla mnie poparcie dla prawicowej Ligi. Matteo Salvini bardzo zgrabnie kopiował styl kampanii wyborczej prezydenta Donalda Trumpa. Są oni do siebie bardzo podobni. Salvini może też np. dawać za przykład zamożny region Veneto w północnych Włoszech, gdzie Liga rządzi ku zadowoleniu mieszkańców tego regionu.

DW: Lecz także wewnątrz UE odezwały się już dzwonki alarmowe. Czy Włochy zmienią w jakiś sposób UE?

- Szczerze mówiąc szczególnie reakcja Komisji Europejskiej nie była właściwa. To się nie spodobało Włochom i może kiedyś powrócić rykoszetem. Rozumiem nerwowość instytucji i niektórych krajów, ale jeszcze nie ma rządu i jeszcze nic się nie stało. Jeżeli już teraz ktoś próbuje ingerować, to jest to raczej kontraproduktywne. Potrzebna jest lepsza taktyka. Pasuje to jak ulał do wizerunku UE, jaki nakreślił Luigi Di Maio (Pięć Gwiazdek) i Matteo Salvini (Liga): Unia Europejska miesza się w nie swoje sprawy i chce przejąć władzę. Elita w Brukseli chce wszystkim narzucać swoje reguły. Włosi dobrze jeszcze pamiętają rząd Mario Montiego w 2012 r. ,który został im narzucony z zewnątrz. Berlusconi zgodził się wtedy ustąpić, pomimo że nie utracił swojej większości w parlamencie. Włosi uznali to za dyktando Niemiec, Francji i Unii Europejskiej i nie poszło to w niepamięć.

DW: Z perspektywy Unii Europejskiej rząd Montiego był jednak potrzebny, by w kryzysie finansowym uratować przed bankructwem wysoko zadłużone Włochy.

- To prawda.

Silvia Francescon
Politolożka Silvia FrancesconZdjęcie: DW/B.Riegert

DW: Czy sądzi Pani, że nowy rząd w Rzymie, który domaga się fundamentalnych zmian w UE będzie chciał np. zrezygnować ze wspólnej waluty?

- Nie, oni nie zrezygnują z euro. Tego nie chce ani Ruch Pięciu Gwiazdek, ani Liga. Nie posuną się aż tak daleko. Ale z pewnością zmieni się postawa Włoch w Brukseli: będzie twardsza. Można sobie też wyobrazić, że w Europie będą zawiązywać się nowe sojusze. Włochy zawsze się starały być „trzecim filarem” Europy - razem z Niemcami i Francją. Teraz są obawy, że premier Węgier Viktor Orban będzie zwracał się nie tylko do Europy Wschodniej i Austrii, ale także do Rzymu, szukając sojuszników. Sieć politycznych powiązań już właściwie istnieje, szczególnie z Lega. Zachód mógłby utracić Włochy, które mogłyby zbliżyć się do Grupy Wyszehradzkiej. Tego się właśnie obawiam.

DW: Czy nowy rząd będzie dążył do zmiany kursu UE w polityce zagranicznej? Mówi się, że szczególnie Liga, ale także Pięciu Gwiazdkom byłoby po drodze z Rosją...

- Nie będzie żadnej dramatycznej zmiany. Włosi zawsze byli otwarci wobec Rosji. Teraz zacieśnią tylko te więzy. Zarówno Liga jak i Ruch Pięciu Gwiazdek są zdania, że sankcje nie mogą trwać wiecznie. Są one w  mocy już od dłuższego czasu i nie przynoszą żadnego skutku, szkodząc tylko włoskiej gospodarce, jak twierdzą te partie. Nie jest to prawdą, ale pomimo tego będą one przy tym obstawać. Nie sądzę, żeby wewnątrz UE znalazły one większe poparcie. Kiedy potem ponosi się odpowiedzialność jako rząd, sprawy przedstawiają się zupełnie inaczej. Ruch Pięciu Gwiazdek jest za multilateralizmem i międzynarodową współpracą i pod tym względem nic się nie zmieni.

DW: Przeciętny okres rządów włoskich premierów wynosi półtora roku. Czy sądzi Pani, że nowy premier pozostanie na stanowisku dłużej?

- Niewiele przemawia właściwie za nowym, bezpartyjnym premierem. On już teraz jest słaby, pomimo że jeszcze nie został sformowany rząd. Poza tym koalicja dysponuje  tylko niewielką większością w drugiej izbie parlamentu, Senacie. Sądzę, że rząd będzie próbował forsować kilka ważnych projektów i będzie chciał rozpisania nowych wyborów. Gdyby premierowi udało się wytrwać pięć lat, byłoby to dużą niespodzianką.

*Prawniczka Silvia Francescon jest dyrektorka Europejskiej Rady Polityki Zagranicznej w Rzymie. Ten instytut badawczy ma placówki w całej Unii Europejskiej i analizuje politykę zagraniczną krajów członkowskich. Francescon pracowała już dla włoskiego rządu, ONZ i Komisji Europejskiej.