Wysoka cena zawieszenia broni na wschodniej Ukrainie [KOMENTARZ]
3 września 2014Na Ukrainie rysuje się zmiana kursu. Prezydent Petro Poroszenko mówi po rozmowie telefonicznej z prezydentem Rosji Władimirem Putinem o porozumieniu w sprawie wstrzymania walk na wschodniej Ukrainie. Szczegóły i sposób, w jaki miałoby dojść do możliwego zawieszenia broni, są jeszcze niejasne. Z Kijowa, Moskwy i terenów kontrolowanych przez separatystów dochodzą sprzeczne sygnały. Dla mieszkańców regionu przerwanie walk byłoby dobrą wiadomością. Zawieszenie broni miałoby jednak fundamentalne znaczenie dla politycznych skutków trwającego od miesięcy ukraińskiego konfliktu.
Nowy zamrożony konflikt
Stałe zawieszenie broni oznaczałoby, że wspierani przez Rosję separatyści wyszliby z tego konfliktu zwycięsko. Na opanowanych przez siebie terenach umocniliby i rozbudowali swoją władzę. Celowi temu przyświeca 7-punktowy plan Putina dotyczący rozwiązania konfliktu. Na wschodzie Ukrainy powstałby tym samym nowy „zamrożony konflikt”, podobny konfliktom istniejącym od niemal ćwierć wieku na posowieckich terytoriach: w Naddniestrzu, Abchazji, Osetii Południowej i Górnym Karabachu.
Rosyjska polityka swobodnie porusza się po takich „zamrożonych konfliktach”. Co więcej, są one mile widziane przez Rosję. Ich struktury pozwalają w nieskończonych dyplomatycznych przepychankach na zgrabne umacnianie rosyjskich interesów. Umożliwiają też Rosji wywieranie wpływu na politykę wewnętrzną zaangażowanych w te konflikty państw.
Za polityką tą kryją się bezwzględne dążenia mocarstwowe Rosji. Lutowe protesty na Euromajdanie doprowadziły do utraty przez Rosję jej najważniejszych sojuszników w Kijowie – prezydenta Ukrainy Janukowycza i prorosyjskiej Partii Regionów. Od tej pory jest jasne, że Rosja szuka innych sposobów na zapewnienie sobie wpływu na polityczną przyszłość Ukrainy. Zawieszenie broni – którego nie bez powodu raz po raz domagał się w ostatnich tygodniach prezydent Putin – byłoby tym samym cichym zwycięstwem jego polityki wobec Ukrainy.
Przegrana Poroszenki
Przypuszczalna gotowość prezydenta Poroszenki do przerwania walk jest zrozumiałą konsekwencją ostatnich dni: straty, jakie poniosły siły rządowe i terytorialne zwycięstwa separatystów, wspieranych przez Rosję prawdopodobnie nawet regularnym wojskiem, najwyraźniej uświadomiły Poroszence, że podejmowane przez niego od końca czerwca próby militarnego rozwiązania konfliktu, nie powiodły się. Presję na Kijów wzmógł zwłaszcza nowy, otwarty przez Rosjan front pod Mariupolem na południu obwodu donieckiego.
Gdyby doszło do zawieszenia broni, nareszcie możnaby położyć kres przelewowi krwi. Dla Poroszenki i jego rządu, wobec zapowiedzianych na październik wyborów parlamentarnych, wiązałoby się to jednak z ogromnym politycznym ryzykiem. Wielu Ukraińców miałoby mu bowiem za złe zawieszenie broni i związaną z nim, faktyczną kapitulację. Dotyczy to zwłaszcza nastawionych nacjonalistycznie ochotniczych batalionów, które w ostatnich dniach odniosły ogromne straty w swoich szeregach. Wątpliwe, czy te, wymykające się spod kontroli siły byłyby w stanie zaakceptować polityczną logikę zawieszenia broni. Efektem byłyby ostre napięcia wewnątrzpolityczne. Podczas wyborów głosy mogłyby zyskać partie radykalne. Niewykluczona byłaby też na wschodzie Ukrainy wojna partyzancka.
Jeszcze jeden przegrany
Unia Europejska, zwłaszcza Niemcy od tygodni naciskały na wstrzymanie walk i znalezienie politycznego rozwiązania konfliktu. Jeżeli miałoby dojść do jego zamrożenia, istnieją obawy, że część ukraińskiego społeczeństwa odwróciłaby się od Europy. Od tygodni już krąży na Ukrainie pogłoska o tajnej umowie między Berlinem i Moskwą, zgodnie z którą Poroszenko ma zakończyć walki, zostawiając tym samym separatystom Ługańsk i Donieck. Wielu Ukraińców czuje się zdradzonych przez UE a już szczególnie przez Niemcy.
Także w niektórych państwa unijnych powszechna jest opinia, że wobec rosyjskiej agresji na sąsiedni kraj, polityczna Europa nie okazała wystarczająco zdecydowania. Zamrożony konflikt na wschodniej Ukrainie jeszcze na długo mógłby wstrząsnąć Unią Europejską. Stosunki z Rosją ale też z Ukrainą są obciążone przypuszczalnie na lata. Europa nie będzie już mogła przywrócić status quo sprzed tego konfliktu.
Ingo Mannteufel
tłum. Elżbieta Stasik